UWAGA.

Mój tumblr, z którego dowiedzie się co aktualnie planuję i nad czym pracuję - tutaj. - możecie tu zadawać pytania i śledzić wszystko co wychodzi z pod mojej ręki. xx

sobota, 2 czerwca 2012

Op. 12

Jechaliśmy właśnie do domu. Lou wciąż wyglądał na lekko złego, za to jak popsułem mu plany... No ale chyba kiedyś mi wybaczy. W mojej głowie już obmyślałem co mógłbym z nim robić całą noc... Boże, Harry. Zboczeniec z ciebie! Chociaż... Patrząc na Lou... Boże jak można być tak idealnym? Miał tak świetnie wyćwiczone ciało. Idealny, lekki kaloryfer i ta zarumieniona karnacja... Do tego niebiesko- szare oczy, w których tonąłem po kilka razy dziennie... No i te słynne pośladki! Jego pupa... Nie jedna dziewczyna by mu jej pozazdrościła. Nie ma więc nic dziwnego, że patrząc na niego miałem same grzeszne myśli. Ale na samą myśl co by było, gdybyśmy dziś posunęli się... trochę dalej... Boże HARRY! Uspokój się! Wreszcie stanęliśmy przed drzwiami do domu. Lou stał za mną i delikatnie pchnął drzwi, gdy tylko przekręciłem klucz w zamku. Wziął ode mnie torbę i postawił ją zaraz przy drzwiach, jednocześnie zamykając je. Szybko ściągnąłem buty i stałem tak napawając się tym pięknym widokiem... Od samych drzwi prowadziła dość szeroka ścieżka ułożona z płatków białych róż... Po bokach co jakiś czas stały świeczki, będące teraz jedynym oświetleniem domu. Mógłbym tak stać i napawać się tym widokiem, gdyby nie Lou, który delikatnie muskając moje ucho, wyszeptał...
-Może i popsułeś tę niespodziankę, ale wciąż mam na ciebie ochotę...
Oboje powoli ruszyliśmy do mojej sypialni. Byłem tak napalony, że chciałem być tam jak najszybciej, ale przecież nie mogłem popsuć tej całej atmosfery. Wreszcie stanąłem przed drzwiami do swojej sypialni. Pchnąłem je lekko po czym moje oczy otworzyły się szerzej. Wszędzie na podłodze i na łóżku rozsypane były płatki róż. Komoda stojąca obok łóżka cała zastawiona była świeczkami różnej wielkości. Gdzieś po kątach pokoju porozstawiane były jeszcze małe świeczki, przez co oświetlone było całe pomieszczenie. Lekko, ale wystarczająco bym widział co się dzieje. Gdy tylko podszedłem bliżej łóżka poczułem jak ręce Tommo zjeżdżają z moich bioder, prosto na podbrzusze. Przygryzłem delikatnie wargę napawając się pocałunkami którymi obdarowywał mój kark i szyję. Stał za mną, naprawdę blisko i bez problemu czułem, że jego kolega jest równie niecierpliwy jak ja. Wreszcie stanąłem przodem do niego i zanim zdążyłem powiedzieć cokolwiek, wpił się w moje warki jakbyśmy nie całowali się od wieków. Jedną ręką oplotłem jego szyję, drugą z kolei ścisnąłem jego pośladek sprawiając, że wydał z siebie cichy pomruk zadowolenia. Starałem się być jeszcze bliżej niego tak, że stykaliśmy się niemal całą powierzchnią ciała. Po chwili chłopak zaczął zjeżdżać z pocałunkami niżej, na moją szyję. Minęła sekunda, gdy pod wpływem napierającego na mnie Lou, leżałem już na łóżku. Równie szybko jak się na nim znalazłem, została ściągnięta ze mnie koszulka. Chłopak całował delikatnie całą moją klatkę piersiową, co jakiś czas przygryzając sutki, gdy tylko do nich dojeżdżał. Powodował przy tym moje ciche jęki, które były jednocześnie oznaką, że jestem naprawdę napalony... Szybkim ruchem pozbyłem się koszulki Louisa i teraz spokojnie mogłem cieszyć się widokiem jego idealnie wyrzeźbionej klaty. Wreszcie dojechał z pocałunkami do mojego podbrzusza. W mgnieniu oka zdjął ze mnie spodnie i rzucił je gdzieś w kąt. Delikatnie i powoli przejechał czubkiem języka wzdłuż linii moich bokserek sprawiając, że zupełnie straciłem kontrolę nad tym co się działo. Już miałem nadzieje, że wreszcie zaopiekuje się moim przyjacielem, gdy on wrócił do całowania mnie, jednocześnie lewą ręką lekko masując mojego członka przez materiał bokserek. 
