UWAGA.

Mój tumblr, z którego dowiedzie się co aktualnie planuję i nad czym pracuję - tutaj. - możecie tu zadawać pytania i śledzić wszystko co wychodzi z pod mojej ręki. xx

sobota, 29 września 2012

Footballers 6

Zgasiłem silnik czekając na Niall'a. Nie zamierzam odpuścić i zaciągnę go do szkoły nawet siłą. Chwyciłem telefon i już chciałem do niego dzwonić, gdy drzwi jego domu uchyliły się. Szedł powoli, choć na dworze padało. Usiadł obok mnie, a z końcówek jego włosów kapały kropelki deszczu. Starłem jedną z jego nosa, a on zarumienił się. Odpaliłem silnik i ruszyliśmy bez słowa. Patrzył przez okno i nie odezwał się ani słowem. Nawet głupiego 'siemka'. Przygryzłem dolną wargę zastanawiając się co zrobiłem źle, aby mógł być zły.
-Wszystko ok? -zapytałem w końcu.
-Nie chce tam jechać.
-Ale... Nic się nie stanie. Nikt o niczym nie wie, a chłopacy nie pisną słowa.
-Skąd masz pewność?
-Po prostu ją mam. Nie pytaj skąd.
Przytaknął i dalszą drogę przebyliśmy w milczeniu, choć nie mogłem się powstrzymać, by co jakiś czas spoglądać na niego ukradkiem. Miał lekko zaczerwienione policzki, choć na dworze nie było aż takiego mrozu. Może to z nerwów... Podjechaliśmy na parking i posłałem mu pytające spojrzenie. Speszył się i uciekł gdzieś wzrokiem, więc dla wsparcia go umieściłem spokojnie rękę na jego udzie. Zadrżał i zarumienił się jeszcze bardziej. Parking kawałek od szkoły był opustoszały więc powoli przybliżyłem swoją twarz do jego i powoli pocałowałem. Zamruczał i oddał niepewnie pocałunek. Pewnie mógłbym tak siedzieć tam nawet do końca zajęć, gdyby nie obawa, że ktoś nas zobaczy. Posłałem mu uśmiech i wysiadłem, a on zaraz za mną. Szedł powoli. Chciałem złapać jego rękę, aby dodać mu otuchy, ale nie mogłem. Nie tu, nie teraz, nie przy tylu świadkach. Zwolniłem trochę aby zrównać z nim krok i zbliżyłem się, aby choć nasze ramiona się o siebie ocierały co jakiś czas.
-Mamy dziś trening.
-Muszę tam iść? 
-Nie zmuszę cię. Ale chciałbym, abyś tam ze mną poszedł. 
Widziałem ten lekki uśmiech na jego twarzy i speszył się gdy jawnie na niego spojrzałem. 
-Jesteś słodki -szepnąłem gdy skręciliśmy w bok, a on zadrżał. 
-Uważaj...
-Spokojnie. Wiem co robię.
-Nie sądzę... Nie każdy zatrzymałby to dla siebie tak jak tamci. 
-Wiem. Ale czy dla ciebie wszystko jest takie czarno-białe?
-Czasem...
Zepchnąłem go w bok, a dokładniej do męskiej toalety, teraz o dziwo zupełnie pustej. Pierwsza kabina po lewej była teraz nasza. Przyparłem go do ściany i namiętnie wpiłem się w jego usta, które teraz były lekko spierzchnięte. Dwa, może trzy pocałunki i odepchnął mnie od siebie siłą.
-Co ty odwalasz?
-Ciii -szepnąłem i znów go pocałowałem.
-Nie, Zayn... Przestań. Jesteśmy w szkole...
-Wiem... Po prostu nie mogłem się powstrzymać. 
Uśmiechnął się i spuścił głowę. Chwyciłem go choć na chwilę za rękę, ale po minucie już szliśmy jakby nigdy nic na drugie piętro. I naprawdę cieżko było powstrzymywać sie przed choćby najmniejszym dotykiem, bo czułem ze muszę po prostu nacieszyć sie nim. Nacieszyć sie tym że wreszcie jestem z kimś kto jest tylko moj i komu naprawdę na mnie zależy. Tu nie chodziło tylko o seks, choć na samą myśl co robiłbym z tym chłopcem w łóżku zrobiło mi sie gorąco. Spojrzałem na niego i oblizalem wargi co nie umknęło jego uwadze. Speszył sie, a ja naprawdę kocham gdy on to robi. Doszedłem do dwójki moich znajomych nawet nie zauważając jak Niall gdzieś znikł. Rozejrzałem sie po korytarzu ale jego nie było. Spojrzałem na Chrisa, który właśnie pisał coś na telefonie. 
-Gdzie on sie zmył?
-Kto? 
-Niall... Szedł obok i nagle... 
-Ten blondasek? Od kiedy sie kolegujecie?
-Od... Nie wiem. On jest ok. Lubię go.
-To pedał.
