UWAGA.

Mój tumblr, z którego dowiedzie się co aktualnie planuję i nad czym pracuję - tutaj. - możecie tu zadawać pytania i śledzić wszystko co wychodzi z pod mojej ręki. xx

poniedziałek, 4 czerwca 2012

Op. 13

Już jutro miał być ten dzień. Jedziemy w trasę. Nareszcie. Siedziałem akurat z Harrym wtulonym w moją klatkę piersiową i odpisywaliśmy fanom na Twitterze, gdy do domu wtargnęli jak burza Niall i Zayn. Blondyn szedł szybko z zatkniętymi uszami, krzycząc coś w stylu 'nie słucham cię, nie słucham cię, nie słucham', mulat z kolei biegł za nim wydzierając się jak bardzo dziecinny jest nasz mały Irlandczyk. Dosłownie wyzwiska leciały gdzie tylko popadło. Co im się znowu stało? Podniosłem się do pozycji siedzącej i spojrzałem, jak Horan zatrzymał się na schodach i kłóci się z Malikiem.
-Jesteś naprawdę beznadziejny!
-Zachowujesz się jak dziecko! Boże święty, Niall dorośnij!
-Nie chce dorosnąć! Zresztą w ogóle nie mam ochoty z tobą rozmawiać! Mam cię dość!
I tyle ich było widać. Mruknąłem coś zastanawiając się o co tym razem się pokłócili, po czym zacząłem lekko głaskać loczka po włosach. Minęło może dziesięć minut gdy w salonie znalazł się wciąż wściekły Zayn. Usiadł jakby nigdy nic na fotelu i udawał, że półfinał kolejnej edycji X- Factora coś go obchodzi. 
-Zayn, co żeś znowu odwalił?
-Ja? Ja?! To on jest... Jest niedojrzały, egoistyczny. Niczego nie przemyśli i jest w gorącej wodzie kąpany! Czy to czy powiem o nas mojej rodzinie, zmienia cokolwiek? Przecież wie, że mi na nim zależy! Ale nie bo on potrzebuje, żeby cały świat o tym wiedział. Ja nie czuje wewnętrznej potrzeby chwalenia się nim! I jakoś żyje! 
-Uspokój się i porozmawiaj z nim. Tylko spokojnie.
-Nie mam zamiaru z nim rozmawiać! Z resztą to on zaczął tą całą awanturę... Nie będę się przed nim płaszczył i błagał, żeby do mnie wrócił. Niedoczekanie jego. 
Odetchnąłem ciężko i leżałem dalej nie chcąc się już wtrącać. Reszta dnia minęła nam spokojnie. Blondyn nie wychodził z pokoju przez cały czas, a Zayn udawał, że nic się nie stało. Jakby nigdy nawet nie zaczęli ze sobą kręcić. W końcu wybiła 22 i postanowiliśmy pójść już spać, bo przecież jutro musimy wcześnie wstać. Wszedłem pod prysznic zaraz po Harrym, po czym gdy tylko wyszedłem, udałem się do pokoju Stylesa. Chłopak drzemał, nie chcąc go więc budzić wślizgnąłem się po cichu pod kołdrę i wtuliłem w niego. Tak ładnie pachniał i co jakiś czas pochrapywał, co przypominało bardziej kocie mruczenie. Zatopiłem twarz w jego bujnych lokach i poczułem jak ściska lekko moją dłoń.
-Harry...
-Hm?
-Kocham cię.
-Ja cię też, LouLou. Dobranoc.
-Harry... Cieszę się, że już jest dobrze i nie kłócimy się jak Zayn z Niall'em. 
-Mhm. 
-Swoją drogą to przykro mi... Przecież widać, że się kochają.
-Lou, kochanie. Proszę, śpij już.
-Przepraszam. Masz rację. Dobranoc.
Loczek wtulił się we mnie i nawet nie wiem kiedy zasnąłem. Było mi z nim tak dobrze... Rano wstaliśmy przed szóstą, aby spakować się do końca. Około ósmej mieliśmy lot do Miami, gdzie graliśmy pierwszy koncert. Potem jechaliśmy jeszcze do Nowego Jorku i gdzieś tam dalej... Z resztą mniejsza z tym. Ważne, że jak zwykle przywitał mnie rano śniadaniem do łóżka. To jest naprawdę miłe, gdy tak się stara. Zjedliśmy i zaczęliśmy dokańczać pakowanie się. Około siódmej wszyscy siedzieli już w samochodzie, kierunek lotnisko. Lot był krótki i minął nam głownie na śmianiu się z Harrym. Zayn z Niall'em nie odzywali się do siebie, udawali wręcz jakby nigdy nic się