UWAGA.

Mój tumblr, z którego dowiedzie się co aktualnie planuję i nad czym pracuję - tutaj. - możecie tu zadawać pytania i śledzić wszystko co wychodzi z pod mojej ręki. xx

piątek, 11 maja 2012

Op. 7

To było zwyczajne popołudniu. Jak codziennie leżeliśmy na kanapie oglądając coś. Ciesząc się samym swoim towarzystwem i wolnością. Nie spodziewaliśmy się żadnych gości, więc zdziwiło mnie nagłe pukanie do drzwi. Lou mozolnie zwlókł się z kanapy i poszedł otworzyć. Dokładnie słyszałem każde słowo, które padło na przedpokoju. Było tak dobrze i jak zwykle coś musiało się spieprzyć.
-Hej, Lou. Wróciłam trochę szybciej z Paryża. Tęskniłam...
-El... To wspaniale. I jak? Albo wiesz co... Wejdź, porozmawiamy.
-A może... Porozmawialibyśmy na osobności? Naprawdę się stęskniłam...
Wiedziałem co to oznacza. Będzie się do niego dostawiać... Byłem pewien, że z niewiadomych mi powodów, on z nią nie zerwie. Nie powie jej o nas. Oczywiste było dla mnie jak to się skończy. Lou, jeśli myślisz, że ja będę żył w tym trójkąciku to się mylisz. Przez moment zupełnie zapomniałem o Eleanor. Czemu ona nie może dać mu spokoju? Naprawdę nie widzi, że mu na niej nie zależy? Albo naprawdę dobry z niego aktor...
Z rozmyśleń wyrwał mnie głos Tomlinsona. Stanął jedynie w progu, a zaraz za nim spostrzegłem trzymającą go za rękę dziewczynę.
-Harry, jakby co to my...
-Tak, tak, wiem. Będziecie u ciebie. 
Na pewno zauważył, że nie byłem zadowolony. Czemu nie zbył jej? Po cholerę to ciągnął... Byliśmy tak szczęśliwi... I podobno ja jestem egoistą. To on leciał na dwa fronty. Dosłownie zbulwersowałem się tak, że aż nie mogłem usiedzieć na miejscu. Wstałem i chodziłem chwilę po pokoju w tą i z powrotem. Myślę, że wyglądałem wtedy naprawdę głupio. Po prostu wszystko we mnie buzowało. Co on w ogóle odpieprza?Myśli, że ja tu będę siedzieć i czekać, podczas gdy on będzie się tam z nią pieprzył? No to się grubo myli. Mam go w dupie. Rozumiem, może być mu ciężko zerwać z nią teraz, ale... O czym ja pieprze?! Nie ma żadnego 'ale'! Albo ona, albo ja! Zupełnie wkurzony udałem się do swojego pokoju. Sypialnia moja i Lou była oddzielona jedynie cienką ścianą. Doskonale słyszałem ten jej piskliwy głosik i śmiechy. Świetnie się bawili. Po chwili ucichli... Może bawią się w 'kto wytrzyma dłużej nie mówiąc'? Proszę cię Styles, na co ty liczysz. Nie łudź się. Nie wytrzymałem nawet 5 minut. Gdzie poszedłem? A gdzie mogłem pójść... Pod drzwi Lou, żeby go upomnieć. Zapukałem raz, drugi, trzeci... Chyba sobie jaja robisz? Czyżbym przeszkadzał? Mam to w dupie. Otwieraj! Po chwili klucz w drzwiach przekręcił się i Lou delikatnie uchylił drzwi. Gdy tylko mnie zobaczył, wyszedł, owinięty jakimś ręcznikiem... Tak, to chyba był ręcznik. 
-Coś się stało?
-Domyśl się. 
Chłopak uciekł gdzieś wzrokiem. O, teraz ma wyrzuty sumienia? Boże, od kiedy ona tu jest każda moja myśl ocieka sarkazmem. 
-Harry, możemy porozmawiać o tym później?
Nie odpowiedziałem. Jeszcze bardziej zły ruszyłem w kierunku pokoju. Nie wiem jakim cudem drzwi zniosły siłę, z jaką je zatrzasnąłem. Usiadłem wściekły na łóżku. Chciałem pójść spać, albo uciec gdzieś, jak najdalej. Ale gdy właśnie rozmyślałem, gdzie się udam, coś mi przerwało. Ona to robi specjalnie? Droga Eleanor, nie musisz mi uświadamiać jak bardzo Louis jest dobry w łóżku. Wiem to aż za dobrze! Wiem też, że ty nie działasz i nigdy nie będzie działać na niego tak, jak ja. Na mojej twarzy pojawił się triumfalny uśmiech. Im dłużej wsłuchiwałem się w jej jęki, tym bardziej wszystko się we mnie gotowało. Nie wytrzymałem. Po raz kolejny udałem się w kierunku jego pokoju. Zapukałem raz, drugi, trzeci. I znowu musiałem dość długo czekać, zanim mi otworzył. 