-Chris, skończ... A nawet jeśli to masz coś do tego?
Odburknął coś i zamiłk. Tak naprawdę czułem, że Chris lubił Niall'a, bo choć sam gadał na niego to jednak nikomu innemu nie pozwalał go obrażać. Zupełnie tak jakby chciał tylko sprawiać wrażenie wrogo do niego nastawionego. Tak naprawdę wiele razy wymknęło mu sie jak dobrze coś zrobił, albo nawet jak fajnie wyglądał. Kiedyś po pijaku odprowadzałem go do domu i przez całą drogę pieprzył mi o blondynie. Ale za nic w świecie nie rozumiem po co ta gra. Nagle ktoś dotknął mojego ramienia i podskoczyłem z nadzieją, że to Horan. Za mną jednak stał roześmiany Liam. Zupełnie tak jakby nigdy nic. Czy on nie zauważył jak bardzo wściekły na niego jestem?
-No siemka. 
Odburknąłem tylko jakieś 'mhm' i znów zacząłem poszukiwać wzrokiem blond Irlandczyka. Wreszcie gdzieś w tłumie spostrzegłem go rozmawiającego z Joshem... Boże, jak ja nie trawię tego kolesia. Dosłownie denerwuje mnie pod każdym względem. I zdecydowanie nie podoba mi się ich bliskość. Nie lubię tego. Wręcz zadrżałem gdy objął go. Niby tylko przyjacielski uścisk, ale do cholery jasnej... Nialler, jesteś mój! Nie życzę sobie, żeby inny chłopak cię obejmował. Zacisnąłem mocniej wargi i ruszyłem w ich stronę machając jedynie ręką na pieprzącego coś Chrisa. W ułamku sekundy stanąłem obok Irlandczyka i niby przypadkiem musnąłem ręką jego dłoń. 
-Hej... Jak ci tam. Niall, czemu się tak zmyłeś?
-No wiesz, po prostu... Nie sądzę, że twoi koledzy pałają do mnie sympatią. -wydusił po chwili cicho. Przysunąłem głowę do jego i szepnąłem dość głośno by Josh to słyszał.
-Ale ja pałam do ciebie sympatią. 
Miałem cholerną ochotę pocałować go teraz. Josh mruknął coś i spojrzał w bok. Kurwa no nie. Może mi jeszcze powie, że tak naprawdę Nialler mu się podoba? Niech trzyma łapska precz, bo utnę mu nie tylko rączki. Nialler posłał mi wrogie spojrzenie, a ja poczułem się dziwnie. Może on wie o jego uczuciach? A co jeśli też zacznie coś do niego czuć? Spojrzałem na niego pytająco. 
-Napisz sobie to na czole.
-O co ci chodzi?
-Aż się prosisz, żeby ktoś się o nas dowiedział.
-Nie prawda. Po prostu chcę żebyś wciąż pamiętał co do ciebie czuje. 
-Ale jest środek przerwy, pełno ludzi... Jeśli ktoś usłyszy...
-Więc mam się do ciebie nie odzywać i zlewać cię tylko dlatego, żeby nikt nic nie podejrzewał? Tego chcesz? Może od razu ze mną zerwij, bo 'jeszcze ktoś sie dowie'. 
Zamilkł. Może i byłem opryskliwy, ale w dobrym tego słowa znaczeniu. Po prostu dopiero zaczęłam z nim być... To chyba normalne, że nie będę się od niego izolował. Bo jest... Jak taki mały, słodki miś. I to nic dziwnego, że mógłbym go wciąż przytulać i całować i pieścić i... Po prostu muszę się nacieszyć, tak? Tak. Spojrzałem na niego nie wiedząc co zrobić. Może jeszcze mam go przeprosić?Odetchnął ciężko i posłał mi wymuszony uśmiech.
-Masz rację... Może trochę przesadzam... Po prostu... Boję się.
Ostatnie zdanie wyszeptał ledwo słyszalnie. Poklepałem go po plecach i usłyszałem dźwięk dzwonka na lekcję. Rzuciłem więc ciche 'pa' i ruszyłem w stronę mojej sali. Widziałem jak on i ten pieprzony Josh idą razem na lekcję. Niech piorun strzeli tego jebańca. 
~
-Jak bardzo głupi jesteś? -usłyszałem nagle głos Josha.
-O co ci chodzi? 
-Podobno głupi ma szczęście. Więc zastanawiam się jak bardzo głupi ty musisz być. 
-Ale... Ja wciąż nie rozumiem. 
-Chodzi o Zayn'a. Jak to jest, że nic nie zrobiłeś a on stracił dla ciebie głowę?
Zarumieniłem się. Naprawdę tak to wygląda? Stracił dla mnie głowę? To słodkie... 
-Przesadzasz...
-Nie przesadzam. On jest głupi na twoim punkcie. To aż dziwne... Przecież wcześniej nie zabiegał o kontakt z kim kolwiek, nawet jeśli by to była miss świata. A teraz? Wiesz, że on jest nawet o mnie zazdrosny? 