-Looooou... Znowu to robisz...
Starałem się mówić normalnie, ale dosłownie 'wysapałem' mu to w usta. Chłopak uśmiechnął się jedynie cwaniacko, po czym zjechał głową niżej i zsunął ze mnie bokserski. Czułem się trochę niezręcznie leżąc przed nim zupełnie nago ze stojącym penisem, i ciężko dysząc... Gdy tylko poczułem jak chłopak przejeżdża językiem od trzonu aż po sam czubek mojego kolegi, odchyliłem głowę do tyło i wydałem z siebie cichy, przeciągliwy jęk. Starałem się jakoś uregulować mój oddech, jednak ani trochę mi to nie wychodziło. Na szczęście dziś Tommo nie bawił się ze mną tak jak ostatnio i bez zbędnego tracenia czasu, wziął mojego członka do ust... Wystarczyło, że spojrzałem w dół, a podniecałem się dziesięć razy bardziej na widok tego co on ze mną robił. Nie muszę chyba opisywać co się działo w każdej minucie naszego zbliżenia. W każdym bądź razie pewnie nie umiałbym wyrazić słowami tego, co czułem. W końcu po niedługim czasie doszedłem i zupełnie zmęczony Lou położył się obok oplatając mnie ramieniem. Leżałem tak ciężko dysząc przez parę minut po czym doszedłem do wniosku, że należałoby mu się odwdzięczyć. Usiadłem więc na niego na wysokości jego bioder, po czym złożyłem na jego ustach kilka pojedynczych pocałunków i zacząłem zjeżdżać głową w dół. Widziałem jak delikatnie przygryza wargę i dosłownie na moment wróciłem na górę, aby wyszeptać mu jedynie do ucha
-Kocham cię, Lou.
Już chciałem się odsunąć i wrócić do wcześniej wykonywanej czynności, gdy po pomieszczeniu rozbrzmiał jego cichy, delikatny głos. 
-Harry...
Zaczął powoli, jakby nie był pewien czy powinien dokańczać. Zamarłem w bezruchu dając mu do zrozumienia, że czekam aż zacznie kontynuować. 
-Nadal... Nadal chcesz to zrobić? 
Spojrzałem na niego lekko zdziwiony. Naprawdę nie wierzyłem, że on to powiedział. Zdecydował się? Może dlatego jest ta cała akcja z romantycznym wieczorem tylko we dwoje... Może po prostu chciał żeby do tego doszło w jakichś specjalnych okolicznościach. Mimo to miałem dziwne przeczucie, że on to robi tylko ze względu na mnie. 
-Lou, jeśli nie chcesz, możemy poczekać. 
-Ale ja chce Harry. 
W odpowiedzi wpiłem się w jego usta. Poczułem jak chłopak przewraca mnie na plecy i po raz kolejny to on górował nade mną. Czułem jak delikatnie rozsuwa moje nogi i zszedł ze mnie tak, że mogłem spokojnie opleść go udami w pasie. Mimo namiętnych pocałunków czułem jak chłopak wyciąga coś z szafki przy moim łóżku. Nagle oderwał się ode mnie, jakby nie był do końca pewien, czy powinniśmy to robić. 
-Jesteś pewien, że tego chcesz?
Uśmiechnąłem się jedynie dając mu do zrozumienia, że niczego w moim życiu nie byłem bardziej pewny, niż tego. Poczułem jak rozsmarowuje coś maziowatego na moich pośladkach i oblizałem figlarnie wargi. Zanim przymknąłem oczy, może ze strachu, a może z rozkoszy, zauważyłem jedynie jak nasuwa na swojego członka prezerwatywę. Oplotłem jego szyje i plecy ramionami, i czekałem. Trochę bałem się, że to będzie nie wiadomo jak bolało, ale może ze względu na niesamowitą delikatność Tommo, nie poczułem nic specjalnie nieprzyjemnego. Co prawda czułem się trochę nieswojo, gdy powoli zaczął ruszać się we mnie, ale z czasem pchnięcia stawały się szybsze i pewniejsze, a mi było na tyle dobrze, że z trudem powstrzymywałem jęki. Im dłużej to trwało, tym bardziej byłem zły na Louisa, że robi to tak wolno. Zawładnęło mną jakieś dziwne uczucie... W końcu czując, że Lou zwalnia- pewnie by się ze mną trochę pobawić, czego nie cierpiałem- nie wytrzymałem. Zbliżyłem swoją twarz do jego ucha i przygryzłem je lekko, po czym starając się jak tylko mogłem, wyszeptałem
-Szybciej Lou... Błagam, rób to szybciej...