-Harry!
-Och, przepraszam, że przeszkadzam ci w pieprzeniu się z nią w NASZYM łóżku!
Nie obchodziło mnie, czy to El to usłyszy. Miałem to gdzieś. Lou chyba zrozumiał o co chodzi, bo chciał mnie chwycić za rękę, ale uciekłem z powrotem do pokoju. Nie słyszałem już nic. Po chwili dopiero drzwi od jego sypialni trzasnęły, a zaraz potem ktoś wyszedł z naszego mieszkania. Nie wierzę, czyżby ją wyrzucił? Chyba trochę za późno. Boże, przecież on mnie najzwyczajniej w świecie zdradził, podczas gdy ja byłem za ścianą. To jest... obrzydliwe. Czułem jak po moich policzkach spływają łzy. Nie mogłem ich powstrzymać. Chociaż nie chciałem się rozklejać, nie mogłem na to nic poradzić. To za bardzo bolało. Właśnie próbowałem zatrzymać następną falę złych myśli i kolejny potok łez, gdy ktoś delikatnie zapukał do mojego pokoju. Wiedziałem kto to. Nie Lou, teraz spieprzaj. 
-Harry, otwórz. Proszę...
-Idź stąd.
-Nie zachowuj się jak dziecko i wpuść mnie. 
-Nie chce. 
-Chociaż porozmawiajmy. 
Nie umiałem mu odmówić. Byłem na niego cholernie zły, ale jeszcze bardziej chciałem go teraz zobaczyć, przytulić się. Poczuć jak oplata mnie ramieniem i mówi, że wszystko będzie dobrze. Nie wytrzymałem. Wstałem i otworzyłem drzwi, po czym nawet na niego nie patrząc, znów usiadłem na łóżku. Stanął naprzeciwko mnie, jedynie w spodniach od dresu. Boże, czemu on musiał być taki seksowny? Nawet gdybym chciał, nie umiałem oderwać od niego wzroku. 
-Harry, przepraszam...
-Nie Lou. Nie ma przepraszam! Ty mnie najzwyczajniej w świecie zdradziłeś? Ja nie mam zamiaru żyć w jakimś pierdolonym trójkącie!
Chyba chciał coś powiedzieć, ale telefon w jego kieszeni zaczął dzwonić. Eleanor. No, już nie jest na niego zła? Świetnie, teraz niech tu wróci i niech się pieprzą przez całą noc, a ja może jeszcze będę im kibicował zza ściany. Uroczo, nie powiem, że nie. Lou spojrzał na telefon, potem na mnie. 
-Harry, poczekaj, zaraz wrócimy do...
-Nie Lou! Nie wrócimy do tej rozmowy! Ona się kończy tu i teraz! Masz do wyboru! Albo ja, albo ona. Radzę ci szybko podjąć decyzję. 
Wyszedłem zostawiając go samego w mojej sypialni. Sam udałem się do kuchni. Chciałem pobyć trochę sam, niestety w kuchni spotkałem całą trójkę moich przyjaciół. Chyba po raz pierwszy byłem na nich aż tak zły za to, że w ogóle są. Jakby nigdy nic, stanąłem naprzeciwko drzwi wejściowych, chwytając w rękę butelkę mleka. Oparłem się o kuchenny blat i czekałem co stanie się dalej. Nie chciałem stawiać mu takiego ultimatum. Bałem się. Po prostu byłem pewien, że on wybierze ją. No bo niby czemu miałby wybrać mnie? Ona jest piękna, inteligentna, miła. Są ze sobą już długo, naprawę do siebie pasują. Nie rzuci jej dla kogoś takiego jak ja. Przecież nasz związek mógł zniszczyć całą naszą karierę. Pogrążyć marzenia nasze, jak i naszych przyjaciół. Oczywistym było, że danie mu wyboru, równa się z końcem naszego 'związku'. Właściwie nawet nie wiem, czy to związek. Nikt o nim nie wie, nie chodzimy na randki, nie okazujemy sobie uczuć przy nawet najbliższych znajomych. Z rozmyśleń wyrwał mnie Tommo, który nagle znalazł się w kuchni. Nawet nie słyszałem jak schodził po schodach. Jego telefon wciąż dzwonił. Spojrzał na chłopaków, po czym na mnie i na telefon. I znów ja, telefon, ja, telefon, ja, telefon... Przygryzł dolną warkę jednocześnie sprawiając, że aż mi ciśnienie podskoczyło. I już wyobrażałem sobie, jak mówi mi, że było miło, ale się skończyło... Gdy nagle z całej siły cisnął telefonem w podłogę i chyba zupełnie zapominając o chłopakach, jednym dużym krokiem znalazł się przede mną, namiętnie wpijając się