-Nie, no coś ty... Nie przesadzaj.
-Nie przesadzam. Przyszedł, bo był zazdrosny.
-Oby.
Mruknąłem z błogim uśmiechem. Jeśli naprawdę mu zależy to może wcale nie jestem tylko zastępcą Liama. Weszliśmy do sali i zaczęła się lekcja. I reszta dnia minęła mi miło, choć Zayn już nie podchodził. Jedynie przyglądał się z daleka i uśmiechał się, a ja nie mogłem przestać myśleć, jak bardzo go kocham. I jak wielkie szczęście mam. Dopiero pod koniec lekcji przyszedł i zaciągnął mnie na trening. Nie miałem ochoty tam iść, ale faktycznie tamci kolesie nic nie powiedzieli. Nawet nie spojrzeli w moim kierunku, zupełnie tak, jakby to się nigdy nie wydażyło. Tego dnia graliśmy tylko zwykły meczyk. I o dziwo Zayn zaproponował, że będzie w naszej drużycie. To było piękne, bo kazał mi być drugim napastnikiem i naprawdę świetnie się zgrywaliśmy. I chwalił mnie sprawiając, że czułem się lepiej niż kiedykolwiek. Pod koniec chciałem wracać z Joshem, ale Zayn poprosił, żebym został chwilę dłużej. 
~
Staliśmy w dwóch w szatni, a wszyscy poszli już dawno temu. Uwielbiam takie sytuacje. Wreszcie mogłem wpić się w jego usta i przyprzeć go do ściany. Moje ręce niemal natychmiast znalazły się pod jego bluzką sprawiając, że mruczał cicho, co niezwykle mnie podjarało. Przeniosłem pocałunki na jego szyję rozpinając jednocześnie jego spodnie i poczułem jak spina się. 
-Nie martw się. Nikt nas nie przyłapie. Robiłem to tysiące razy. -szepnąłem chcąc go uspokoić, ale to nic nie pomogło. Odsunąłem głowę i spojrzałem na niego pytająco a on spuścił wzrok. 
-Co jest?
-Nic... Po prostu... No wiesz... Ja... 
-Hm? Nie chcesz?
-Nie. Nie chodzi o to... Ale ja... Jeszcze nigdy...
Nie musiał kończyć. Wiedziałem,  że to miał być jego pierwszy raz więc natychmiast się od niego odsunąłem. Spojrzał na mnie lekko przestraszony, jakbym miał go zostawić, bo jest prawiczkiem. Wręcz przeciwnie. Niezwykle podobała mi się myśl, że będę jego pierwszym. Że to ja wprowadzę go w ten świat, że mogę nauczyć go wszystkiego od podstaw. No i... Że jest cały mój, nikt inny nie dotknął go przede mną. To naprawdę... piękne. 
-No tak... Więc musimy z tym trochę poczekać.
-Ale... Jeśli chcesz to ok... Ja nic nie mówię tylko... Po prostu powienieś wiedzieć takie rzeczy.
-Nie. To twój pierwszy raz, on musi być specjalny. Nie w szatni, po treningu. Wpadnij do mnie w ten weekend. 
Wypaliłem jakby nigdy nic. Będę musiał pozbyć się rodziców i pobawić w romantyka. Nie to, że nie lubię. Wręcz przeciwnie. To był szczyt moich marzeń. Będę miał swój ideał, będziemy to robić tak jak obaj będziemy chcieli i wszystko będzie pięknie. Napawdę nie wiem jak wytrzymywałem wciąż jedynie zaspokajając Liama. Sama myśl o tym co stanie się w weekend sprawiała, że aż chciało się żyć. Niall uśmiechnął się. On jest słodki. Nigdy nie przestanę się zachwycać tym, jak bardzo jest uroczy. Pogłaskałem go po policzku i zapatrzyłem się w jego oczy. Są pięknie.
-Kocham cię. -szepnąłem nagle. Nie wiem czemu, bo przecież to za wcześnie, żeby to mówić. Ale po prostu czułem, że muszę mu to powiedzieć. Chciałem, żeby to usłyszał. 
-Ja ciebie też. -wymruczał zawstydzony, ale nie udało mu się ukryć tego szczęścia, które go ogarnęło. Ja też się ucieszyłem, bo to było takie szczere... Nie dlatego 'że tak wypada', tylko dlatego, że to czuł. Wiedziałem to. Takie rzeczy się wie. 
________________________________________________
Nie wiem czy długie, czy krótkie... Wiem, że nic się nie dzieje i wgl... Ale jest xd 
I wreszcie mam lapka, mojuśnego lapka XD (mojuśny=mój) I moge wam pisac i pisać i będzie goed. Oh. Zacznę wam nawalać holenderskim i chuj xd Nie no żartuje, bo z tego jestem wciąż tempa XD no i ciul. Jest późno... pieprze od rzeczy... po co ja to wgl pisze? Nevermind... 
~Love u!