 Nie musiałem długo czekać. Na twarzy chłopaka pojawił się cwaniacki uśmiech a jego biodra znacznie przyśpieszyły tempo. Wbiłem w niego lekko paznokcie i nie mogąc oprzeć się chęci poinformowania całego świata jak mi dobrze, zacząłem z początku cicho jęczeć, co później przeobraziło się w głośne krzyki jego imienia. Odchyliłem głowę do tyłu nie mogąc uwierzyć, że może mi być z kimś tak dobrze. Ścisnąłem jeszcze mocniej jego biodra, po czym poczułem jak obejmuje jedną ręką mojego penisa. Wydałem z siebie dość głośny pomruk zadowolenia czując, jak ściskając go delikatnie, jeździ ręką w górę i w dół, doprowadzając mnie tym do obłędu. Niemal równo doszedłem w jego ręce, a on we mnie. Oboje krzyknęliśmy coś, po czym zmęczeni opadliśmy na łóżko. Pod wpływem tych wszystkich emocji, byłem wstanie jedynie wtulić się w jego klatkę piersiową i nawet nie wiem, kiedy zasnąłem. Tak, to zdecydowanie była najlepsza noc w moim życiu. 
~~~~~~
Naprawdę nie miałem ochoty wstawać, ale promienie słońca, które wdarły do pokoju przez nie do końca zasłonięte zasłony, bezlitośnie świeciły mi po oczach. Odetchnąłem ciężko i otworzyłem oczy. Coś cholernie ciążyło mi na klacie. Spojrzałem w dół i mój wzrok spotkał figlarnie roztrzepane loczki Harrego. Najdelikatniej jak tylko umiałem, zdjąłem go z siebie i powoli wyszedłem z pokoju, uprzednio zarzucając na siebie jakieś bokserki. Nie mogąc powstrzymać ziewania, zszedłem po schodach i udałem się do kuchni. O dziwo dostrzegłem krzątającą się po niej postać jakiegoś chłopaka. Przekrzywiłem lekko głowę w prawo, po czym od razu zgadłem kto nim był. Spojrzałem jeszcze szybko za siebie, aby obejrzeć stan domu, lecz o dziwo nigdzie nie znalazłem ani jednego płatka róż. No tak, w pokoju też nigdzie ich nie myło. Uśmiechnąłem się lekko, po czym wtuliłem w plecy Liama.
-Posprzątałeś to wszystko? Dziękuje, kochany jesteś.
-To nic wielkiego. Jak minął wieczór?
Na samą myśl wczorajszej nocy na mojej twarzy pojawił się uśmiech. Rozmarzyłem się trochę przypominając sobie jak miło spędziłem ten czas z loczkiem.
-Świetnie. 
Odsunąłem się od chłopaka pozwalając mu nałożyć na trzy talerze po naleśniku. Och, jak ja kocham naleśniki na śniadanie. Mógłbym je jeść codziennie. Postanowiłem, że dobrze byłoby obudzić Harrego. Chociaż nie wiem, czy będę miał serce to zrobić. Mimo to udałem się z powrotem na górę. Cichutko otworzyłem drzwi i podszedłem do śpiącego Stylesa. Nachyliłem się nad nim i powoli pocałowałem w policzek, po czym zjechałem z pocałunkiem na kącik jego ust, aż wreszcie doszedłem do lekko rozłożonych warg chłopaka. Czując jak odwzajemnia pocałunek, wyprostowałem się i pogładziłem go lekko po włosach.
-Wstawaj Harry. Liam zrobił śniadanie. 
Chłopak przeciągnął się mrucząc niesłychanie uroczo. 
-LouLou, nie ładnie tak budzić ludzi. 
-Och, więc nie podobała ci się moja pobudka? Dobrze, następnym razem wyleje na ciebie kubeł zimnej wody. Co ty na to?