nie stało. Jakby nie było żadnego pocałunku, żadnych wspólnych nocy, nic. Wreszcie wylądowaliśmy w pięknym, słonecznym Miami. Mówiłem już jak cudowne jest to miasto? Szybko przetransportowali nas do hotelu, a koncert mieliśmy mieć dopiero jutro wieczorem. Dziś czekał nas jedynie jeden mały wywiad i nic więcej. Na szczęście. Pokoje mieliśmy mieć osobne, ale nie sądzę abym się tego trzymał. A już tym bardziej nie Harry. Siedząc na łóżku i odpisując ludziom na Twitterze, doszedłem do wniosku, że to tylko kwestia czasu, aż loczek pojawi się w moim pokoju. Jakby na złość akurat w tym momencie po pomieszczeniu rozniósł się dźwięk pukania. O dziwo nie stał tam jednak Styles, ale lekko zdezorientowany blondyn. Wpuściłem go do środka, po czym zdałem sobie sprawę z tego, że zapewne przyszedł tu po radę, albo zwyczajną męską rozmowę. Usiadł na łóżku, a ja zająłem miejsce obok niego czekając, aż sam zacznie. Nie chciałem naciskać. Wiem, że to nie pomaga.
-Lou... Przepraszam, że cię w to mieszam... Po prostu muszę z kimś porozmawiać.
-Nie ma problemu, Niall. Mów co się dzieje. Najlepiej zacznij od początku.
-No więc... Gdy pojechaliśmy do Zayn'a, wiedziałem, że on się do mnie nie przyzna... Miałem taką nadzieje, ale wiedziałem, że tego nie zrobi. Pewnie wszystko było by w porządku... Ale on mnie wtedy cały czas tak cholernie odpychał. Dali nam osobne pokoje, ale i tak miałem nadzieje, że albo ja, albo on zmienimy pokój. Zayn nie przychodził, więc ja poszedłem no i ... Co mu to robiło, żeby mnie wpuścił? Przecież nie chciałem nic robić, po prostu... po prostu położyć się obok niego i wtulić... A on mnie wyrzucił... Spojrzał na mnie jak na idiotę i zwyczajnie zatrzasnął drzwi przed nosem. To bolało, bo nawet w dzień nie okazywał mi uczuć. Nawet głupiego przyjacielskiego uścisku... Nic, zero kontakty fizycznego, zero żartów, zero miłych słów. Po prostu traktował mnie, jakbym był zwykłym znajomym. Nawet nie przyjacielem, tylko znajomym... Zawsze gdy chciałem się do niego zbliżyć, naskakiwał na mnie. Wcześniej jakoś tuliliśmy się przy jego rodzinie i nic się nie działo, oni wiedzieli, że jesteśmy przyjaciółmi... A teraz już nie mogliśmy? Teraz nagle zaczęliby widzieć w tym jakieś podteksty? Nie mówię, że ma wyrzec się dla mnie swojej rodziny i religii... Ale niech przyznaje się do mnie chociaż, gdy jesteśmy sami. A on nawet gdy byliśmy sami udawał, że nic się nie stało. Że nic nas nie łączy. Lou to... To tak cholernie bolało. 
Poczułem, że jedynym co mogę zrobić, jest przytulenie go. Wtuliłem go w siebie i już po chwili podświadomość mówiła mi, że plami mi koszulkę. Ale co tam koszulka... Niech się wypłacze. To dziwne, jak dorośli i silni mężczyźni miękną pod wpływem miłości, prawda?
-Spokojnie, Niall. Wszystko będzie dobrze. Dla niego to też na pewno jest ciężkie. 
-A dla mnie nie? To jest cholernie ciężkie, a on mi tego nie ułatwia... Zobacz na ciebie i Harrego. Dogadujecie się, nie macie takich problemów. 
-Ale kiedyś też je mieliśmy. Każdy miał. Niall raz jest pod górkę, raz z górki. Teraz po prostu przyszedł czas na lekki kryzys. Ale nie kończcie tego tylko przez chwilę słabości. 
-Nie chcę tego kończyć... Ale czuje, że mu na mnie nie zależy tak, jak powinno. Larry na każdym korku okazuje sobie czułości, bo chcecie udowodnić sobie, że wam na sobie zależy. On mi tego nie pokazuje. Nawet jeśli mu zależy, to ja tego nie widzę. A chciałbym. I wy się staracie, bo wiecie, że w każdej chwili ktoś może wam ukraść tą drugą osobę... A Zayn nie. Nie czuje zagrożenia, więc mnie zlewa. Może... Może powinienem zrobić coś, żeby poczuł się zazdrosny... Co o tym myślisz?