w moje usta. W tym momencie zupełnie nie obchodziło mnie, że reszta zespołu patrzy. Położyłem ręce na jego biodrach i przycisnąłem go bardziej do siebie tak, że teraz stykaliśmy się niemal całą powierzchnią ciała. Czułem jak jedną ręką oplata moją szyję, a drugą wplątuje w moje włosy. Boże, on całuje tak wspaniale... nawet nie jestem w stanie tego opisać. Po chwili odsunął się ode mnie i wtulił w moją klatkę piersiową. Wreszcie był mój. Tylko i wyłącznie mój. I nikomu nigdy go nie oddam. Dopiero po jakiejś chwili dotarło do mnie, że trójka moich przyjaciół, siedziała właśnie przy stole nie mogąc odlepić od nas oczu. Liam był szczęśliwy, że wreszcie między nami jest zupełnie dobrze, ale dla Zayn'a i Niall'a to była jakaś nowość. Spojrzałem na nich i niezbyt wiedząc co zrobić, uśmiechnąłem się jedynie. Niall od razu odwzajemnił mój uśmiech, Zayn natomiast przez moment wygląda... nie umiem tego opisać. To było coś między wzburzeniem, a nawet lekkim obrzydzeniem i zupełnym brakiem zrozumienia. Słyszałem co prawda, że dla muzułmanów gejostwo jest... po prostu złe. Ale miałem nadzieje, że przez to nasze kontakty nie popsują się. Nie wiem co bym zrobił gdyby nie Niall.
-Zayn, co to za mina?
-N... Nie, nic.
-Może zostawimy was samych?
Chciałem już coś powiedzieć, ale Liam wraz z blondynem wstali, jednocześnie wyganiając Zayn'a. Zostaliśmy sami. Trwaliśmy tak w zupełnej ciszy, wtuleni w siebie, dość długo. Dopiero po jakimś czasie Lou odezwał się.
-Kocham cię, Harry.
-Ja ciebie też, Lou.
-Przepraszam... Zachowałem się jak najgorsza świnia. Nienawidzę siebie za to...
-Już dobrze, Lou. Już dobrze...
Głaskałem go przez chwilę po głowię, po czym odsunął się ode mnie i oboje udaliśmy się do salonu. Nie ważne, że w telewizorze nie leciało nic ciekawego. Ważne, że on leżał obok mnie, wtulony w moją klatkę piersiową i co jakiś czas kręcił palcem kółeczka na moim brzuchu.
******
Leżałem właśnie na łóżku rozmyślając nad tym co przed chwilą się stało. Moi najlepsi przyjaciele okazali się parą... Nie jestem homofobem, ale po prostu... Po prostu to jest inne. Jeśli są szczęśliwi, to wspaniale. Życzę im jak najlepiej, ale to nie zmienia faktu, że to ciężkie. Szczególnie w mojej sytuacji. Z rozmyśleń wyrwało mnie pukanie do drzwi. Nawet nie zdążyłem odpowiedzieć, gdy do mojej sypialni powolnie wszedł Niall. Zamknął za sobą drzwi, po czym usiadł obok mnie na łóżku.
-Hej Zayn... Możemy porozmawiać?
-Jasne. O czym?
-Chodzi o to... Widzisz... To nie jest łatwe.
-Po prostu to z siebie wyduś.
-Zobacz... Harry i Lou są ze sobą, jako para... I są bardzo szczęśliwi. Wiesz, nie przejmują się, co ludzie powiedzą i w ogóle... Pomyślałem... Wiesz, po tym tygodniu w Irlandii... Pomyślałem po prostu, że... Moglibyśmy... Spróbować?
To prawda. Ten tydzień w Mulingar zmienił coś we mnie. Od jakiegoś czasu czułem, że jakoś bardziej zbliżam się z Niall'em. A potem jeszcze... To się stało przypadkiem. Byliśmy razem z jego znajomymi w klubie. Wróciliśmy późno, zupełnie pijani. Nie wiedziałem co robiłem i tak jakoś... Tak jakoś wylądowaliśmy razem w łóżku. Nie mówię, że mi się nie podobało. Ale ja wtedy nie wiedziałem co robiłem. 
-Albo wiesz co... Masz racje, to głupi pomysł. Nie wiem co mnie napadło. Zapomnijmy o tym, ok?
Słysząc, że nie odpowiadam, już chciał wyjść, ale odruchowo chwyciłem go za nadgarstek. Nie chciałem, żeby sobie szedł. Wolałem żeby był przy mnie. Mimo to milczałem. Może po prostu bałem się odezwać? On chyba zrozumiał, bo nie odzywając się ani słowem, położył się obok mnie. Tego właśnie potrzebowałem. Chwili ciszy i jego obecności. To było wszystko, co było mi potrzebne do szczęścia. 