Spojrzałem na niego rozbawiony tym, jak usilnie próbował wstać do pozycji siedzącej. Po chwili niczym pięcioletnie dziecko przetarł oczy rękoma ściśniętymi w pięści i ziewnął. Rozejrzał się po pokoju, chyba z zamiarem znalezienia jakiejś bielizny, oboje jednak nie mieliśmy pojęcia co stało się z jego majtkami. 
-Louis... Widziałeś gdzieś moje bokserki?
-Ostatni raz wczoraj wieczorem. 
Rozbawił mnie wyraz jego lekko zawstydzonej twarzy. Przygryzł dolną warkę, po czym nachylił się, aby zajrzeć pod łóżko. Trochę niemożliwym było dla mnie, żeby to właśnie tam wylądowały jego bokserki, ale o dziwo chłopak zadowolony wrócił do pozycji siedzącej z kawałkiem materiału w ręce. Po raz kolejny ziewnął i wsunął na siebie majtki, aby spokojnie udać się ze mną na śniadanie. Oczywiście gdy tylko wstał, pierwszym co zrobił było namiętne pocałowanie mnie i oplecenie mojej szyi swoimi ramionami. Miałem nadzieje, że wreszcie pójdziemy zjeść te pięknie pachnące naleśniki, chłopak jednak ani myślał mnie puszczać. 
-Harry, śniadanie. 
-Lou, ja. 
-Harry, jestem głodny.
-Lou, a ja spragniony czułości.
-Harry, tobie zawsze brakuje miłości.
-Lou, wczoraj wieczorem mi jej nie brakowało.
Zaśmiałem się na samą myśl jak komicznie musiała wyglądać ta wymiana zdań. W końcu poczułem jak zostaje oswobodzony z uścisku. Udaliśmy się na dół do kuchni, gdzie zaraz po zjedzeniu śniadania, pozostaliśmy aby rozmawiać na dość błahe tematy. To właśnie lubiłem. Nie specjalnego, zwyczajnie wspólne zjedzone śniadanie i rozmowa o jakichś głupotach. Naprawdę nic więcej Harry nie musiał mi dawać.
_____________________________________________________________
Eh... Nie skomentuje tego rozdziału -.- Mam nadzieje, że chociaż wam się podoba :)
A jeśli chodzi o Ziall'a to obiecuje, że już niedługo akcja zacznie się kręcić głównie wokół nich (może nawet trochę za bardzo, bo to w końcu op. o Larrym).
+Nawet nie wiecie jak jaram się tym, że niedługo będzie tu 5000 wejść! A pamiętam jak zaczęłam pisać tego bloga i cieszyłam się każdym pojedynczym wejściem. Boże dziękuje, dziękuje, dziękuj! Jesteście tacy kochani i wgl. Moje małe serduszko skacze i piszczy ze szczęścia! Love ya! xx

7 komentarzy:

  1. Dziewczyno, ja Cię uwielbiam! Wyszło zajebiście. Nic dodać, nic ująć. A pomysł z różami taki romantyczny. Choć sama nie jestem romantyczką i dla mnie idealnie czas spędzony z chłopakiem to siedzenie w jego/moim pokoju i np. nawalanie się poduszkami, to to mi się bardzo spodobało. No i czekam na Zialla, chociaż Larry to Larry i jego nic nie zastąpi. <3

    OdpowiedzUsuń
  2. Ta scena seksu wyszła ci świetnie :D Naprawdę jestem pod wrażeniem :D Tak jak Giovi czekam na Zialla :D

    OdpowiedzUsuń
  3. łohohooh *___*
    słodkie, kochane, świetne, mega, przezajebiste, seksowne <3

    OdpowiedzUsuń
  4. Rozpływam się *____* więcej takich scen poproszę!! I to natychmiast ;d Nie no.. zajebisty ten rozdział! Lepiej tego nie opiszę, bo mózg mi coś nie pracuje.. powiem tylko, że nie mogę się doczekać Ziall'a - mój ulubiony bromance ;d

    OdpowiedzUsuń
  5. Kurczę, ale genialnie to opisałaś, tak romantycznie i delikatnie ;>
    Nie zaszkodzi więcej takich scenek haha
    Czekam na kolejny rozdział ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. JEZU ZAJEBISTE!!! serio genialne, rozpływam się tamta sceną xd

    OdpowiedzUsuń