-Niall, takie gierki nikomu nie wychodzą na dobre. Może i pomagają, ale są bolesne i niepotrzebne. 
-Więc... Więc co mam zrobić? Masz jakiś inny pomysł?
-Ja... Może... Nie, nie mam... Niall, tylko proszę, nie przesadzaj. 
Chłopak wstał niemal natychmiast. 
-Lou, idziemy dziś do klubu. 
-Do klubu? No nie wiem...
-Idziemy. Lou, musimy! Inaczej nie ma możliwości, żeby Zayn poczuł się zazdrosny!
-Jesteś pewien, że to lepsze, niż porozmawianie z nim?
-Tak. Rozmowy z nim kończą się kłótnią. 
Kiwnąłem jedynie głową, a jego już nie było w pomieszczeniu. Naprawdę woli bawić się w takie gry? To nie jest dobre... Ale jak chce. To jego życie. Może akurat tego potrzebuje ich związek? Odetchnąłem ciężko i po raz kolejny ktoś wtargnął do mojego pokoju.
-LouLou. Idziemy zaraz na wywiad. Szykuj się.
-Och, jasne Liam. Hej, poczekaj. Idziesz dziś z nami do klubu?
-Hm... Nie, raczej nie. Posiedzę tu... Może zrobię twitcama.
-Twitcama? Znowu? No dobrze, jak wolisz.
Minęło może pół godziny, a my siedzieliśmy na kanapie w studio i nagrywaliśmy wywiad na żywo. Kobieta, która była prowadzącą, strasznie dużo gadała i śmiała się. Co więcej strasznie naciskała na nasze bromance. 
-Tak więc... To pytanie zadawane było pewnie już tysiące razy, ale... Czy Larry jest prawdziwy? Fanki domagają się takich informacji. 
Spojrzałem na Harrego. Niech on mówi, w końcu to jemu zależy, żeby nikt o tym nie widział. Ja mogę w każdej chwili ogłosić 'LARRY IS REAL!', ale on pewnie tego nie chce.
-Po raz kolejny powtarzam. Larry jest prawdziwy tylko i wyłącznie jako przyjacielski kontakt między mną, a Lou. 
-Tak, ale podobno ostatnimi czasy Lou zerwał ze swoją tymczasową dziewczyną...
-To nie ma nic do rzeczy. Lou nie zerwał z Eleanor dla mnie, są to tylko spekulacje. To co łączy mnie i Lou jest miłością, jest niesamowitą miłością, ale tylko braterską.
Wlepiłem wzrok gdzieś w dal, nie chcąc dalej tego słuchać. Co jest fajnego w tym, że twój chłopak mówi właśnie całemu światu, że cie nie kocha? To naprawdę nie jest miłe. Z rozmyśleń wyrwał mnie głos prezenterki.
-Lou, a co ty powiesz na ten temat?
-Ja... Zgadzam się z Harrym.
-Tylko? Na pewno nie chcesz nas poinformować o jakimś skrywanym romansie w zespole? Lou, tylko szczerze. Co łączy się z Harrym?
-Ja... Myślę... Ja go kocham... 
Chwila ciszy i ten przerażony wzrok Stylesa. No już dobrze, dobrze. Chcąc jakoś rozluźnić sytuację wybuchłem naprawdę sztucznym śmiechem, wszyscy jednak uwierzyli mi.
-Oszaleliście. Kocham go jak najlepszego przyjaciela. Naprawdę nie rozumiem tej całej akcji. Kiedy przyjaciółki tulą się do siebie, całują się i okazują sobie uczucia, to jest naturalne... Oczywistym jest, że są tylko przyjaciółkami i nikt nie szuka podtekstów. Ale jeśli ja i Harry tylko dotkniemy się publicznie, od razu wszyscy myślą, że coś nas łączy. Jesteśmy przyjaciółmi. Tylko przyjaciółmi. Przepraszam, jeśli zawiedliśmy nasze fanki.
-No cóż... W takim razie...
Kobieta zaczęła dopytywać o różne inne rzeczy, nie słuchałem jej jednak zbytnio. Mam ciekawsze rzeczy do roboty, jak na przykład planowanie dzisiejszej nocy z loczkiem. 
_______________________________________________________________
Myślę, że dodaje rozdziały za często XD Serio, nikt inny nie dodaje co kilka dni (a ja  potrafię co 3). to przegięcie o.o
No ale ja mam wręcz za dużo weny. Tak więc proszę, enjoy :) xx