5 komentarzy:

  1. Ja przeczuwałam, że Ty dziś dodasz i się nie myliłam! :D Znowu się wzruszyłam, tak btw. Wiesz co? Ja już nawet nie wiem co pisać. Każdy rozdział jest wręcz doskonały, ale tym to bez wątpienia pobiłaś samą siebie. I wcale nie chodzi o to, że w końcu oni sobie to powiedzieli (choć z tego powodu się bardzo cieszę ^^), chodzi o całokształt. Harry'ego przemyślenia ociekające wręcz sarkazmem i ironią strasznie mi się spodobały. Bardziej już się nie rozpisuję. : ) No nic, wielbię Cię mocno za to, co piszesz, jak piszesz itd. <3

    OdpowiedzUsuń
  2. Zacznę od tego - jesteś naprawdę niesamowita ! :D Uwielbiam twój styl pisania i to, jak potrafisz w tekście przekazać emocje... Uh, też bym tak chciała :p
    Baaardzo się, że nareszcie Lou i Harry są razem :D Yay, zaciesz *__* No i... kutwa, jest Ziall ! :D Dziękidziękidzięki !

    OdpowiedzUsuń
  3. OMG!boskie to jest :D nie spodziewałam się takiego obrotu sytuacji...A Ziall - zaskoczył mnie! Kocham too!

    OdpowiedzUsuń
  4. O jejuniu! Jesteś GENIALNA. To jak piszesz, kurde! Nie potrafię nawet opisać tego, co czuję czytając Twoje opowiadanie. Tak cudownie opisujesz to wszystko i uczucia bohaterów. Wow - Tylko tyle mogę z siebie wydusić. Jest sobie taka tam, 2 w nocy, znalazłam Twoje opowiadanie, z czego się bardzo, bardzo cieszę i czytam od 1 rozdziału, wylewając przy tym morze łez. ć: Kocham Larry'ego, cudowny obrót sytuacji, ciesze się że Lou nie jest już z Elką :D jeszcze do tego dochodzi Ziall <3 Kurdee, jesteś moim Bogiem *o*

    OdpowiedzUsuń
  5. Super <3 czekam na więcej Zialla bo jakoś tak mnie wciągnął :P

    OdpowiedzUsuń