10 komentarzy:

  1. No i Louis dobrze powiedział.:D Ale i tak wiem, że kiedyś usłyszymy coś takiego w radiu, ale bez tego tłumaczenia, że kocham go jak przyjaciela. A rozdział świetny, cudowny, no ach! Mam nadzieję, że Ziall się ogarnie. No i noc z Loczkiem, może być interesująco. <3 I bardzo dziękuję, że dodałaś na moją prośbę. Jesteś kochana! ^__^

    OdpowiedzUsuń
  2. Biedny Niall :( zeby w tym klubie niczego nie odawlil...
    baardzo dobrze, ze dodajesz tak czesto, bo to co piszesz jest genialne! <3
    1d-gotta-be-you.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  3. Oj tam oj tam! Ja znam taki blog, gdzie autorka dodawała rozdziały codziennie (serio ;d), więc ty tam nie rozmyślaj nad tym czy je dodajesz często czy nie ;d Lepiej jest przecież czekać 3 dni niż miesiąc jak w przypadku innych blogów. Czyli: dodawaj jak najwięcej w najkrótszym czasie, a będę Cie wielbić do końca mych dni buu ;d
    Rozdział jest zajebisty! Ohh.. dobrze, że nie jest cukierkowo i trochę dramatu dodałaś, ale szczerzę czekam na dłuuuugi romantyczny moment Ziall'a ;d
    BTW. Realniej będzie jak świat nie dowie się o ich prawdziwych związkach ;d ale zrobisz jak chcesz ja tu nic do gadania nie mam.
    Kocham ten blog.. strasznie mnie wciągnął! Czekam na następny! :P

    OdpowiedzUsuń
  4. to żadne przegięcie!wiesz jak nam bardzo to pasuje?
    rozdział świetny!
    czekam na następny. xx

    OdpowiedzUsuń
  5. to nie jest przegięcie, że tak często dodajesz. To jest właśnie fantastyczne :D a skoro masz wenę, to tym bardziej to wykorzystuj i pisz kiedy tylko możesz! Uwierz, że wszystkie tu czekamy na jakieś nowości i wgl. Ja osobiście czytam pełno jakiś blogspotów o Larrym i ogólnie o 1D i codziennie zaglądam czy czegoś nowego nie dodali. A tam nic, nieraz nawet muszę czekać tydzień czy dwa. A ciekawość zżera. Dlatego daję Ci taką radę - dodawaj często. Jak czytam Twoje opowiadanie, to nieraz płaczę, nieraz się zachwycam i to jest wspaniałe uczucie. Po długim dniu w szkole, czy też po jakiejś kłótni, gorszym humorze mogę się zrelaksować czytając tutaj kolejny rozdział. Czekam z niecierpliwością na kolejny rozdział ! xo

    OdpowiedzUsuń
  6. Dlaczego oni w końcu nie powiedzą tych trzech magicznych słów "Larry Is Real" ? Uhh, złe chłopaki, nie powinni ukrywać tego, że są razem :/ no ale nie wnikam - ich sprawa.
    I, boże, kłótnia Zialla ! Cholercia, niech się pogodzą, dobrze ? Najlepiej wiesz... no... okej, znów nie wnikam :p

    OdpowiedzUsuń
  7. o ;) jak dla mnie możesz dodawać jeszcze częściej <3
    świetny rozdział ;)

    OdpowiedzUsuń
  8. jak dla mnie to mogą być codziennie, wiesz że Cię uwielbiam <3 szkoda mi Nialla, biedny :( ale mam nadzieję, że w tym klubie będzie jakaś akcja :D no i noc Larry'ego! ah oh eh <3 [http://heart-without-you.blogspot.com/]

    OdpowiedzUsuń
  9. ej kocham to fchuj *.* nie dodajesz za często, właśnie fajnie że nie trzeba długo czekać. na serio świetnie piszesz :3 a ogólnie co do rozdziału, uważam że fajnie byłoby gdyby oni się ujawnili, żeby Hazz zrobił taką "niespodziankę" Lou, biedny jak on sie musi czuć? ;> ale ogólnie, to Twoje opo. więc ja się nie mieszam :D mam nadzieję że szybko pojawi się kolejny rozdział♥.♥

    OdpowiedzUsuń
  10. ONE-SHOOT Larry Stylinson! zapraszam :* http://heart-without-you.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń