Skręciłem między kolejne półki w sklepie. Naprawdę wolałbym być teraz w domu, spać. Zamiast tego muszę szukać tych pieprzonych chipsów dla Seana. Odsapnąłem ciężko i schyliłem się. Papryka, papryka, ser, papryka, ostrzejsza papryka, ser... Gdzie do jasnej cholery mają 'zieloną cebulkę'? Czy w tym kraju nie mają nawet podstawowego smaku Lays'ów? Zabrałem się za przeszukiwanie następnego regału, gdy do moich uszu dotarło ciche odchrząknięcie. Podniosłem się natychmiast i spojrzałem w stronę, z której dochodził dźwięk. Zamurowało mnie.
-Hej. -rzucił spokojnie. Gdybym mógł, rzuciłbym mu się w ramiona. Ale nie mogłem, bo to już nie był ten sam Zayn. Teraz był znanym, dobrym piłkarzem. Dumą Chelsea. Przełknąłem głośno ślinę. On wygląda wciąż tak gorąco, choć minęły już cztery lata. Nie zmienił się, jest taki sam. Może jedynie jego zarost jest drogę gęstszy. Spojrzał na mnie speszony, po czym przygryzł jedynie wargę i po prostu się odwrócił. Chyba nie zamierza teraz odejść? Teraz?
-Zayn. -jego imię wypadło z moich ust, nawet nie wiem kiedy. Po prostu to powiedziałem, a on przystaną i spojrzał na mnie z tym uśmiechem na ustach. Jezu, jak ja kocham ten uśmiech.
-Już myślałem, że mnie nie pamiętasz. -zażartował. Jak mógłbym go nie pamiętać? Oglądam mecze Chelsea tylko dla niego. - Co u ciebie?
-Dobrze... Jakoś leci. Pracuje w kwiaciarni, mieszkam z Seanem i niedługo zacznę studia. A u ciebie?
-Dobrze. Pracuje... Gram, mieszkam wciąż w Londynie i jakoś nie planuje studiów.
Przytaknąłem. Jedyne o czym mogłem myśleć, to czy wciąż mnie kocha. Czy chciałby spróbować jeszcze raz. Czy mam jakiekolwiek szanse. Czy nie żałuje.
-Może... Może poszlibyśmy na kawę? -zaproponował nagle. Dzięki bogu, bo ja bałbym się. Uśmiechnąłem się jedynie w odpowiedzi i razem ruszyliśmy do kasy.
~
Jego oczy uważnie śledziły moje ruchy, gdy podnosiłem filiżankę z kawą i powoli przyłożyłem ją do ust. Upiłem mały łyk i spojrzałem na niego. Tak bardzo mi go brakowało. Tak bardzo chciałem rzucić wszystko i uciec do niego. Z roku na rok pragnąłem tego coraz bardziej, ale z roku na rok bałem się też, że już mnie nie pamięta, nie kocha.
-Co tu robisz? -spytałem niepewnie. Wiedziałem to, bo miałem w planach oglądanie tego meczu, ale możliwość słuchania jego głosu była czymś pięknym.
-Gramy jutro. To znaczy... Chelsea.
Przytaknąłem i znów upiłem mały łyk kawy. Cisza, która nas otaczała była czymś w rodzaju subtelnego zabójcy, bo powoli moje serce zamierało, na widok jego obojętności. Dlaczego jeszcze nawet przez przypadek się nie dotknęliśmy? Pragnąłem jego dotyku, szalałem na wspomnienie jego ciała przylegającego do mojego. To były najpiękniejsze chwile w moim życiu. A teraz on siedzi naprzeciwko mnie, a wciąż wydaje się jakby był setki kilometrów ode mnie. Przymknąłem oczy na moment i odetchnąłem ciężko spoglądając za okno, obok którego siedzieliśmy.
-Jak ci się żyje? -spytał cicho, wlepiając wzrok w pusty talerz, na którym znajdowały się już tylko okruszki szarlotki.
-Jest... Jest w porządku. Nie mam na co narzekać. -skłamałem z lekkim uśmiechem. Tak naprawdę było okropnie i jedyne o czym myślałem, był on.- A tobie?
-Też. -uciął krótko i wbił we mnie swoje spojrzenie.- Brakowało mi ciebie.
Jego szept był niczym lek na me rany, a sens jego słów sprawiał, że moje serce śpiewało. Kąciki moich ust podskoczyły do góry, w dość niekontrolowany sposób. Przez ten cały czas czekałem tylko na te trzy słowa. Może jeszcze na dwa dodatkowe, ale one mogą przyjść później.
-Mi ciebie też. Wciąż mi ciebie brakuje. -odparłem niemal natychmiast, lecz pod koniec zaśmiałem się nerwowo. Nie chciałem by brał to zbyt do siebie, jeśli już nic nie czuje. Poczułem jak coś oplata moją lewą rękę, która spokojnie leżała na stoliku i moje serce oblała fala gorąca. Spojrzałem na niego, ale on tylko się uśmiechnął. Czego więcej potrzebowałem w tej chwili? Tylko jego ręki, mocno ściskającej moją i tego uśmiechu. I jego głosu, mówiącego mi, że tęsknił tak samo jak ja.
-Nie dzwoniłeś, ani nie pisałeś. Myślałem, że nie chcesz mnie już znać. -wypaliłem trochę zbyt głośno i może z lekkim wyrzutem. Miałem mu za złe ten brak kontaktu.
-Ty też nie dzwoniłeś, ani nie pisałeś. Zapomniałeś? -zaśmiał się, wciąż nie spuszczając ze mnie wzroku.
-Wiesz o co mi chodzi... -odparłem. Szczerze sam nie wiedziałem, ale miałem nadzieje, że on zrozumie.
-Wiem. -szepnął. Spuścił wzrok i dopił resztę swojej kawy. Widziałem, że trudno było mu znów przemówić.- Ale... To było trudne. To... Bolało.
W tym momencie mógłbym się rozpłakać i po prostu w niego wtulić. Chciałem to zrobić, naprawdę. W moje serce zostały wbite setki igieł, a oczy zapiekły lekko. Po prostu ścisnąłem jego rękę bardziej i posłałem lekki uśmiech, aby tylko trochę się rozchmurzył.
-Mnie też. Naprawdę, gdybym miał wybór... -nie dokończyłem, bo chłopak energicznie wstał z miejsca i nachylając się nad stolikiem, wpił energicznie w moje usta. Wolną rękę wplotłem w jego włosy i mocniej przyciągnąłem do siebie, oddając każdy pocałunek. Gdy wreszcie opadł na siedzenie naprzeciwko mnie nie byłem w stanie powiedzieć już niczego. Po prostu wpatrywałem się w jego drżące wargi i lekko zarumienione policzki. Sam za pewnie nie wyglądałem w tym momencie lepiej.
-Nie chce byś znów był daleko. -szepną cicho.- Nie wytrzymam myśli, że możesz być gdzieś tam, z kimś innym. Umierałem co dnia na nowo wyobrażając sobie, że ktoś inny cię dotyka, że sprawia, że się uśmiechasz. Wiedza, że to ja mógłbym być na jego miejscu mnie zabijała i jedyne co podtrzymywało mnie przy życiu była myśl, że może nadejdzie dzień taki jak ten, gdy znów będziesz obok. Gdy będę mógł cię dotknąć, słuchać twojego głosu i po prostu cię pocałować. Jeżeli nie wrócisz ze mną do Anglii, to nie znaczy, że dam ci spokój. Przysięgam, że będę gorszy niż psychopatyczny ex-kochanek. Będę wysiadywał pod twoimi drzwiami, dzwonił co pięć minut by spytać jak się czujesz, wynajmę mieszkanie naprzeciw i będę cię podglądać przez okno każdej nocy. -oznajmił, a nawet wyrecytował z każdym słowem uśmiechając się coraz bardziej tak samo jak ja.
-Sean by cię zabił.
-Nie obchodzi mnie Sean.
Zaśmiałem się, bo był zupełnie poważny, mimo tego wielkiego uśmiechu. Może jednak się zmienił. Wcześniej nie byłby w stanie aż tak pokazywać mi, że mu zależy. Wcześniej nie wiedziałem, jak bardzo mu zależy dopóki nie powiedział mi tego tuż przed moim odlotem.
-Ja też cię kocham, Zayn. -odparłem jedynie. Myślę, że zrozumiał, co mam na myśli. Teraz sam sobie nie pozwolę odejść. Jemu też. Teraz będzie idealnie.
____________________________________________
Tak więc o to kończy się nasza przygoda z Footballers.
Oczywiście przypominam o nowym blogu The Egde Of Feelings oraz o możliwości zadawania pytań postaciom o tutaj -> Zapytaj postaci.
Tak więc... Żegnam was z blogspota (tj. Amare wciąż jest tu publikowane, o to się nie martwcie.) i osoby, które wciąż są chętne do kontaktu ze mną zapraszam na mojego tumblra ->Tutaj.
~Love u.!
UWAGA.
Mój tumblr, z którego dowiedzie się co aktualnie planuję i nad czym pracuję - tutaj. - możecie tu zadawać pytania i śledzić wszystko co wychodzi z pod mojej ręki. xx
niedziela, 2 grudnia 2012
poniedziałek, 26 listopada 2012
Nowe opowiadanieee.
Och, szybko poszło. I naprawdę to aż dziwne. Więc... Udało mi się napisać już pierwszy rozdział do następnego opowiadania, które wam zapowiadałam - The edge of feelings.
Jest to Ziall połączony z Larrym (przepraszam. nie mogłam się powstrzymać. Larry forever.)
Wszystkich zainteresowanych zapraszam na -> http://feelingsedge.tumblr.com/ Cóż i tak, myślę, że poza epilogiem do Footballers, już nie będę tu nic publikowała, ale nie, nie usunę tego bloga. Na razie nie.
Tak więc... Och, The edge of feelings będzie inne niż Footballers. Nie wiem jeszcze jak mi wyjdzie, ale planuje wprowadzić tam więcej akcji itd... A z resztą. Jeśli przeczytacie wstęp, na pewno zrozumiecie o co chodzi. Mam nadzieję, że się wam spodoba.
~LOVE YOU AND MASSIVE THANK YOU AND I LOVE YOU SO, SO, SO, SO MUCH.
Naprawdę, nigdy bym nie pomyślała, że mój blog będzie miał tyle czytelników, tyle odwiedzin... Jestem w szoku i... Jezu, tak strasznie was kocham, bo to wszystko dzięki wam! Bo bez was tego wszystkiego by nie było i... Nie wiem jak mam wam dziękować. Jesteście wspaniali, naprawdę! NAJLEPSI POD SŁOŃCEM.
Jest mi wręcz przykro, że opuszczam już tego bloga, bo jezu... to trwało dość długo czasu, jak dla mnie i to nie jest tak, że po prostu mówię 'aha, ok, to koniec, było miło, pa.'. Rozstaje się w tym z wielkim wyrzutem. Mam jednak wielką nadzieje, że dalej będziecie czytać moje opowiadania, i że spotkamy sie na tumbrze nie jeden raz. Chcę żebyście wiedzieli, że to wszystko było wspaniałą przygodą, że jestem przeszczęśliwa, że mogłam dla was pisać i, że wy to czytaliście. Nigdy nie myślałam, że osoby, których nigdy nie spotkałam okażą się być dla mnie tak ważne, jak wy jesteście! Jezu... rozczulam się i zaraz zacznę płakać... um... ok. ok. jest dobrze. mam oreo. Dłabym wam na pocieszenie, ale... cóż, nie jest ze mną jeszcze na tyle źle by rzucać ciastkami w ekran.
JESZCZE RAZ KOCHAM WAS I BARDZO DZIĘKUJE, MOJE MAŁE BOO BEARKI! xx
niedziela, 25 listopada 2012
Footballers 9
Odłożyłem telefon i spojrzałem na obraz uśmiechniętego Seana, który rozświetlał ekran mojego laptopa. Zapewne uśmiechnąłbym się też, gdyby nie dobiła mnie myśl, że Zayn sypiał z Liamem. Jasne, niby już z tym skończył... Ale sam powiedział, że go kochał, więc może tak naprawdę nigdy mu nie przeszło. Może faktycznie jestem jego sposobem na zapomnienie o chłopaku. Może nic do mnie nie czuje i gdy tylko poczuje się lepiej, lub Li skończy z tamtą dziewczyną, on mnie zostawi.
-Hej, Nialler. Kto dzwonił? -zapytał głupio, poruszając brwiami w zabawny sposób.
-Zayn.
-Nie mówiłeś, że masz chłopaka. -wyrzucił wreszcie to co chciał powiedzieć przez całą moją rozmowę z mulatem, a potem przez te parę minut niezręcznej ciszy.
-Bo wiesz... Jesteśmy ze sobą krótko. Nawet nie wiem czy to coś poważnego, to znaczy... Czy dla niego to coś poważnego. Wiesz, on nie jest taki jak ja...
Zaśmiał się w odpowiedzi i pokręcił głową z politowaniem.
-Zawsze miałeś słabość do bad boy'ów. To już norma. Ale skoro dzwoni do ciebie z jakimiś głupotami, to chyba nie ma cię tak dosłownie w dupie, prawda?
-No... Może nie tak zupełnie... -wydukałem przypominając sobie o wczorajszym wieczorze i dzisiejszym poranku. Wtedy definitywnie nie byłem jedynie jakąś odskocznią. Tak mi się wydaje.
-To świetnie. Przeleciał cię już? -automatycznie zakrztusiłem się słysząc to pytanie. Spojrzałem na chłopaka z lekko poirytowaną miną, a gdy ten posłał mi swój promienny uśmiech, jedynie zarumieniłem się jeszcze bardziej.
-Um... Naprawdę chcesz słuchać o takich rzeczach?
-No... Nie miałeś mi tego streszczać, ani nic... Po prostu jestem ciekaw. Gdyby to była laska, też bym cię zapytał czy już z nią spałeś i jak było.
-Pierdol się.
-Nie mam z kim. -udał zasmuconego, po czym zaśmiał się niemal równo ze mną.
Po krótkiej rozmowie poszedłem spać, a gdy rano się obudziłem zdałem sobie sprawę, że najwyższy czas pójść do szkoły. Zwlokłem się z łóżka z niezadowoleniem i spojrzałem na ekran telefonu. Oprócz trzech wiadomości od Zayna, wskazywał on też 7.30 czyli zdecydowanie za późno. Zupełnie zapominając o sms'ach zacząłem się ubierać. Po chwili zbiegłem na dół na śniadanie i porwałem telefon razem ze mną, aby odczytać wiadomości od mulata. Pierwsza z wczorajszego wieczoru. 'Nialler, co robisz? Nie śpisz jeszcze, prawda? Mogę przyjść popatrzeć jak śpisz? xx' um... chyba odruchowo się uśmiechnąłem. Następna- 'Ok... Ok... Słodkich snów. Do jutra.' i kolejna z dzisiejszego poranka- 'Dzień dobry, śpiochu! Wstawaj, bo jeszcze się spóźnisz. Przyjadę po ciebie o 7.30.', ach ok. Chwila, chwila... O 7.30?! Automatycznie zerwałem się z krzesła i popędziłem do okna. Zegar wskazywał 7.45 a ja powinienem już biec do szkoły, ale zauważyłem, że przed domem stoi samochód Malika. Czeka? Szlak. Chwyciłem plecak i wsuwając buty wybiegłem z domu. Na szczęście chłopak zauważył mnie dość szybko i nie odjechał mi sprzed nosa. Otworzyłem pośpiesznie drzwi i opadłem na siedzenie pasażera. Mulat zmierzył mnie po czym pokręcił tylko głową i ruszył.
-Jesteś zły? -spytałem cicho. Jakby nie patrzeć, mógł pomyśleć, że go ignoruję.
-Nie. Jedynie rozbawiony twoją postawą. Zaspałeś, prawda? Na pewno nawet mój sms nie był w stanie cię obudzić.
-Um... No. Przepraszam, że musiałeś czekać.
-To nic. -odparł jedynie i resztę drogi przebyliśmy w ciszy.
W szkole przywitał mnie uśmiechnięty Josh i nie musiałem nawet pytać o co chodzi. Eleanor. Ta dziewczyna znów robi mu nadzieje, aby następnie wrócić do wielkiego pana Tomlinsona.
Gdzieś koło długiej przerwy zadzwoniła do mnie matka, przeszkadzając mi przy okazji rozmowę z Zaynem oraz Chrisem, który tego dnia był dla mnie wyjątkowo miły. Odebrałem i z dobrego wychowania odsunąłem się na bok, aby nie przeszkadzać chłopakom w dalszej rozmowie. Już po przywitaniu się usłyszałem w jej głosie jakieś obawy.
-Coś się stało? Czemu dzwonisz? -zapytałem lekko przestraszony.
-Wiesz... Wiem, że wreszcie zaczęło ci się układać, że masz już tu znajomych... To mnie naprawdę cieszy, ale... Razem z ojcem doszliśmy wczoraj do wniosku, że będzie lepiej, gdy wrócimy do Irlandii.
Moje serce stanęło na moment. Jak to... wrócili do Irlandii?
-O czym ty bredzisz? Dlaczego?
-Mam na myśli... Twój ojciec dostał propozycje naprawdę dobrze płatnej pracy. Mógłbyś wrócić do starych znajomych i wszystko byłoby jak przed wyjazdem.
-Ale ja nie chce moich starych znajomych! Ja chce tych!
-Wiem, że to może być trudne... I wiem, że to nie jest rozmowa na telefon... Przepraszam, że informuje cię o tym w ten sposób, ale twój ojciec jest właśnie w drodze na lotnisko, a ja wrócę do domu późnym wieczorem. Dlatego chciałabym żebyś spakował swoje rzeczy, gdy wrócisz ze szkoły. Jutro rano wyślę je razem z naszymi do babci. Zostaw sobie jedynie to co potrzebujesz do końca tygodnia.
-Czekaj, czekaj, czyli to już ustalone?! Dopiero teraz mi o tym mówisz?!
-Wiem Nialler, że to dotyczy też ciebie, ale to rozwiązanie naprawdę będzie najlepsze. Zobaczysz, że z czasem oswoisz się z tą myślą. No i... Wydaje mi się, że w Mulingar lepiej ci wszystko szło, więc...
-Nic mi nie szło lepiej! Ale przecież wy wszystko wiecie najlepiej i po co w ogóle ta rozmowa! Trzeba było mnie spakować i odesłać w pudle, nic mi nie mówiąc! To przecież nic takiego!
-Nialler, proszę, nie unoś się od razu. Jestem pewna, że gdy wszystko sobie przemyślisz, nie będziesz miał nam tego za złe. Teraz to dla ciebie cios, ale gdy ochłoniesz będzie dobrze. Wszystko się ułoży.
-Nic się, kurwa nie ułoży!
Nie czekając na odpowiedź matki po prostu rozłączyłem się, czując jak coś we mnie wybucha. Z jednej strony chciałem coś rozwalić, a z drugiej rozpłakać się jak małe dziecko. Dlaczego akurat teraz? Dlaczego kiedy jestem już z Zaynem? Dlaczego przez ten cały czas im się tu układało i podobało, a gdy wreszcie mi zaczęło się układać, oni postanawiają wyjechać do Irlandii. To jest jakiś pieprzony kawał?! Jakieś jebane 'mamy cię'?! Moje policzki automatycznie poczerwieniały ze złości, a po chwili poczułem rękę Malika na swoim ramieniu i czułem jak coś we mnie pęka. Więc to koniec?
-Co się stało, Nialler?
Spojrzałem w te jego czekoladowe tęczówki i chciałem się zapaść pod ziemię. Co mam mu powiedzieć? To oznacza nasz koniec? Czy damy radę na odległość? Czy on w ogóle będzie chciał związku na odległość?
-Nialler, słyszysz mnie? Poważnie pytam, co się stało?
-Ja... -głos zamarł mi w gardle. Odchrząknąłem i po prostu się w niego wtuliłem. Nie zważając na innych uczniów, ani na Chrisa. Po prostu wtuliłem sie w niego czując napływającą do oczu falę łez.- Ja... Wracam do... Irlandii...
-Ale... -zamilkł i poczułem jak się spina. -Jak to wracasz do Irlandii? Wyprowadzasz się? Dlaczego? Kiedy? Po co?
-Ja... Nie wiem...
Ucichłem nie będąc w stanie nic powiedzieć. Poczułem jak rozluźnia się i po prostu obejmuje mnie lekko gładząc dłonią po moich plecach. W tym momencie nie mógł zrobić dla mnie niczego więcej, bo na litość boską, właśnie zabierali mi go, a to było ostanie czego chciałem. Staliśmy tak chwilę i zupełnie zapomniałem o reszcie świata, dopóki jego cichy głos nie rozbrzmiał w moich uszach.
-Spokojnie, Nialler. Wszystko będzie dobrze. Może to jeszcze nie ostateczne.
-Ale... To już... Mam się dziś spakować.
-Och... Ale... Nie ma innego wyjścia?
Pokręciłem głową i zacisnąłem dłonie na jego koszulce. Nie chciałem o tym rozmawiać. Chciałem się obudzić z tego koszmaru. Ucałował czubek mojej głowy.
-No... No ale wiesz... Tam... Będą twoi znajomi... Starzy... Przyjaciele. Więc... Nie będzie aż tak źle.
-Nie.
-Spokojnie. Wiesz, jakoś dasz radę...
-Dam? A my?
-My... Ugh... My... No wiesz... Naprawdę... Chcesz o tym teraz rozmawiać?
-Nie.
~~
W końcu nie rozmawialiśmy o tym w ogóle. Dla mnie to było trudne i Malik wiedząc o tym nie poruszał tego tematu. Ale oboje czuliśmy, że związek na odległość nie jest tym co ma szansę. Niedługo skończy się szkoła i Zayn pójdzie na studia tak samo jak ja. Wtedy nie będzie czasu na rozmowy i będzie dobrze, jeśli w ogóle utrzymamy jakikolwiek kontakt. Matka miała jednak rację. Gdy wstałem następnego dnia rano było mi lepiej. Wciąż byłem załamany i chciałem uciec gdzieś razem z Zaynem, ale... Po prostu tak było i co miałem robić? Buntować się? Wszczynać jakieś awantury? Było kilka, za każdym razem gdy widziałem rodzicielkę. Ale po nich brakowało mi sił na wszystko i odechciewało mi cię nawet oddychać. Po prostu leżałem cały następny dzień. Wyjeżdżaliśmy pod koniec tygodnia, w sobotę rano. Zayn sam zaproponował, że przyjdzie na lotnisko, aby się ze mną pożegnać. Nie byłem pewien czy to dobry pomysł, bo szczerze... Tylko był się rozkleił widząc go. Stojąc o 10.12 przed lotniskiem zauważyłem mulata w skórzanej kurtce i z fajką w ręce. Uśmiechnął sie do mnie smutno i nim zdążyłem cokolwiek powiedzieć, po prostu zagarnął mnie w swoje ramiona. Odkleiłem się od niego po dłuższej chwili i widziałem, że nie było mu dużo łatwiej ode mnie. Splótł palce naszych rąk razem i pewnie ruszył ze mną do środka. Oczywiście trochę peszył mnie wzrok mojej mamy, jednak nie odezwała się ani słowem. Stanąłem obok odprawy z walizką w ręce i spojrzałem za Zayna. Uciekał wzrokiem, nie chciałem na to patrzeć. Chciałem by po prostu mnie przytulił i powiedział, że będzie dobrze. Nawet jeśli nie miało być... Po chwili nasze spojrzenia spotkały się i zamarłem, bo jeszcze nigdy nie widziałem go tak przybitego. Nigdy, przenigdy. Złapał moją twarz, a ja ledwo pamiętałem o oddychaniu, bo był tak blisko. Uśmiechnął się do mnie i zobaczyłem jakieś iskierki w jego oczach. Nie wiedziałem co to, ale mimo tych świetlików, one wciąż były smutne.
-Wiesz... To zabawne... Nigdy nie zakochiwałem się. Liam był tym pierwszym i myślałem, że ostatnim. Wydawałeś się być uroczy, ale zawsze byłeś tylko słodki. A teraz... A teraz masz wyjechać... A ja na samą myśl o tym co będzie, gdy ten pieprzony samolot odleci... Widzę tylko jebaną ciemność. Nie widzę nic. I gdyby ktoś zapytał mnie pół roku temu o najwspanialszą rzecz na świecie, oznajmiłbym, że tyłem Megan Fox... A teraz... A teraz mógłbym myśleć tylko o twoim śmiechu, który jest porównywalny do najwspanialszych odgłosów świata. Albo o twoich oczach, w których tonę, bo są głębsze i piękniejsze od oceanu. I o twoim uśmiechu, i tych rumieńcach gdy mówię ci komplement. I nasz związek był dla mnie ważny, podobałeś mi się, pociągałeś mnie i przy tobie zapominałem o Liamie... Ale... Na litość boską... -głos mu drżał, a po moich policzkach już dawno spływały strumienie łez.- Wiesz... Naprawdę, skurwiel z ciebie, bo zwyczajnie mnie w sobie rozkochałeś. Bo przez parę dni, parę nic nie znaczących dla innych dni... Stałeś się moim jebanym światem i bez ciebie to wszystko po prostu będzie nudne i bez sensu.
Rozpłakałem się na dobre. Bo to było najwspanialsze słowa, które kiedykolwiek usłyszałem. I usłyszałem je od jebanego Zayna Malika, który bronił się przed byciem romantycznym, a teraz mógłby układać wiersze dla mnie. Dosłownie zgubiłem się w jego ramionach.
-Nialler... -cichy głos matki wybudził mnie z tego stanu zapomnienia.- Samolot... Musimy już iść.
Przytaknąłem i poczułem jak dłonie mulata ścierają z moich policzków resztki łez, których nie dałem rade wytrzeć w jego bluzkę.
-Będzie dobrze. -szepnął i jedynie mnie pocałował, po czym po prostu się uśmiechnął i ruszył w stronę wyjścia. Tak po prostu, ze spuszczoną głową wyszedł, a ja pobiegłbym za nim, gdyby nie ramię matki, mocno mnie ciągnące w stronę odprawy.
__________________________________________
Wiem. Jest krótki. Jest spieprzony i jest całkowicie do dupy, co więcej jest już ostatnim (nie licząc epilogu, który mam nadzieje pojawi się szybko, ale nie obiecuje.)
Przepraszam że kończę tak szybko, oraz w ten sposób.
Tak jak mówiłam... To opowiadaniu nie szło mi za dobrze. I naprawdę męczyłam się z tym rozdziałem, więc... No nieważne. Po prostu strasznie przepraszam. Nie zjedzcie mnie ani nie bijcie :c
Och, no i jeszcze... Tak na pocieszenie, informuję że mam zamiar pisać nowe opowiadanie, również z Ziall'em. Rozdziały będą jednak publikowane na tumblrze. Nie wiem jeszcze kiedy zacznę coś pisać, ale postaram się jak najszybciej... Przepraszam jeśli kogoś zawiodłam :c sama z siebie nie jestem dumna...
~Love u!
-Hej, Nialler. Kto dzwonił? -zapytał głupio, poruszając brwiami w zabawny sposób.
-Zayn.
-Nie mówiłeś, że masz chłopaka. -wyrzucił wreszcie to co chciał powiedzieć przez całą moją rozmowę z mulatem, a potem przez te parę minut niezręcznej ciszy.
-Bo wiesz... Jesteśmy ze sobą krótko. Nawet nie wiem czy to coś poważnego, to znaczy... Czy dla niego to coś poważnego. Wiesz, on nie jest taki jak ja...
Zaśmiał się w odpowiedzi i pokręcił głową z politowaniem.
-Zawsze miałeś słabość do bad boy'ów. To już norma. Ale skoro dzwoni do ciebie z jakimiś głupotami, to chyba nie ma cię tak dosłownie w dupie, prawda?
-No... Może nie tak zupełnie... -wydukałem przypominając sobie o wczorajszym wieczorze i dzisiejszym poranku. Wtedy definitywnie nie byłem jedynie jakąś odskocznią. Tak mi się wydaje.
-To świetnie. Przeleciał cię już? -automatycznie zakrztusiłem się słysząc to pytanie. Spojrzałem na chłopaka z lekko poirytowaną miną, a gdy ten posłał mi swój promienny uśmiech, jedynie zarumieniłem się jeszcze bardziej.
-Um... Naprawdę chcesz słuchać o takich rzeczach?
-No... Nie miałeś mi tego streszczać, ani nic... Po prostu jestem ciekaw. Gdyby to była laska, też bym cię zapytał czy już z nią spałeś i jak było.
-Pierdol się.
-Nie mam z kim. -udał zasmuconego, po czym zaśmiał się niemal równo ze mną.
Po krótkiej rozmowie poszedłem spać, a gdy rano się obudziłem zdałem sobie sprawę, że najwyższy czas pójść do szkoły. Zwlokłem się z łóżka z niezadowoleniem i spojrzałem na ekran telefonu. Oprócz trzech wiadomości od Zayna, wskazywał on też 7.30 czyli zdecydowanie za późno. Zupełnie zapominając o sms'ach zacząłem się ubierać. Po chwili zbiegłem na dół na śniadanie i porwałem telefon razem ze mną, aby odczytać wiadomości od mulata. Pierwsza z wczorajszego wieczoru. 'Nialler, co robisz? Nie śpisz jeszcze, prawda? Mogę przyjść popatrzeć jak śpisz? xx' um... chyba odruchowo się uśmiechnąłem. Następna- 'Ok... Ok... Słodkich snów. Do jutra.' i kolejna z dzisiejszego poranka- 'Dzień dobry, śpiochu! Wstawaj, bo jeszcze się spóźnisz. Przyjadę po ciebie o 7.30.', ach ok. Chwila, chwila... O 7.30?! Automatycznie zerwałem się z krzesła i popędziłem do okna. Zegar wskazywał 7.45 a ja powinienem już biec do szkoły, ale zauważyłem, że przed domem stoi samochód Malika. Czeka? Szlak. Chwyciłem plecak i wsuwając buty wybiegłem z domu. Na szczęście chłopak zauważył mnie dość szybko i nie odjechał mi sprzed nosa. Otworzyłem pośpiesznie drzwi i opadłem na siedzenie pasażera. Mulat zmierzył mnie po czym pokręcił tylko głową i ruszył.
-Jesteś zły? -spytałem cicho. Jakby nie patrzeć, mógł pomyśleć, że go ignoruję.
-Nie. Jedynie rozbawiony twoją postawą. Zaspałeś, prawda? Na pewno nawet mój sms nie był w stanie cię obudzić.
-Um... No. Przepraszam, że musiałeś czekać.
-To nic. -odparł jedynie i resztę drogi przebyliśmy w ciszy.
W szkole przywitał mnie uśmiechnięty Josh i nie musiałem nawet pytać o co chodzi. Eleanor. Ta dziewczyna znów robi mu nadzieje, aby następnie wrócić do wielkiego pana Tomlinsona.
Gdzieś koło długiej przerwy zadzwoniła do mnie matka, przeszkadzając mi przy okazji rozmowę z Zaynem oraz Chrisem, który tego dnia był dla mnie wyjątkowo miły. Odebrałem i z dobrego wychowania odsunąłem się na bok, aby nie przeszkadzać chłopakom w dalszej rozmowie. Już po przywitaniu się usłyszałem w jej głosie jakieś obawy.
-Coś się stało? Czemu dzwonisz? -zapytałem lekko przestraszony.
-Wiesz... Wiem, że wreszcie zaczęło ci się układać, że masz już tu znajomych... To mnie naprawdę cieszy, ale... Razem z ojcem doszliśmy wczoraj do wniosku, że będzie lepiej, gdy wrócimy do Irlandii.
Moje serce stanęło na moment. Jak to... wrócili do Irlandii?
-O czym ty bredzisz? Dlaczego?
-Mam na myśli... Twój ojciec dostał propozycje naprawdę dobrze płatnej pracy. Mógłbyś wrócić do starych znajomych i wszystko byłoby jak przed wyjazdem.
-Ale ja nie chce moich starych znajomych! Ja chce tych!
-Wiem, że to może być trudne... I wiem, że to nie jest rozmowa na telefon... Przepraszam, że informuje cię o tym w ten sposób, ale twój ojciec jest właśnie w drodze na lotnisko, a ja wrócę do domu późnym wieczorem. Dlatego chciałabym żebyś spakował swoje rzeczy, gdy wrócisz ze szkoły. Jutro rano wyślę je razem z naszymi do babci. Zostaw sobie jedynie to co potrzebujesz do końca tygodnia.
-Czekaj, czekaj, czyli to już ustalone?! Dopiero teraz mi o tym mówisz?!
-Wiem Nialler, że to dotyczy też ciebie, ale to rozwiązanie naprawdę będzie najlepsze. Zobaczysz, że z czasem oswoisz się z tą myślą. No i... Wydaje mi się, że w Mulingar lepiej ci wszystko szło, więc...
-Nic mi nie szło lepiej! Ale przecież wy wszystko wiecie najlepiej i po co w ogóle ta rozmowa! Trzeba było mnie spakować i odesłać w pudle, nic mi nie mówiąc! To przecież nic takiego!
-Nialler, proszę, nie unoś się od razu. Jestem pewna, że gdy wszystko sobie przemyślisz, nie będziesz miał nam tego za złe. Teraz to dla ciebie cios, ale gdy ochłoniesz będzie dobrze. Wszystko się ułoży.
-Nic się, kurwa nie ułoży!
Nie czekając na odpowiedź matki po prostu rozłączyłem się, czując jak coś we mnie wybucha. Z jednej strony chciałem coś rozwalić, a z drugiej rozpłakać się jak małe dziecko. Dlaczego akurat teraz? Dlaczego kiedy jestem już z Zaynem? Dlaczego przez ten cały czas im się tu układało i podobało, a gdy wreszcie mi zaczęło się układać, oni postanawiają wyjechać do Irlandii. To jest jakiś pieprzony kawał?! Jakieś jebane 'mamy cię'?! Moje policzki automatycznie poczerwieniały ze złości, a po chwili poczułem rękę Malika na swoim ramieniu i czułem jak coś we mnie pęka. Więc to koniec?
-Co się stało, Nialler?
Spojrzałem w te jego czekoladowe tęczówki i chciałem się zapaść pod ziemię. Co mam mu powiedzieć? To oznacza nasz koniec? Czy damy radę na odległość? Czy on w ogóle będzie chciał związku na odległość?
-Nialler, słyszysz mnie? Poważnie pytam, co się stało?
-Ja... -głos zamarł mi w gardle. Odchrząknąłem i po prostu się w niego wtuliłem. Nie zważając na innych uczniów, ani na Chrisa. Po prostu wtuliłem sie w niego czując napływającą do oczu falę łez.- Ja... Wracam do... Irlandii...
-Ale... -zamilkł i poczułem jak się spina. -Jak to wracasz do Irlandii? Wyprowadzasz się? Dlaczego? Kiedy? Po co?
-Ja... Nie wiem...
Ucichłem nie będąc w stanie nic powiedzieć. Poczułem jak rozluźnia się i po prostu obejmuje mnie lekko gładząc dłonią po moich plecach. W tym momencie nie mógł zrobić dla mnie niczego więcej, bo na litość boską, właśnie zabierali mi go, a to było ostanie czego chciałem. Staliśmy tak chwilę i zupełnie zapomniałem o reszcie świata, dopóki jego cichy głos nie rozbrzmiał w moich uszach.
-Spokojnie, Nialler. Wszystko będzie dobrze. Może to jeszcze nie ostateczne.
-Ale... To już... Mam się dziś spakować.
-Och... Ale... Nie ma innego wyjścia?
Pokręciłem głową i zacisnąłem dłonie na jego koszulce. Nie chciałem o tym rozmawiać. Chciałem się obudzić z tego koszmaru. Ucałował czubek mojej głowy.
-No... No ale wiesz... Tam... Będą twoi znajomi... Starzy... Przyjaciele. Więc... Nie będzie aż tak źle.
-Nie.
-Spokojnie. Wiesz, jakoś dasz radę...
-Dam? A my?
-My... Ugh... My... No wiesz... Naprawdę... Chcesz o tym teraz rozmawiać?
-Nie.
~~
W końcu nie rozmawialiśmy o tym w ogóle. Dla mnie to było trudne i Malik wiedząc o tym nie poruszał tego tematu. Ale oboje czuliśmy, że związek na odległość nie jest tym co ma szansę. Niedługo skończy się szkoła i Zayn pójdzie na studia tak samo jak ja. Wtedy nie będzie czasu na rozmowy i będzie dobrze, jeśli w ogóle utrzymamy jakikolwiek kontakt. Matka miała jednak rację. Gdy wstałem następnego dnia rano było mi lepiej. Wciąż byłem załamany i chciałem uciec gdzieś razem z Zaynem, ale... Po prostu tak było i co miałem robić? Buntować się? Wszczynać jakieś awantury? Było kilka, za każdym razem gdy widziałem rodzicielkę. Ale po nich brakowało mi sił na wszystko i odechciewało mi cię nawet oddychać. Po prostu leżałem cały następny dzień. Wyjeżdżaliśmy pod koniec tygodnia, w sobotę rano. Zayn sam zaproponował, że przyjdzie na lotnisko, aby się ze mną pożegnać. Nie byłem pewien czy to dobry pomysł, bo szczerze... Tylko był się rozkleił widząc go. Stojąc o 10.12 przed lotniskiem zauważyłem mulata w skórzanej kurtce i z fajką w ręce. Uśmiechnął sie do mnie smutno i nim zdążyłem cokolwiek powiedzieć, po prostu zagarnął mnie w swoje ramiona. Odkleiłem się od niego po dłuższej chwili i widziałem, że nie było mu dużo łatwiej ode mnie. Splótł palce naszych rąk razem i pewnie ruszył ze mną do środka. Oczywiście trochę peszył mnie wzrok mojej mamy, jednak nie odezwała się ani słowem. Stanąłem obok odprawy z walizką w ręce i spojrzałem za Zayna. Uciekał wzrokiem, nie chciałem na to patrzeć. Chciałem by po prostu mnie przytulił i powiedział, że będzie dobrze. Nawet jeśli nie miało być... Po chwili nasze spojrzenia spotkały się i zamarłem, bo jeszcze nigdy nie widziałem go tak przybitego. Nigdy, przenigdy. Złapał moją twarz, a ja ledwo pamiętałem o oddychaniu, bo był tak blisko. Uśmiechnął się do mnie i zobaczyłem jakieś iskierki w jego oczach. Nie wiedziałem co to, ale mimo tych świetlików, one wciąż były smutne.
-Wiesz... To zabawne... Nigdy nie zakochiwałem się. Liam był tym pierwszym i myślałem, że ostatnim. Wydawałeś się być uroczy, ale zawsze byłeś tylko słodki. A teraz... A teraz masz wyjechać... A ja na samą myśl o tym co będzie, gdy ten pieprzony samolot odleci... Widzę tylko jebaną ciemność. Nie widzę nic. I gdyby ktoś zapytał mnie pół roku temu o najwspanialszą rzecz na świecie, oznajmiłbym, że tyłem Megan Fox... A teraz... A teraz mógłbym myśleć tylko o twoim śmiechu, który jest porównywalny do najwspanialszych odgłosów świata. Albo o twoich oczach, w których tonę, bo są głębsze i piękniejsze od oceanu. I o twoim uśmiechu, i tych rumieńcach gdy mówię ci komplement. I nasz związek był dla mnie ważny, podobałeś mi się, pociągałeś mnie i przy tobie zapominałem o Liamie... Ale... Na litość boską... -głos mu drżał, a po moich policzkach już dawno spływały strumienie łez.- Wiesz... Naprawdę, skurwiel z ciebie, bo zwyczajnie mnie w sobie rozkochałeś. Bo przez parę dni, parę nic nie znaczących dla innych dni... Stałeś się moim jebanym światem i bez ciebie to wszystko po prostu będzie nudne i bez sensu.
Rozpłakałem się na dobre. Bo to było najwspanialsze słowa, które kiedykolwiek usłyszałem. I usłyszałem je od jebanego Zayna Malika, który bronił się przed byciem romantycznym, a teraz mógłby układać wiersze dla mnie. Dosłownie zgubiłem się w jego ramionach.
-Nialler... -cichy głos matki wybudził mnie z tego stanu zapomnienia.- Samolot... Musimy już iść.
Przytaknąłem i poczułem jak dłonie mulata ścierają z moich policzków resztki łez, których nie dałem rade wytrzeć w jego bluzkę.
-Będzie dobrze. -szepnął i jedynie mnie pocałował, po czym po prostu się uśmiechnął i ruszył w stronę wyjścia. Tak po prostu, ze spuszczoną głową wyszedł, a ja pobiegłbym za nim, gdyby nie ramię matki, mocno mnie ciągnące w stronę odprawy.
__________________________________________
Wiem. Jest krótki. Jest spieprzony i jest całkowicie do dupy, co więcej jest już ostatnim (nie licząc epilogu, który mam nadzieje pojawi się szybko, ale nie obiecuje.)
Przepraszam że kończę tak szybko, oraz w ten sposób.
Tak jak mówiłam... To opowiadaniu nie szło mi za dobrze. I naprawdę męczyłam się z tym rozdziałem, więc... No nieważne. Po prostu strasznie przepraszam. Nie zjedzcie mnie ani nie bijcie :c
Och, no i jeszcze... Tak na pocieszenie, informuję że mam zamiar pisać nowe opowiadanie, również z Ziall'em. Rozdziały będą jednak publikowane na tumblrze. Nie wiem jeszcze kiedy zacznę coś pisać, ale postaram się jak najszybciej... Przepraszam jeśli kogoś zawiodłam :c sama z siebie nie jestem dumna...
~Love u!
czwartek, 22 listopada 2012
Liebster Awards
Więc, zostałam wytypowana przez kochaną Dreamer. (http://www.i-hate-you-and-love-you.blogspot.nl/)
Liebster Awards to zabawa, dzięki której możemy się trochę o sobie dowiedzieć. Dla nieuświadomionych- polega ona na typowaniu 11 osób i zadawaniu im 11 pytań. Oczywiście gdy ktoś cię wytypuje, musisz odpowiedzieć na każde z 11 jego pytań. (ja nie chciałam pisać osobno tych trzech nominacji, które otrzymałam, więc je połączyłam, bo nawet nie dałabym rady wynaleźć 33 osoby do nominowania, a nominowanie kogoś trzy razy jest bez sensu...)
Tak więc typuję:
- Giovi (you-in-my-bed.blogspot.com)
- Majls (http://art-larry.blogspot.nl/)
- Agreed (http://malik-tattoos.blogspot.nl/)
- DestinyHope65 (http://shouldletyougo.blogspot.nl/)
- CookieJuliet (http://wont-these-little-things.blogspot.nl/)
- onedirection (http://one-direction-ziall.blogspot.nl/)
- Daria. (http://youwillbemyangel.blogspot.nl/)
- Laura Nowak (http://onedirectionnnnilikeit1.blogspot.nl/)
- Sorridence (http://the-perfect-melody.blogspot.nl/)
- Ahhaah (http://1dobrocilomojswiatdogorynogami.blogspot.nl/)
- Anka. x.D. (http://becausetruelovecannothide.blogspot.nl/)
Na pytania Dreamer:
1.Jak zaczęła się twoja przygoda z One Direction? Jak ich poznałaś?
Cóż, to było dość dawno i szczerze nie pamiętam już dokładnie. Wiem, że to było naprawdę krótko przed tym, gdy w moim otoczeniu zaczął się szał na nich. Zobaczyłam ich gdzieś i po prostu nie mogłam o nich zapomnieć. Choć na początku tylko czytałam i słucham ich, dopiero później zaczęłam się jakoś udzielać.
2. Czy wydarzyło się w twoim życiu coś takiego, że gdybyś mogła cofnęłabyś czas? Nie musisz wgłębiać się w szczegóły jak nie chcesz.
W moim życiu zdarzyło się wiele rzeczy, przez które mogłabym chcieć cofnąć czas. Jednak gdybym mogła, chyba nie zrobiłabym tego. Pogodziłam się z wszystkim i po prostu żyję dalej. Może... Może jest jedna rzecz, choć nie jestem tego do końca pewna. Chyba gdybym mogła, cofnęłabym się do drugiej gimnazjum i lepiej się uczyła, żeby móc zostać w Polsce, a nie wyprowadzać się do Holandii. Ale nie wiem czy na pewno tak bym postąpiła.
3. Jaka według ciebie jest definicja przyjaźni?
Myślę, że to takie coś, czego szczerze nigdy nie opisze się idealnie słowami. To tak, gdy masz osobę, której możesz powiedzieć wszystko, której ufasz. To nie tak, że gdy rozmawiasz z kimś bez przerwy, to jest twoim przyjacielem. Z przyjacielem można rozmawiać dwa razy w tygodniu, chodzi o to, żeby on zawsze stał przed tymi zwykłymi znajomymi. Żebyście nawzajem sobie ufali i wspierali się, i mogli na siebie liczyć, ale też byli obiektywni i spokojnie mówili sobie, gdy któreś stwierdzi, że to co robi drugie nie jest dobre.
4. Czy gdyby twój partner nie akceptowałby twoich przyjaciół zerwałabyś z nimi kontakt?
Myślę, że nie. Myślę, że gdyby on mnie kochał, nie przeszkadzaliby mu moi znajomi, bo on ma być ze mną nie z nimi. Nie musi ich lubić, ma ich tolerować. Jeśli nie, to naprawdę nie jest moja wina. Myślę, że nie wybierałabym. To on powinien wybierać, czy chce być ze mną i akceptować moich znajomych, czy zerwać tylko dlatego, że z kimś się nie dogaduje.
5. Zima czy Lato? Czemu?
LATO. Zdecydowanie lato. Po pierwsze- mam wtedy urodziny. Po drugie- jest ciepło i dzień jest taki długi, i słońce świeci... I jest ciepło. ciepło, ciepło, ciepło. Kocham to.
6. Jak wyglądałby wymarzona randka?
Um... Myślę, że to byłby głupi wypad do kawiarni, albo na spacer. Na luzie, nie jakoś wielce romantyczny. Choć szczerze, to chyba tak już zupełnie odpowiadałoby mi zostanie w domu i oglądanie filmów, zajadając się chipsami i innymi gównami. Jestem dość zwyczajna.
7. Jaki przedmiot według ciebie mógłby być wycofany ze szkoły?
Hm... Szczerze nie widzę sensu w plastyce. Jeśli ktoś umie rysować to ok, jeśli ktoś nie umie to też ok. Jeśli ktoś chce się uczyć to od tego są jakieś specjalne zajęcia, albo takie rzeczy. Kazanie nam rysować i jeszcze na oceny jest bez sensu, gdyż po pierwsze- Każdy ma talent do czego innego. Po drugie- każdy ma inny gust, i ktoś może uważać coś za ładne na 5, a ktoś inny na słabe 3.
8. Czy uważasz się za osobę tolerancyjną?
Myślę, że tak. Nie mam problemu z ludźmi innej orientacji (zdecydowanie nie.), ani religii, bądź innych poglądów. Myślę, że to jest tylko i wyłącznie osobista sprawa każdego. Coś może mi się nie podobać, ale toleruje to, bo żyjemy w wolnym świecie.
9. Twoje marzenie?
Dość zwykłe. Chciałabym skończyć studia psychologiczne w Anglii, potem zamieszkać tam z mężem i trójką dzieci, w jakimś domku jednorodzinnym. I z kotem. To tyle.
10. Czego w sobie nie lubisz, a co uważasz za swój atut?
Nie lubię tego, że zawsze jestem optymistką. Napalam się, że coś się uda, a gdy nie spotyka mnie tylko wielki zawód. Wolałabym już myśleć, że nie wyjdzie, bo przynajmniej by potem tak nie bolało.
A atut... um... No cóż... nie widzę ich zbyt wiele. Chyba to, że nigdy nie miałam problemu ze słuchaniem ludzi. Nie przeszkadza mi np. słuchanie o ich problemach i doradzanie im. Dla mnie to jest czysta radość, że mogę komuś pomóc. I nawet gdyby napisała do mnie jakaś nieznajoma osoba i prosiłaby o jakąś poradę, to myślę, że z chęcią bym się zgodziła.
11. Z kim z osób nieżyjących chciałabyś się spotkać?
Mój dziadek. Albo Kurt Cobain. Tak, to by było fajne.
Na pytania od Sorridence:
1.Jaki jest twój ulubiony kolor i dlaczego?
Wiśniowy. Nie wiem, dlaczego. Po prostu podoba mi się, jest taki... soczysty... to dziwnie brzmi.
2.Z czym kojarzy ci się Boże Narodzenie?
Z ciemnością i śniegiem. Może to dlatego, że co roku chodziłam z rodzicami do dziadków na wigilię i gdy wracaliśmy było już ciemno, i zawsze było pełno śniegu... Ten widok jakoś zapadł mi w pamięci.
3. Co sądzisz o Larrym?
No cóż, więc mogłabym robić godzinne wywody. Myślę, że Larry w jakimś stopniu prawdziwy. Nie wiem, czy coś kiedyś zaszło między nimi, a teraz to tylko przeszłość... Czy może jeden z nich jest zakochany w drugim bez wzajemności... Czy może obaj są w normalny związku, jedynie ukrywając się przed nami. Po prostu widzę, że nie są sobie zupełnie obojętni. W sposobie, w jaki na siebie patrzą, jak się dotykają, jak ich twarze odruchowo przysuwają się do siebie jakby mieli się pocałować, a później przypominają sobie o reszcie świata... To po prostu jest. Nawet jeśli inni w to nie wierzą. Ok. Udało mi się krótko i na temat.
4. Jakie jest twoje stanowisko wobec homoseksualistów?
Są ok. Lubię ich, to ludzie tacy jak wszyscy inni. To kogo się kocha nie ma nic wspólnego z tym, jaką osobą się jest.
5. Gdzie chcesz w przyszłości mieszkać?
Anglia. Najlepiej Londyn. Ewentualnie Francja.
6. Skąd wzięłaś pomysł na swoje opowiadanie?
Nie wiem... One same rodzą się w mojej głowie. Ja nad tym nie panuje, to mnie czasem wręcz przerasta.
7. Jakie są twoje ulubione książki?
Psychologiczne. Wielbię thrillery psychologiczne.
8. Masz jakieś ulubione opowiadanie bromance? Jeśli tak to jakie?
Myślę... Nie wiem... Kocham tłumaczenie Mute, GDOYKABMTBBEFY, For angels to fly.
No i jestem wierną fanką Giovi :D
9. Czy lubisz siebie taką jaką jesteś?
Tak. Może zmieniłabym pare rzeczy, ale jest dobrze.
10. Co według ciebie jest szczęściem?
Kubek gorącej czekolady w zimny dzień. Albo hamburger gdy jesteś głodny. Po prostu coś co sprawi, że będziesz czuł się dobrze i w danej chwili nic nie będziesz chciał zmieniać. Coś co sprawi, że twoje serce zadrży w miły sposób.
11. Co według ciebie jest miłością?
Miłość to uczucie nie do opisania. To po prostu coś co się uszczęśliwia. Ale są różne rodzaje miłości. Np. to jak się kocha drugą osobę, gdy chce się z nią spędzić resztę życia. Albo gdy kochasz kogoś jak rodzeństwo. Albo gdy kochasz naleśniki. Kocham naleśniki. Są dobre.
Na pytania od Laury nowak:
1. Jak zaczęła się twoja przygoda z 1D? Jak się o nich dowiedziałaś i tym podobne
Cóż... pisałam już o tym. Pacz pierwsze pytanie Dreamer.
2. Jaki jest twój ulubiony teledysk?
Um... Myślę, że to CITIZENS!- True Romance
3. Co zazwyczaj robisz gdy ci się nudzi?
Czytam bromance.
4. Masz swój ulubiony cytat? Jeśli tak to jaki i dlaczego go lubisz?
'Ideas are bullerproof', 'I think I'm dumb, or maybe just happy' oraz 'Destiny is for losers. It's just a stupid excuse to wait for things to happen instead of making them happen.' Dlatego że są całkowicie słuszne i zupełnie się z nimi zgadzam. 5. Jesteś tolerancyjna?
Tak jak już wyżej powiedziałam - tak.
6. Co kupiłbyś gdybyś wygrała na loterii?
Mini coopera. Albo pojechałabym na koncert Ed'a Sheerana
7. Wolisz spędzać czas w domu czy poza nim?
Nie wiem. W domu mogę pisać. Lubię pisać. Poza domem spotykam znajomych. Ich też lubię.
8. Jaki miałaś najdziwniejszy san jaki kiedykolwiek ci się przyśnił?
Kiedyś śnił mi się Larry... Harry był lokajem Lou. Potem Harry wygrał na loterii i kupił posesję Lou razem z nim. I Lou wcześniej wykorzystywał Harry'ego, więc ten mu się odwdzięczał. A potem przespali się ze sobą i Lou słyszał jak Harry mówi do swoich kumpli, że 'Lou ma dupę jakby ktoś go posuwał szczotką od kibla' .... to było dziwne. Oczywiście Harry wiedział, że Lou podsłuchuje i dlatego to powiedział.
9. Co pomyślałaś, widząc pierwszy raz w swoim życiu teledysk 1D?
Pomyślałam 'ten w loczkach wygląda jak dziecko, ale ten blondynek jest najsłodszym stworzeniem na świecie' ... No cóż.
10. Jaka była najgłupsza rzecz jaką kiedykolwiek powiedziałaś?
Kiedyś na wycieczce krzyczałam 'JESTEM FACETEM!' ... potem wszyscy mówili do mnie Adam.
11. Podobały ci się pytania? ;*
Oooooczywiście, kocie ! :D
Więc teraz moje pytania :
1. Jaki jest twój ulubiony film i dlaczego?
2. Gdybyś mogła zmienić coś w swoim życiu, lub w sobie, co by to było?
3. Co sprawiło, że stałaś się Directionerką? (bądź po prostu ich polubiłaś)
4. Jaka jest twoja najzabawniejsza cecha?
5. Coś głupiego, co mimo wszystko cię uszczęśliwia, to...?
6. Czym według ciebie jest szczęście?
7. Jaka jest najgłupsza rzecz, jaką zrobiłaś?
8. Twoja ulubiona potrawa?
9. Gdybyś mogła zażyczyć sobie 3 rzeczy, co by to było i dlaczego?
10. Co lubisz w sobie najbardziej? (cecha charakteru, bądź część ciała...)
11. Co zmieniłabyś w świecie?
niedziela, 4 listopada 2012
Footballers 8
Obudziło mnie jakieś wibrowanie obok poduszki. Leniwie otworzyłem oczy i spojrzałem na poduszkę obok mnie, na której leżał Zayn. W pierwszym momencie myślałem, że śpi, ale ten wpatrywał się we mnie z jakimś dziwnym uśmiechem na ustach.
-Dzień dobry. -szepnąłem niepewnie. Zaśmiał się i nic nie odpowiedział. Szczerze byłem wciąż lekko zmęczony więc przymknąłem na moment oczy. Mruknąłem cicho czując jak wdrapuje się i poruszając głową, łaskocze moje plecy włosami. Mruknąłem cicho, a on wybuchł śmiechem.
-Wciąż śpiący?
-Troszkę...
-No wiesz co... A ja tu liczyłem na jakieś wspólne śniadanie...
Spojrzałem na niego zmieszany, ale i zadowolony.
-A co, chcesz mi zrobić śniadanie do łóżka?
-Może... -odpowiedział cicho i subtelnie pocałował mnie w kąciku ust.
-Wow. Zrobiłeś się nagle taki romantyczny.
-Pieprz się, Horan. -zaśmiał się lekko czerwieniąc.
-Ale to urocze.
-Nie jestem romantyczny. Po prostu jestem głodny. A ty jesteś tu, więc nie chce cię ciągnąć do kuchni. -wytłumaczył spuszczając wzrok.
-No tak. A ten wczorajszy wieczór i te wszystkie przygotowania? To też było w pewien sposób romantyczne.
-To był twój pieprzony, pierwszy raz. Niewdzięcznik z ciebie.
-Ale ja jestem ci wdzięczny. Czemu tak strasznie bronisz się, przed byciem romantycznym?
-Bo to ciotowate, Nialler. Nie jestem ciotą.
-Przecież tego nie powiedziałem. A bycie trochę romantycznym nie świadczy o tobie źle.
Nie odpowiedział nic tylko wstał i nasunął na siebie bokserki. Swoją drogą na widok jego nagiego ciała chyba odruchowo się zarumieniłem, a gdy zdałem sobie z tego sprawę zachichotałem cicho.
-Z czego się śmiejesz, blondasku?
-Z niczego. Tak po prostu. Dokąd idziesz? -odparłem na końcu udając lekko smutnego.
-Do kuchni. Śniadanie.
-Zostawiasz mnie? -powiedziałem zupełnie 'zasmucony' wtulając głowę w poduszkę.
-Zaraz wrócę, kocie. -odparł i całując mnie w czubek głowy wyszedł.
Nigdy przez myśl by mi nie przeszło, że on może tak o kogoś dbać. Może był miły i przyjazny, ale gdy jeszcze go nie znałem wydawał się być bardziej... oschły. Taki trochę niedostępny, choć może to przez to, że nigdy nie widziałem go na stałe z jakąś dziewczyną. Wszystkie były chwilowe, więc nawet nie zdążył się jakoś starać. No i dlatego też byłem pewien, że nie chciałby być z nikim na dłużej. A ja nie wyobrażałem sobie być z nim tylko 'chwilowo'. No i... Jestem chłopakiem. Nigdy nie pomyślałbym, że Zayn jest gejem. To nie ten tym człowieka. Był bardziej playboyem. Swoją drogą słowo 'playboy' kojarzy mi się z 'bad boy'. Tak, Mulat jest takim bad boyem... Choć nie widziałem go nigdy w skórzanej kurtce, nazbyt wytartych jeansach, z papierosem w ustach i miną jakby chciał kogoś zabić. Choć faktycznie, Zayn palił... Ale tylko to się zgadzało. No i swoją drogą... To musiałby być niezwykle gorący widok. Boże... Taki zły Zayn... Taki groźny... Taki... nagi...
-NIALL! -ktoś wydarł mi się nad głową.
-Hm? -zapytałem lekko zdezorientowany.
-Boże, dziecko, mówie do ciebie od pięciu minut!
-Pięciu?
-No... Może dwóch. Ale weź, gdzie tak odpłynąłeś?
-No... Myślałem.
Chyba zapytał o czym, ale zapatrzyłem się na dwa talerzyki z naleśnikami. Tyle bitej śmietany i ta czekolada... Jezu, on mnie rozpieszcza.
-Serio? Kiedy ty zdążyłeś zrobić naleśniki?
-Nie robiłem. -zaśmiał się cicho.- Miałem gotowe, tylko podgrzałem. Nie jest ze mnie raczej dobry kucharz. Więc ostrzeżenie na przyszłość- ty będziesz gotował. Moich wizyt kuchnia nie znosi dobrze.
Zaśmiał się, a moje serce stanęło. Jezu on tak na serio? 'na przyszłość'?! On chyba nie ma na myśli czegoś typu 'kiedy już będziemy mieszkać razem' albo coś... Kurwa. O co tu chodzi?! Nie, nie. Zayn taki nie jest. On na pewno nie bierze tego AŻ tak PRZESADNIE na poważnie... To znaczy... Jasne, że z chęcią spędziłbym z nim resztę mojego życia... Ale na miłość boską, mamy 17 lat! Trochę przeraziła mnie myśl, że on może mi zacząć już myśleć o ustatkowaniu się.
-Niall, wszystko w porządku? Wyglądasz jakbyś zobaczył ducha...
-Nic... Ja tylko... Wszystko w porządku...
Czułem jego rękę wplątaną w moje włosy i zamknąłem oczy, gdy przyparł swoimi ustami do moich. Po chwili oderwał się i wyszczerzył.
-Powiedz po prostu co cię gryzie.
-Bo... Co miałeś na myśli mówiąc 'na przyszłość'?
Chłopak spojrzał na mnie jak na debila. Powiedziałem coś nie tak? Boże, może on naprawdę się tym wszystkim tak przejmuje. Może on naprawdę się stara, bo dla niego to coś wielkiego, a debil ja zamiast się cieszyć, niszczę jego marzenia. Jezu, a jeśli on się teraz załamie? A jeśli będzie mu przykro? A jeśli... Chwila, chwila. Czy on się śmieje? Tak. Mulat parsknął śmiechem i aż opadł na łóżko zwijając się. Kiedy po pół godzinie... Ok, po dziesięciu minutach, przestał się śmiać w jego oczach były nawet łzy. Spojrzałem na niego i nic nie rozumiałem.
-Jezu, blondi... Co ci chodzi po głowię? Przecież nie chce brać z tobą ślubu. Nie martw się, nie miałem tego na myśli. -zaciął się i znów wybuchł śmiechem, ale dużo szybciej się uspokoił.- Chodziło mi o nasze następne wspólne noce. Wtedy ty robisz śniadania. Ewentualne kolacje również.
~
Gdzieś około południa odstawiłem Niallera do domu i pojechałem do sklepu. Przydałoby się jakieś piwko na wieczór... Ten pomysł wydał mi się genialny, ale gdy wszedłem i spostrzegłem tą roześmianą twarz, od razu zmieniłem zdanie.
-Hej, Zayn! -krzyknął, gdy tylko mnie zauważył. Przytaknąłem i podszedłem, aby się z nim przywitać. Liam podał mi rękę, po czym przyciągnął do siebie, mocno ściskając. Zauważyłem za nim jakąś burzę loków i spojrzałem w tamtą stronę, gdy tylko Liam mnie puścił. Dziewczyna była wysoka, szczupła i naprawdę piękna. No i nie wyglądała na zbyt zadowoloną. Może Liam poinformował ją o swojej słabości do mnie, lub sama się czegoś domyślała. Payne spojrzał na mnie lekko niepewnie.
-Zupełnie zapomniałem... Zayn to jest Danielle. -rzekł jakby nigdy nic po czym spojrzał na dziewczyną i dodał.- Dan, to jest właśnie Zayn.
Podałem jej rękę, a ona niedbale ja ścisnęła. Spojrzała na niego i nawet słowem się nie odzywając ruszyła w stronę kas. Payne posłał mi wymowny uśmiech i już chciał ruszyć, gdy odpowiedziałem śmiechem. To było takie zabawne.
-Poważnie, Li? Widzę, że Danielle nieźle trzyma cię na smyczy.
-Pieprzysz głupoty. Nie ma żadnej smyczy.
-Jesteś pewien? Wiesz, zazwyczaj to ty mówiłeś co i gdzie, a dziewczyny się dostosowywały. A tu ona nawet nie mrugnęła, a ty lecisz z wywalonym jęzorem. Żałosne. -szepnąłem ostatnie słowo. Ale to idealnie wszystko opisywało. Liam nie był taki. Był pewny siebie, nie dawał sobą pomiatać. Zostawił mnie dla niej i kto wyszedł na tym lepiej? On, będący na każde jej skinienie palcem, czy ja? Nigdy nie patrzyłem na Liama z taką pogardą, jak dziś. Szczególnie po nocnym, zupełnie zaspokajającym mnie seksie z blondynem.
-Sam jesteś żałosny, Malik! To nie ja pieprzę jakiegoś dzieciaka, żeby zapomnieć o byłym, z którym nawet nie byłem. -był wściekły. Czułem to tak samo jak każdy by wyczuł, słysząc go teraz.
-Nialler nie jest jakimś dzieciakiem. I ja nie tylko go pieprzę. On jest moim CHŁOPAKIEM, mój drogi. I powiem ci, że jest mi naprawdę dobrze.
-No tak. Ja nie miałem czasu na zabawę w miłość, to zgarnąłeś jakiegoś nielubianego chłopczyka, który potajemnie ślinił się na twój widok. Z resztą mniejsza o to. Wpadnij do mnie wieczorem.
-Po co?
-A po co miałbyś przychodzić, Zayn?
Milczałem. Co miałem mu powiedzieć? Wciąż nie był mi obojętny, ale naprawdę po tej wymianie zdań byłem zły na niego. Po za tym jestem z Niallem. Miałem być wierny. On na pewno jest i będzie...
-Chyba nie skorzystam.
-A to niby czemu?
-Wiesz na czym polega związek?
-Nie pierdol mi tu. Masz w dupie Nialla i to co do ciebie czuje. Masz w dupie wierność i inne takie bzdury. Po prostu próbujesz zapomnieć o tym jak kopnąłem cię w tą dupę.
Odetchnąłem ciężko i usłyszałem delikatny, żeński głos.
-Liam. Czekam.
Chłopak wręcz w podskokach się ze mną pożegnał i ruszył za dziewczyną. Tak. Zdecydowanie do osiodłała. I nie rozumiem czy to przez to, że jest tak dobra w łóżku, czy może po prostu żeby się nią chwalić. Nie wierzę w te bujdy o 'miłości'. Szczególnie po jego propozycji. Wyjąłem telefon i szybko zadzwoniłem do blond Irlandczyka. Może nie powinienem tego robić w ten sposób, ale poczułem, że jeśli teraz z nim nie porozmawiam, coś mnie rozwali od środka.
-Halo? -w słuchawce rozbrzmiał jego melodyjny głos.
-Nialler? Co u ciebie? Jak się czujesz? Co robisz? Spotkamy się jutro? Jak się czujesz? Powtarzam się? -oszalałem. Gdy zacząłem gadać nie mogłem przestań, sam nie wiem dlaczego. Ale zadawałem masę pytań tylko po to, by on mógł mi odpowiadać, nawet przez następną godzinę. Może bałem się, że gdy zapadnie cisza palnę coś, a później będę się musiał z tego tłumaczyć. No i jego głos był dość kojący, więc może to był kolejny powód.
-Wszystko w porządku? -spytał lekko rozśmieszony, ale też chyba zmartwiony.
-Tak. Po prostu mów. Dużo mów.
-O... Ok... Ale dlaczego?
-Po prostu.
-Ach... Więc... U mnie ok. Siedzę właśnie w moim pokoju, na łóżku. I mam na kolanach laptopa, i rozmawiam ze znajomym z Irlandii. Rozmawiam z nim na Skypie, więc on może mnie teraz słyszeć, jakby co. Och, no i ma na imię Sean, i mówi ci cześć. Jutro poniedziałek, prawda? No to zobaczymy się w szkole, więc... I tak, powtórzyłeś się raz, pytając się jak się czuje. A czuję się dobrze, a ty?
-Czuję się wyśmienicie.
-To świetnie. Czemu dzwonisz?
-Może się stęskniłem. Nie przyszło ci to do głowy, blondasku?
-Nie. Zayn, może nie znam cię jakoś super długo, ale wiem, że ty nie tęsknisz tak szybko.
-Sypiałem z Liamem. -Wreszcie. Wiedziałem, że i tak, i tak powiem mu to teraz. W słuchawce nastała cisza, a po chwili chłopak odchrząknął.
-No... Ok. Sypiałeś z nim, a nie sypiasz nadal, więc...
-Po prostu pomyślałem, że powinieneś wiedzieć.
-Racja. Dzięki.
-Właśnie spotkałem go i tą jego paniusię, i jezu, mam ochotę go zabić. Mówię poważnie, stał się tak kurewsko denerwujący. W dodatku za kogo on mnie ma? Liczył, że wskoczę z nim jeszcze raz do łóżka, bo on tak chce. Oczywiście wyśmiałem go, ale boże święty... Dupek z niego, prawda? I to gadanie, że on się wreszcie zakochał, no stek bzdur. To jest jedno wielkie gówno, Nialler. Nigdy nie pakuj się w związek tylko dla seksu, poważnie ci radze. To jest do dupy, bo prędzej czy później jedna strona się zakocha. A wiem, że jesteś dość delikatny, więc do chuja... I tak, i tak będziesz cierpiał, bo albo to ty się zakochasz i ktoś cię wyśmieje, a to serio nie jest fajne, albo ktoś się zakocha, a ty będziesz miał wyrzuty sumienia. Chyba, że jesteś takim pieprzonym gnojkiem jak Payne, który jeszcze będzie chciał to wykorzystywać. Jezu, przez moment poczułem się jak dziwka. On wie o tobie! Wiec po chuj takie propozycje? Czy ja mam na czole tatuaż 'przeleć mnie'? Nie, nie sądzę. Mam? Właśnie, wiedziałem, że się ze mną zgodzisz Nialler. Widzisz, ty mnie rozumiesz, to znaczy nigdy pewnie nie byłeś w mojej sytuacji, bo tylko debil by się w coś takiego wpakował, ale mam na myśli, że mnie słuchasz. I serio stary, kocham cię za to. Bo na miłość boską, on by tylko posuwał. No znaczy, cofam. On by tylko był posuwany, jezu na jego miejscu byłoby mi wstyd. On jest jak taka puszczalska dziwka. Serio ci mówię, Nialler. Pieprzył te wszystkie laski, a później przychodził do mnie i rozkładał nogi, żebym go przeleciał. I dlaczego do cholery, to ja czuję się teraz głupio? Co jest ze mną nie tak? Wiesz, czasami myślę, że choć to ty wydajesz się taki bardziej babski, to jednak tak naprawdę masz większe jaja ode mnie. A ta jego laska! Boże, widzisz, a nie grzmisz! Nie żeby coś, no panienka pierwsza klasa. Wysoka i szczupła, długie loki, mulatka. Anioł w ludzkiej skórze, ale owinęła go sobie w okół palca. Aż mi go trochę żal, bo widzisz... Nasz pewny siebie Liam leciał jak wicher, gdy ona po prostu oznajmiła 'Liam. Czekam.'. No myślałem, że jebnę śmiechem. Żałosny jest, prawda? Wiedziałem, że się ze mną zgodzisz. I widzisz, to jest właśnie to! Że mogę do ciebie zadzwonić ze sklepy, kiedy ty gadasz ze znajomym, i po prostu zacząć ci nawijać jak debil co mi leży na sercu, a ty po prostu mnie wysłuchasz. Serio, Liam wyłączyłby telefon. Dupek. Taki nieziemski dupek z niego. A ty dupkiem nie jesteś, bo słuchasz tej sterty bzdur. Dzięki, stary.
-Mhm. Masz racje, Zayn. Zupełnie się z tobą zgadzam. Lepiej ci?
-Ulżyło mi. Jest o niebo lepiej.
-To świetnie. Wracaj do domu i połóż się spać. Jutro zobaczymy się w szkolę, ok?
-Wiem, wiem. O ile wcześniej nie spotkam Liama, i nie zamkną mnie za morderstwo.
-Pilnuj się. -zażartował i mogłem słyszeć ten jego słodki chichot.- A tak poważnie, nie rób nic głupiego.
-Nie zrobię. Choć nie obiecuje, że w nocy nie złapie mnie kurwica i przyjdę do ciebie, i wdrapię się po ścianie, i wejdę przez okno.
-A co później? Będziesz stał i patrzał jak śpię?
-Tak. Albo zrobi się ze mnie dziwak do potęgi i cie zgwałcę.
-To niemożliwe.
-Dlaczego?
-Bo gwałt jest jeśli druga osoba nie chce. A ja po prostu kazałabym ci być trochę ciszej, bo mój ojciec rano wstaje i musi się wyspać. -zaśmiał się, a ja razem z nim.
-No tak. Ok. To odpada. Do jutra, Nialler.
-Do jutra.
______________________________
Tak, wiem. Jest później niż miał być. Duuuuuuuuuuuuuużo później. Ale miałam małe problemy, główne z częścią Zayna -.-''
No mniejsza z tym. Enjoy ♥
~Love u.!
-Dzień dobry. -szepnąłem niepewnie. Zaśmiał się i nic nie odpowiedział. Szczerze byłem wciąż lekko zmęczony więc przymknąłem na moment oczy. Mruknąłem cicho czując jak wdrapuje się i poruszając głową, łaskocze moje plecy włosami. Mruknąłem cicho, a on wybuchł śmiechem.
-Wciąż śpiący?
-Troszkę...
-No wiesz co... A ja tu liczyłem na jakieś wspólne śniadanie...
Spojrzałem na niego zmieszany, ale i zadowolony.
-A co, chcesz mi zrobić śniadanie do łóżka?
-Może... -odpowiedział cicho i subtelnie pocałował mnie w kąciku ust.
-Wow. Zrobiłeś się nagle taki romantyczny.
-Pieprz się, Horan. -zaśmiał się lekko czerwieniąc.
-Ale to urocze.
-Nie jestem romantyczny. Po prostu jestem głodny. A ty jesteś tu, więc nie chce cię ciągnąć do kuchni. -wytłumaczył spuszczając wzrok.
-No tak. A ten wczorajszy wieczór i te wszystkie przygotowania? To też było w pewien sposób romantyczne.
-To był twój pieprzony, pierwszy raz. Niewdzięcznik z ciebie.
-Ale ja jestem ci wdzięczny. Czemu tak strasznie bronisz się, przed byciem romantycznym?
-Bo to ciotowate, Nialler. Nie jestem ciotą.
-Przecież tego nie powiedziałem. A bycie trochę romantycznym nie świadczy o tobie źle.
Nie odpowiedział nic tylko wstał i nasunął na siebie bokserki. Swoją drogą na widok jego nagiego ciała chyba odruchowo się zarumieniłem, a gdy zdałem sobie z tego sprawę zachichotałem cicho.
-Z czego się śmiejesz, blondasku?
-Z niczego. Tak po prostu. Dokąd idziesz? -odparłem na końcu udając lekko smutnego.
-Do kuchni. Śniadanie.
-Zostawiasz mnie? -powiedziałem zupełnie 'zasmucony' wtulając głowę w poduszkę.
-Zaraz wrócę, kocie. -odparł i całując mnie w czubek głowy wyszedł.
Nigdy przez myśl by mi nie przeszło, że on może tak o kogoś dbać. Może był miły i przyjazny, ale gdy jeszcze go nie znałem wydawał się być bardziej... oschły. Taki trochę niedostępny, choć może to przez to, że nigdy nie widziałem go na stałe z jakąś dziewczyną. Wszystkie były chwilowe, więc nawet nie zdążył się jakoś starać. No i dlatego też byłem pewien, że nie chciałby być z nikim na dłużej. A ja nie wyobrażałem sobie być z nim tylko 'chwilowo'. No i... Jestem chłopakiem. Nigdy nie pomyślałbym, że Zayn jest gejem. To nie ten tym człowieka. Był bardziej playboyem. Swoją drogą słowo 'playboy' kojarzy mi się z 'bad boy'. Tak, Mulat jest takim bad boyem... Choć nie widziałem go nigdy w skórzanej kurtce, nazbyt wytartych jeansach, z papierosem w ustach i miną jakby chciał kogoś zabić. Choć faktycznie, Zayn palił... Ale tylko to się zgadzało. No i swoją drogą... To musiałby być niezwykle gorący widok. Boże... Taki zły Zayn... Taki groźny... Taki... nagi...
-NIALL! -ktoś wydarł mi się nad głową.
-Hm? -zapytałem lekko zdezorientowany.
-Boże, dziecko, mówie do ciebie od pięciu minut!
-Pięciu?
-No... Może dwóch. Ale weź, gdzie tak odpłynąłeś?
-No... Myślałem.
Chyba zapytał o czym, ale zapatrzyłem się na dwa talerzyki z naleśnikami. Tyle bitej śmietany i ta czekolada... Jezu, on mnie rozpieszcza.
-Serio? Kiedy ty zdążyłeś zrobić naleśniki?
-Nie robiłem. -zaśmiał się cicho.- Miałem gotowe, tylko podgrzałem. Nie jest ze mnie raczej dobry kucharz. Więc ostrzeżenie na przyszłość- ty będziesz gotował. Moich wizyt kuchnia nie znosi dobrze.
Zaśmiał się, a moje serce stanęło. Jezu on tak na serio? 'na przyszłość'?! On chyba nie ma na myśli czegoś typu 'kiedy już będziemy mieszkać razem' albo coś... Kurwa. O co tu chodzi?! Nie, nie. Zayn taki nie jest. On na pewno nie bierze tego AŻ tak PRZESADNIE na poważnie... To znaczy... Jasne, że z chęcią spędziłbym z nim resztę mojego życia... Ale na miłość boską, mamy 17 lat! Trochę przeraziła mnie myśl, że on może mi zacząć już myśleć o ustatkowaniu się.
-Niall, wszystko w porządku? Wyglądasz jakbyś zobaczył ducha...
-Nic... Ja tylko... Wszystko w porządku...
Czułem jego rękę wplątaną w moje włosy i zamknąłem oczy, gdy przyparł swoimi ustami do moich. Po chwili oderwał się i wyszczerzył.
-Powiedz po prostu co cię gryzie.
-Bo... Co miałeś na myśli mówiąc 'na przyszłość'?
Chłopak spojrzał na mnie jak na debila. Powiedziałem coś nie tak? Boże, może on naprawdę się tym wszystkim tak przejmuje. Może on naprawdę się stara, bo dla niego to coś wielkiego, a debil ja zamiast się cieszyć, niszczę jego marzenia. Jezu, a jeśli on się teraz załamie? A jeśli będzie mu przykro? A jeśli... Chwila, chwila. Czy on się śmieje? Tak. Mulat parsknął śmiechem i aż opadł na łóżko zwijając się. Kiedy po pół godzinie... Ok, po dziesięciu minutach, przestał się śmiać w jego oczach były nawet łzy. Spojrzałem na niego i nic nie rozumiałem.
-Jezu, blondi... Co ci chodzi po głowię? Przecież nie chce brać z tobą ślubu. Nie martw się, nie miałem tego na myśli. -zaciął się i znów wybuchł śmiechem, ale dużo szybciej się uspokoił.- Chodziło mi o nasze następne wspólne noce. Wtedy ty robisz śniadania. Ewentualne kolacje również.
~
Gdzieś około południa odstawiłem Niallera do domu i pojechałem do sklepu. Przydałoby się jakieś piwko na wieczór... Ten pomysł wydał mi się genialny, ale gdy wszedłem i spostrzegłem tą roześmianą twarz, od razu zmieniłem zdanie.
-Hej, Zayn! -krzyknął, gdy tylko mnie zauważył. Przytaknąłem i podszedłem, aby się z nim przywitać. Liam podał mi rękę, po czym przyciągnął do siebie, mocno ściskając. Zauważyłem za nim jakąś burzę loków i spojrzałem w tamtą stronę, gdy tylko Liam mnie puścił. Dziewczyna była wysoka, szczupła i naprawdę piękna. No i nie wyglądała na zbyt zadowoloną. Może Liam poinformował ją o swojej słabości do mnie, lub sama się czegoś domyślała. Payne spojrzał na mnie lekko niepewnie.
-Zupełnie zapomniałem... Zayn to jest Danielle. -rzekł jakby nigdy nic po czym spojrzał na dziewczyną i dodał.- Dan, to jest właśnie Zayn.
Podałem jej rękę, a ona niedbale ja ścisnęła. Spojrzała na niego i nawet słowem się nie odzywając ruszyła w stronę kas. Payne posłał mi wymowny uśmiech i już chciał ruszyć, gdy odpowiedziałem śmiechem. To było takie zabawne.
-Poważnie, Li? Widzę, że Danielle nieźle trzyma cię na smyczy.
-Pieprzysz głupoty. Nie ma żadnej smyczy.
-Jesteś pewien? Wiesz, zazwyczaj to ty mówiłeś co i gdzie, a dziewczyny się dostosowywały. A tu ona nawet nie mrugnęła, a ty lecisz z wywalonym jęzorem. Żałosne. -szepnąłem ostatnie słowo. Ale to idealnie wszystko opisywało. Liam nie był taki. Był pewny siebie, nie dawał sobą pomiatać. Zostawił mnie dla niej i kto wyszedł na tym lepiej? On, będący na każde jej skinienie palcem, czy ja? Nigdy nie patrzyłem na Liama z taką pogardą, jak dziś. Szczególnie po nocnym, zupełnie zaspokajającym mnie seksie z blondynem.
-Sam jesteś żałosny, Malik! To nie ja pieprzę jakiegoś dzieciaka, żeby zapomnieć o byłym, z którym nawet nie byłem. -był wściekły. Czułem to tak samo jak każdy by wyczuł, słysząc go teraz.
-Nialler nie jest jakimś dzieciakiem. I ja nie tylko go pieprzę. On jest moim CHŁOPAKIEM, mój drogi. I powiem ci, że jest mi naprawdę dobrze.
-No tak. Ja nie miałem czasu na zabawę w miłość, to zgarnąłeś jakiegoś nielubianego chłopczyka, który potajemnie ślinił się na twój widok. Z resztą mniejsza o to. Wpadnij do mnie wieczorem.
-Po co?
-A po co miałbyś przychodzić, Zayn?
Milczałem. Co miałem mu powiedzieć? Wciąż nie był mi obojętny, ale naprawdę po tej wymianie zdań byłem zły na niego. Po za tym jestem z Niallem. Miałem być wierny. On na pewno jest i będzie...
-Chyba nie skorzystam.
-A to niby czemu?
-Wiesz na czym polega związek?
-Nie pierdol mi tu. Masz w dupie Nialla i to co do ciebie czuje. Masz w dupie wierność i inne takie bzdury. Po prostu próbujesz zapomnieć o tym jak kopnąłem cię w tą dupę.
Odetchnąłem ciężko i usłyszałem delikatny, żeński głos.
-Liam. Czekam.
Chłopak wręcz w podskokach się ze mną pożegnał i ruszył za dziewczyną. Tak. Zdecydowanie do osiodłała. I nie rozumiem czy to przez to, że jest tak dobra w łóżku, czy może po prostu żeby się nią chwalić. Nie wierzę w te bujdy o 'miłości'. Szczególnie po jego propozycji. Wyjąłem telefon i szybko zadzwoniłem do blond Irlandczyka. Może nie powinienem tego robić w ten sposób, ale poczułem, że jeśli teraz z nim nie porozmawiam, coś mnie rozwali od środka.
-Halo? -w słuchawce rozbrzmiał jego melodyjny głos.
-Nialler? Co u ciebie? Jak się czujesz? Co robisz? Spotkamy się jutro? Jak się czujesz? Powtarzam się? -oszalałem. Gdy zacząłem gadać nie mogłem przestań, sam nie wiem dlaczego. Ale zadawałem masę pytań tylko po to, by on mógł mi odpowiadać, nawet przez następną godzinę. Może bałem się, że gdy zapadnie cisza palnę coś, a później będę się musiał z tego tłumaczyć. No i jego głos był dość kojący, więc może to był kolejny powód.
-Wszystko w porządku? -spytał lekko rozśmieszony, ale też chyba zmartwiony.
-Tak. Po prostu mów. Dużo mów.
-O... Ok... Ale dlaczego?
-Po prostu.
-Ach... Więc... U mnie ok. Siedzę właśnie w moim pokoju, na łóżku. I mam na kolanach laptopa, i rozmawiam ze znajomym z Irlandii. Rozmawiam z nim na Skypie, więc on może mnie teraz słyszeć, jakby co. Och, no i ma na imię Sean, i mówi ci cześć. Jutro poniedziałek, prawda? No to zobaczymy się w szkole, więc... I tak, powtórzyłeś się raz, pytając się jak się czuje. A czuję się dobrze, a ty?
-Czuję się wyśmienicie.
-To świetnie. Czemu dzwonisz?
-Może się stęskniłem. Nie przyszło ci to do głowy, blondasku?
-Nie. Zayn, może nie znam cię jakoś super długo, ale wiem, że ty nie tęsknisz tak szybko.
-Sypiałem z Liamem. -Wreszcie. Wiedziałem, że i tak, i tak powiem mu to teraz. W słuchawce nastała cisza, a po chwili chłopak odchrząknął.
-No... Ok. Sypiałeś z nim, a nie sypiasz nadal, więc...
-Po prostu pomyślałem, że powinieneś wiedzieć.
-Racja. Dzięki.
-Właśnie spotkałem go i tą jego paniusię, i jezu, mam ochotę go zabić. Mówię poważnie, stał się tak kurewsko denerwujący. W dodatku za kogo on mnie ma? Liczył, że wskoczę z nim jeszcze raz do łóżka, bo on tak chce. Oczywiście wyśmiałem go, ale boże święty... Dupek z niego, prawda? I to gadanie, że on się wreszcie zakochał, no stek bzdur. To jest jedno wielkie gówno, Nialler. Nigdy nie pakuj się w związek tylko dla seksu, poważnie ci radze. To jest do dupy, bo prędzej czy później jedna strona się zakocha. A wiem, że jesteś dość delikatny, więc do chuja... I tak, i tak będziesz cierpiał, bo albo to ty się zakochasz i ktoś cię wyśmieje, a to serio nie jest fajne, albo ktoś się zakocha, a ty będziesz miał wyrzuty sumienia. Chyba, że jesteś takim pieprzonym gnojkiem jak Payne, który jeszcze będzie chciał to wykorzystywać. Jezu, przez moment poczułem się jak dziwka. On wie o tobie! Wiec po chuj takie propozycje? Czy ja mam na czole tatuaż 'przeleć mnie'? Nie, nie sądzę. Mam? Właśnie, wiedziałem, że się ze mną zgodzisz Nialler. Widzisz, ty mnie rozumiesz, to znaczy nigdy pewnie nie byłeś w mojej sytuacji, bo tylko debil by się w coś takiego wpakował, ale mam na myśli, że mnie słuchasz. I serio stary, kocham cię za to. Bo na miłość boską, on by tylko posuwał. No znaczy, cofam. On by tylko był posuwany, jezu na jego miejscu byłoby mi wstyd. On jest jak taka puszczalska dziwka. Serio ci mówię, Nialler. Pieprzył te wszystkie laski, a później przychodził do mnie i rozkładał nogi, żebym go przeleciał. I dlaczego do cholery, to ja czuję się teraz głupio? Co jest ze mną nie tak? Wiesz, czasami myślę, że choć to ty wydajesz się taki bardziej babski, to jednak tak naprawdę masz większe jaja ode mnie. A ta jego laska! Boże, widzisz, a nie grzmisz! Nie żeby coś, no panienka pierwsza klasa. Wysoka i szczupła, długie loki, mulatka. Anioł w ludzkiej skórze, ale owinęła go sobie w okół palca. Aż mi go trochę żal, bo widzisz... Nasz pewny siebie Liam leciał jak wicher, gdy ona po prostu oznajmiła 'Liam. Czekam.'. No myślałem, że jebnę śmiechem. Żałosny jest, prawda? Wiedziałem, że się ze mną zgodzisz. I widzisz, to jest właśnie to! Że mogę do ciebie zadzwonić ze sklepy, kiedy ty gadasz ze znajomym, i po prostu zacząć ci nawijać jak debil co mi leży na sercu, a ty po prostu mnie wysłuchasz. Serio, Liam wyłączyłby telefon. Dupek. Taki nieziemski dupek z niego. A ty dupkiem nie jesteś, bo słuchasz tej sterty bzdur. Dzięki, stary.
-Mhm. Masz racje, Zayn. Zupełnie się z tobą zgadzam. Lepiej ci?
-Ulżyło mi. Jest o niebo lepiej.
-To świetnie. Wracaj do domu i połóż się spać. Jutro zobaczymy się w szkolę, ok?
-Wiem, wiem. O ile wcześniej nie spotkam Liama, i nie zamkną mnie za morderstwo.
-Pilnuj się. -zażartował i mogłem słyszeć ten jego słodki chichot.- A tak poważnie, nie rób nic głupiego.
-Nie zrobię. Choć nie obiecuje, że w nocy nie złapie mnie kurwica i przyjdę do ciebie, i wdrapię się po ścianie, i wejdę przez okno.
-A co później? Będziesz stał i patrzał jak śpię?
-Tak. Albo zrobi się ze mnie dziwak do potęgi i cie zgwałcę.
-To niemożliwe.
-Dlaczego?
-Bo gwałt jest jeśli druga osoba nie chce. A ja po prostu kazałabym ci być trochę ciszej, bo mój ojciec rano wstaje i musi się wyspać. -zaśmiał się, a ja razem z nim.
-No tak. Ok. To odpada. Do jutra, Nialler.
-Do jutra.
______________________________
Tak, wiem. Jest później niż miał być. Duuuuuuuuuuuuuużo później. Ale miałam małe problemy, główne z częścią Zayna -.-''
No mniejsza z tym. Enjoy ♥
~Love u.!
wtorek, 16 października 2012
Footballers 7
Po raz ostatni omiotłem cały pokój wzrokiem i zadowolony z siebie udałem się do salonu. On również był specjalnie przygotowany. Nie chciałem, żeby Niall po prostu tu przyszedł, a ja miałbym mu to zaoferowania tylko seks. Pomyślałem więc o kolacji, ale szczerze to nie było w moim stylu i w jego chyba też nie. Więc postawiłem na przyjemny wieczór na kanapie, z miską chipsów i popcornu, oraz paroma dobrymi moim zdaniem, filmami. Żeby nie było, że to taki zwyczajny, przyjacielski wieczorek, poustawiałem gdzieniegdzie świeczki zapachowe, czekoladowe. Gdy zgasiłem światło to wyglądało naprawdę ładnie. Nie jakoś specjalnie romantycznie, ale po prostu ładnie i miło. Zacząłem poprawiać dwie poduszki na kanapie, gdy po domu rozniósł się dźwięk dzwonka do drzwi. Na szczęście rodzice wyszli już rano i wrócą dopiero za dwa dni, więc mam święty spokój. Przejechałem ręką po koszulce i udałem się do drzwi. Nie to, żebym się jakoś stresować. Czułem się swobodnie, ale chciałem po prostu by wszystko było idealne. Blondyn stanął w progu i był naprawdę niezwykle spięty. Mogłem się tego spodziewać... Zaprosiłem go do środka ruchem ręki. Zrzucił z siebie lekko za dużą bluzę i zsunął trampki, bo czym ruszył za mną do salonu. Posłał mi pytające spojrzenie, a ja bez słowa usiadłem na kanapie poklepując miejsce obok mnie i spoglądając na niego. Zaśmiał się i usiadł obok mnie. Siedział wyprostowany, dość sztywny i naprawdę się denerwował. Oplotłem go ramieniem i przyciągnąłem do siebie tak, że na wpół leżał. Na początku czuł się niepewnie, ale jakoś w połowie filmu był już tak nim rozbawiony, że na nic nie zwracał uwagi. Po prostu wtulił się we mnie bardziej i co chwilę wybuchał śmiechem w dodatku nieźle zaraźliwym, bo śmiałem się z nim, nawet gdy nie wiedziałem z czego. Film powoli się kończył, chipsy znikły niemal zupełnie, a miska z popcornem też powoli pustoszała. Niall podniósł lekko głowę ku górze i uśmiechnął się do mnie. Nie mogłem się powstrzymać przed pocałowaniem go. Dopiero teraz poczułem ten zapach mięty bijący od niego. Tak naprawdę czułem go cały wieczór, ale myślałem, że to może przez te świeczki. Ten mały, niby pojedynczy pocałunek nie skończył się tak szybko, jak przypuszczałem. Po prostu gdy już nasze wargi się połączyły, a on posłusznie oddawał każdy pocałunek, nie mogłem się od niego oderwać. Zmieniliśmy trochę pozycję, bo teraz on leżał na plecach, a ja górowałem błądząc ręką pod jego bluzką. Irlandczyk nie miał może jakoś specjalnie wyćwiczonego ciała, ale możliwość czucia pod opuszkami palców jego rozgrzanej skóry wystarczająco mnie napalała. Mruczał cicho niczym mały lewek. Naprawdę uwielbiam sposób w jaki to robi. Czułem, że to powoli idzie za daleko i należałoby się przenieść do sypialni. Uniosłem go więc delikatnie. Na początku wydawał się zdezorientowany, ale gdy tylko wkroczyliśmy do mojego pokoju, chyba zrozumiał po co to. Położyłem go na łóżku i ściągnąłem z niego koszulkę, po czym rzuciłem ją gdzieś w kąt pokoju, razem z moją. Zszedłem z pocałunkami na jego szyję robiąc mu gdzie nie gdzie małe malinki. Nie zbyt widoczne, by nikt niczego się nie domyślił, ale wystarczające bym czuł, że on jest tylko mój. Celowo przejechałem kolanem po jego lekko nabrzmiałym kroczu, a on sapnął i wygiął plecy w leciutki łuk. Wiedziałem, że to oznacza, że spokojnie mogę wziąć się do roboty. Ściągnąłem z niego spodnie i bokserki. Jego twarz pokryła się ciemną czerwienią i uciekł gdzieś wzrokiem, a ja byłem najbardziej dumnym człowiekiem na tym świecie, bo właśnie przede mną leżał zupełnie nagi blondyn ze stojącym na baczność kolegą i to wszystko było moją sprawą. I mogłem zrobić teraz wszystko, a on będzie mi zupełnie poddany. Oblizałem wargi i schyliłem się przybliżając twarz do ucha Niallera. Wiem, że spiął się.
-Nie martw się, Niall. Wszystko jest w porządku... Obiecuję, że nie zrobię ci niczego złego.
To jednak nic nie pomogło. Chwyciłem jego głowę i spojrzałem mu w oczy. Nie mógł uciec wzrokiem. Doskonale mu to uniemożliwiłem.
-Niall, przysięgam. Ostatnią rzeczą, której chcę to sprawić ci ból. Będę bardziej delikatny niż kiedykolwiek, więc proszę, nie stresuj się tak.
Teraz zdecydowanie się rozluźnił i posłał mi lekki uśmiech. Zjechałem dłonią do jego pośladków i delikatnie wsunąłem w niego jeden palec, aby jakoś go przygotować. Mruknął i nie wyglądał na zadowolonego. Pocałowałem go, aby tylko nie myślał o tym co dzieje się z jego dolnymi partiami ciała. Powoli zacząłem przyśpieszać ruchy, gdy poczułem, że przyzwyczaja się do mnie. Wsunąłem w niego drugiego palca, a on spiął się lekko.
-Ci... Niall, nie myśl o tym, zaraz wszystko będzie dobrze...
Odetchnął i odchylił głowę do tyłu, a ja zacząłem znów obdarowywać jego szyję pocałunkami. Jego ciche posapywanie i stęki naprawdę nieźle mnie napalały. Najchętniej wszedłbym w niego już teraz, ale powstrzymywała mnie przed tym myśl, że jestem jego pierwszym. I nie chcę, aby kiedyś wspominał, że dziewictwo stracił z napaleńcem, który nie mógł wytrzymać pięć minut. Poczułem jak wygina się pode mną w łuk i jęczy troszkę głośniej.
-Zayn... Ugh... Zayn, to... Chyba już...
Nie musiał tłumaczyć mi co 'już'. Spojrzałem na niego aby się upewnić, po czym wyjąłem z niego swoje palce i spojrzałem na szafkę. Szlak! Jeszcze przed chwilą leżała tam gumka! Gdzie ona do cholery jest?! Zszedłem na chwilę z łóżka w celu rozglądnięcia się za tą piekielną prezerwatywą. Nie miałem czasu na szukanie gdzie mogła spaść, otworzyłem więc szufladę i zacząłem szukać innej. Jak na złość nigdzie niczego nie było. Myślałem, że chuj mnie strzeli. Na moim łóżku leży napalony chłopak i aż wykręca się czekając na mnie, a ja nie mogę znaleźć pieprzonej gumki! Dopiero gdy już zupełnie odchodziłem od zmysłów zauważyłem jakiś niebieski kwadracik wsunięty między ramę łóżka a materac. Szybko chwyciłem za niego i rozdarłem opakowanie, aby wyjąć gumowe kółeczko. Nasunąłem prezerwatywę i usiadłem przed Niall'em. Spokojnie nakierowałem swojego penisa na jego wejście i wykonałem delikatne, powolne pchnięcie. Chłopak wydał z siebie stłumiony krzyk i zacisnął palce na moich plecach, gdy tylko się nad nim pochyliłem. Zacząłem się w nim lekko poruszać starając się sprawić mu jak najmniej bólu. Ten stan, kiedy Niall nie był zbytnio zadowolony z moich poczynań, szybko na szczęście minął i jęki blondyna przepełnione były już tylko przyjemnością, którą mogłem mu fundować. I byłem z siebie kurewsko zadowolony, gdy mruczał cicho moje imię. I nie wiem jakim cudem, ale w porę przypomniało mi się, że Irlandczykowi też coś się należy. Może należało mu się coś więcej, ale w tej sytuacji mogłem mu zaoferować jedynie obciąganie ręką. Choć patrząc na jego reakcję, to chyba było zdecydowanie wystarczająco.
~
Leżałem spokojnie czując jak jego klatka piersiowa unosi się i opada w równym tempie. Jego lewa ręka leniwie bawiła się moimi włosami, a prawa ściskała lekko moją, leżącą na jego brzuchu. Uniosłem głowę z jego ramienia i spojrzałem na niego. Uśmiechał się i spoglądał gdzieś w dal. Chciałem o coś zapytać, ale szczerze nie wiedziałem jakie pytanie byłoby teraz na miejscu. Na szczęście zauważył jak się w niego wpatruję i pocałował mnie lekko.
-Jak było? -wypalił lekko zachrypniętym głosem.
Zaczerwieniłem się i spuściłem głowę, znów kładąc ją na jego ramię.
-Dobrze...
-Dobrze? -powtórzył jakby lekko zawiedziony.
-Świetnie...
Zaśmiał się i pocałował lekko czubek mojej głowy.
-Też tak myślę... Naprawdę ci się podobało?
-Mhm... Nie mogło być lepiej. -zapewniłem go i ścisnąłem mocniej jego rękę.
Wiem jak bardzo pałał dumą w tej chwili. Czułem, że jest z siebie zadowolony. To jego samouwielbienie czasem było naprawdę zabawne. I lubiłem to, że nigdy nie przesadzał. Nie wywyższał się, ani nic... Po prostu lubił wiedzieć i myśleć, że dobrze coś zrobił. A teraz zrobił coś lepiej niż był w stanie pomyśleć.
-Zayn...
-Słucham?
-Mówiłeś... Wtedy w szatni... Mówiłeś, że robiłeś to tysiące razy...
-Oh... Mhm.
-I tak mnie ciekawi... Z kim robiłeś to tysiące razy?
-Ale... Niall, co to za pytanie?
-No... Normalnie. Po prostu jestem ciekaw...
Nie odpowiedział, jedynie szepnął mi, że mnie kocha, ale te słowa lekko zagłuszyły moje włosy, w które twarz miał wtuloną.
-Nialler... -szepnął po dłuższej chwili. -Naprawdę... Przepraszam za tą akcję z prezerwatywą.
Zaśmiałem się słysząc zażenowanie w jego głosie. Musiało mu być głupio, ale to przecież nic wielkiego.
-Spokojnie... Nic się nie stało.
-Niby... Ale wiesz... Później za jakieś czterdzieści lat będziesz wspominał... 'A mój pierwszy raz był... bla bla bla... I wtedy okazało się, że ten debil nie przygotował najważniejszej rzeczy. Ja tam leżałem mokry, a on szukał gumki...'
Zaśmiałem się gdy nieudolnie symulował mój głos. To było zabawne, szczególnie gdy teraz o tym pomyślałem.
-Zayn... Nic się nie stało. Było naprawdę idealnie. -zapewniłem go. Nastała chwila ciszy, którą musiałem przerwać. -Czemu właściwie ci tak na tym zależy?
-Na czym?
-No... Żeby ten pierwszy raz był specjalny... Jaki był twój?
-Masz na myśli pierwszy raz gdy ja w kimś byłem, czy pierwszy raz gdy ktoś był we mnie?
Wzruszyłem ramionami dając mu do zrozumienia, że to było pytanie ogólne.
-Mój pierwszy raz był okropny... Najgorszy z możliwych. Byłem nowy, na jakiejś imprezie u ludzi, których nie znałem... A on leżał pode mną pijany... Nie miałem pojęcia co i jak mam robić... A on ciągle wrzeszczał, jak bardzo do dupy jestem, gdy tylko zrobiłem coś źle. I czułem się obrzydliwie, gdy mi to później wypominał i śmiał się z tego. W dodatku... Byłem wtedy tak przerażony, że ktoś nas nakryje, a ja przecież znałem tylko tego chłopaka, choć i tak znałem go może tydzień... Jego to bawiło... A ja umierałem ze strachu i miałem ochotę się popłakać, gdy stwierdził, że lepiej już by sobie sam poradził... A ja nawet tego nie chciałem... Tylko on tak nalegał...
Automatycznie zrobiło mi się przykro. Pewnie na jego miejscu rozpłakałbym się i uciekł. W dodatku podświadomość mówiła mi, że chodzi o Liama... Wiem, że chodzi o niego. Tylko dlaczego po tym jak Li tak go upokorzył, Zayn wciąż się z nim trzymał? Szantażował go? Może ma ich sex-taśmę... Nie, nie... Niall, to nie jest jakiś kryminał, nie przesadzaj.
-Oh... To... Przykre.
-Nie... Może trochę. Teraz bardziej zabawne, bo naprawdę byłem wtedy przerażony... A przecież to tylko seks... -zaśmiał się. Jak to tylko seks? To co teraz było między nami to też tylko seks?
-No tak...
-Wszystko ok? Powiedziałem coś nie tak? -chyba wyczuł, że posmutniałem.
-Więc... To też był dla ciebie 'tylko seks'?
-Nie... -zawahał się i spojrzał na mnie. - Oczywiście, że nie. Wtedy do był tylko seks, bo nic do niego nie czułem... To znaczy czułem, ale coś innego. Po prostu mi się podobał, byliśmy napaleni i on tego chciał... Ale teraz to jest zupełnie inaczej, bo my jesteśmy ze sobą i czujemy coś do siebie. Więc do nie był tylko seks.
To było chyba właśnie to co chciałem usłyszeć. Że 'jesteśmy ze sobą'... Że 'czujemy coś do ciebie' MY czujemy coś do siebie. Wiem, że już mi mówił, że mnie kocha... Ale to było takie... Niepewny. Czułem, że on sam nie jest tego pewien. A teraz powiedział to jakby to było coś oczywistego. I to było miłe.
-Też cię kocham.
Odpowiedziałem jedynie i widziałem jak uśmiecha się czule.
_______________________________
Ok... Wgl zauważyłam spadek czytających :c to mnie bardzo smuci, ale rozumiem w sumie was... Wiem, że ostatnio trochę was zawodziłam i naprawdę bardzo za to przepraszam. I postaram się, żeby jakoś wam to wynagrodzić. Nie wiem dokładnie jak to wyjdzie, bo teraz naprawdę mam trochę na głowie... Ale obiecuje, że się postaram wrócić do starej formy :D
Ach... Jeśli macie jakieś zażalenia, że np nie daje wam tego, co oczekujecie bo np. chcecie więcej ich życia codziennego np w szkole... albo chcecie więcej ich scen na osobności... Albo dokładniejsze opisy... TO- wszystkie zażalenia możecie pisać w komentarzach i będę za nie szczerze wdzięczna :3 (po prostu chce wiedzieć, czego oczekujecie po mojej osobie. na czym powinnam się skupić, a co pomijać z jakichś przyczyn)
~Love u!
-Nie martw się, Niall. Wszystko jest w porządku... Obiecuję, że nie zrobię ci niczego złego.
To jednak nic nie pomogło. Chwyciłem jego głowę i spojrzałem mu w oczy. Nie mógł uciec wzrokiem. Doskonale mu to uniemożliwiłem.
-Niall, przysięgam. Ostatnią rzeczą, której chcę to sprawić ci ból. Będę bardziej delikatny niż kiedykolwiek, więc proszę, nie stresuj się tak.
Teraz zdecydowanie się rozluźnił i posłał mi lekki uśmiech. Zjechałem dłonią do jego pośladków i delikatnie wsunąłem w niego jeden palec, aby jakoś go przygotować. Mruknął i nie wyglądał na zadowolonego. Pocałowałem go, aby tylko nie myślał o tym co dzieje się z jego dolnymi partiami ciała. Powoli zacząłem przyśpieszać ruchy, gdy poczułem, że przyzwyczaja się do mnie. Wsunąłem w niego drugiego palca, a on spiął się lekko.
-Ci... Niall, nie myśl o tym, zaraz wszystko będzie dobrze...
Odetchnął i odchylił głowę do tyłu, a ja zacząłem znów obdarowywać jego szyję pocałunkami. Jego ciche posapywanie i stęki naprawdę nieźle mnie napalały. Najchętniej wszedłbym w niego już teraz, ale powstrzymywała mnie przed tym myśl, że jestem jego pierwszym. I nie chcę, aby kiedyś wspominał, że dziewictwo stracił z napaleńcem, który nie mógł wytrzymać pięć minut. Poczułem jak wygina się pode mną w łuk i jęczy troszkę głośniej.
-Zayn... Ugh... Zayn, to... Chyba już...
Nie musiał tłumaczyć mi co 'już'. Spojrzałem na niego aby się upewnić, po czym wyjąłem z niego swoje palce i spojrzałem na szafkę. Szlak! Jeszcze przed chwilą leżała tam gumka! Gdzie ona do cholery jest?! Zszedłem na chwilę z łóżka w celu rozglądnięcia się za tą piekielną prezerwatywą. Nie miałem czasu na szukanie gdzie mogła spaść, otworzyłem więc szufladę i zacząłem szukać innej. Jak na złość nigdzie niczego nie było. Myślałem, że chuj mnie strzeli. Na moim łóżku leży napalony chłopak i aż wykręca się czekając na mnie, a ja nie mogę znaleźć pieprzonej gumki! Dopiero gdy już zupełnie odchodziłem od zmysłów zauważyłem jakiś niebieski kwadracik wsunięty między ramę łóżka a materac. Szybko chwyciłem za niego i rozdarłem opakowanie, aby wyjąć gumowe kółeczko. Nasunąłem prezerwatywę i usiadłem przed Niall'em. Spokojnie nakierowałem swojego penisa na jego wejście i wykonałem delikatne, powolne pchnięcie. Chłopak wydał z siebie stłumiony krzyk i zacisnął palce na moich plecach, gdy tylko się nad nim pochyliłem. Zacząłem się w nim lekko poruszać starając się sprawić mu jak najmniej bólu. Ten stan, kiedy Niall nie był zbytnio zadowolony z moich poczynań, szybko na szczęście minął i jęki blondyna przepełnione były już tylko przyjemnością, którą mogłem mu fundować. I byłem z siebie kurewsko zadowolony, gdy mruczał cicho moje imię. I nie wiem jakim cudem, ale w porę przypomniało mi się, że Irlandczykowi też coś się należy. Może należało mu się coś więcej, ale w tej sytuacji mogłem mu zaoferować jedynie obciąganie ręką. Choć patrząc na jego reakcję, to chyba było zdecydowanie wystarczająco.
~
Leżałem spokojnie czując jak jego klatka piersiowa unosi się i opada w równym tempie. Jego lewa ręka leniwie bawiła się moimi włosami, a prawa ściskała lekko moją, leżącą na jego brzuchu. Uniosłem głowę z jego ramienia i spojrzałem na niego. Uśmiechał się i spoglądał gdzieś w dal. Chciałem o coś zapytać, ale szczerze nie wiedziałem jakie pytanie byłoby teraz na miejscu. Na szczęście zauważył jak się w niego wpatruję i pocałował mnie lekko.
-Jak było? -wypalił lekko zachrypniętym głosem.
Zaczerwieniłem się i spuściłem głowę, znów kładąc ją na jego ramię.
-Dobrze...
-Dobrze? -powtórzył jakby lekko zawiedziony.
-Świetnie...
Zaśmiał się i pocałował lekko czubek mojej głowy.
-Też tak myślę... Naprawdę ci się podobało?
-Mhm... Nie mogło być lepiej. -zapewniłem go i ścisnąłem mocniej jego rękę.
Wiem jak bardzo pałał dumą w tej chwili. Czułem, że jest z siebie zadowolony. To jego samouwielbienie czasem było naprawdę zabawne. I lubiłem to, że nigdy nie przesadzał. Nie wywyższał się, ani nic... Po prostu lubił wiedzieć i myśleć, że dobrze coś zrobił. A teraz zrobił coś lepiej niż był w stanie pomyśleć.
-Zayn...
-Słucham?
-Mówiłeś... Wtedy w szatni... Mówiłeś, że robiłeś to tysiące razy...
-Oh... Mhm.
-I tak mnie ciekawi... Z kim robiłeś to tysiące razy?
-Ale... Niall, co to za pytanie?
-No... Normalnie. Po prostu jestem ciekaw...
Nie odpowiedział, jedynie szepnął mi, że mnie kocha, ale te słowa lekko zagłuszyły moje włosy, w które twarz miał wtuloną.
-Nialler... -szepnął po dłuższej chwili. -Naprawdę... Przepraszam za tą akcję z prezerwatywą.
Zaśmiałem się słysząc zażenowanie w jego głosie. Musiało mu być głupio, ale to przecież nic wielkiego.
-Spokojnie... Nic się nie stało.
-Niby... Ale wiesz... Później za jakieś czterdzieści lat będziesz wspominał... 'A mój pierwszy raz był... bla bla bla... I wtedy okazało się, że ten debil nie przygotował najważniejszej rzeczy. Ja tam leżałem mokry, a on szukał gumki...'
Zaśmiałem się gdy nieudolnie symulował mój głos. To było zabawne, szczególnie gdy teraz o tym pomyślałem.
-Zayn... Nic się nie stało. Było naprawdę idealnie. -zapewniłem go. Nastała chwila ciszy, którą musiałem przerwać. -Czemu właściwie ci tak na tym zależy?
-Na czym?
-No... Żeby ten pierwszy raz był specjalny... Jaki był twój?
-Masz na myśli pierwszy raz gdy ja w kimś byłem, czy pierwszy raz gdy ktoś był we mnie?
Wzruszyłem ramionami dając mu do zrozumienia, że to było pytanie ogólne.
-Mój pierwszy raz był okropny... Najgorszy z możliwych. Byłem nowy, na jakiejś imprezie u ludzi, których nie znałem... A on leżał pode mną pijany... Nie miałem pojęcia co i jak mam robić... A on ciągle wrzeszczał, jak bardzo do dupy jestem, gdy tylko zrobiłem coś źle. I czułem się obrzydliwie, gdy mi to później wypominał i śmiał się z tego. W dodatku... Byłem wtedy tak przerażony, że ktoś nas nakryje, a ja przecież znałem tylko tego chłopaka, choć i tak znałem go może tydzień... Jego to bawiło... A ja umierałem ze strachu i miałem ochotę się popłakać, gdy stwierdził, że lepiej już by sobie sam poradził... A ja nawet tego nie chciałem... Tylko on tak nalegał...
Automatycznie zrobiło mi się przykro. Pewnie na jego miejscu rozpłakałbym się i uciekł. W dodatku podświadomość mówiła mi, że chodzi o Liama... Wiem, że chodzi o niego. Tylko dlaczego po tym jak Li tak go upokorzył, Zayn wciąż się z nim trzymał? Szantażował go? Może ma ich sex-taśmę... Nie, nie... Niall, to nie jest jakiś kryminał, nie przesadzaj.
-Oh... To... Przykre.
-Nie... Może trochę. Teraz bardziej zabawne, bo naprawdę byłem wtedy przerażony... A przecież to tylko seks... -zaśmiał się. Jak to tylko seks? To co teraz było między nami to też tylko seks?
-No tak...
-Wszystko ok? Powiedziałem coś nie tak? -chyba wyczuł, że posmutniałem.
-Więc... To też był dla ciebie 'tylko seks'?
-Nie... -zawahał się i spojrzał na mnie. - Oczywiście, że nie. Wtedy do był tylko seks, bo nic do niego nie czułem... To znaczy czułem, ale coś innego. Po prostu mi się podobał, byliśmy napaleni i on tego chciał... Ale teraz to jest zupełnie inaczej, bo my jesteśmy ze sobą i czujemy coś do siebie. Więc do nie był tylko seks.
To było chyba właśnie to co chciałem usłyszeć. Że 'jesteśmy ze sobą'... Że 'czujemy coś do ciebie' MY czujemy coś do siebie. Wiem, że już mi mówił, że mnie kocha... Ale to było takie... Niepewny. Czułem, że on sam nie jest tego pewien. A teraz powiedział to jakby to było coś oczywistego. I to było miłe.
-Też cię kocham.
Odpowiedziałem jedynie i widziałem jak uśmiecha się czule.
_______________________________
Ok... Wgl zauważyłam spadek czytających :c to mnie bardzo smuci, ale rozumiem w sumie was... Wiem, że ostatnio trochę was zawodziłam i naprawdę bardzo za to przepraszam. I postaram się, żeby jakoś wam to wynagrodzić. Nie wiem dokładnie jak to wyjdzie, bo teraz naprawdę mam trochę na głowie... Ale obiecuje, że się postaram wrócić do starej formy :D
Ach... Jeśli macie jakieś zażalenia, że np nie daje wam tego, co oczekujecie bo np. chcecie więcej ich życia codziennego np w szkole... albo chcecie więcej ich scen na osobności... Albo dokładniejsze opisy... TO- wszystkie zażalenia możecie pisać w komentarzach i będę za nie szczerze wdzięczna :3 (po prostu chce wiedzieć, czego oczekujecie po mojej osobie. na czym powinnam się skupić, a co pomijać z jakichś przyczyn)
~Love u!
sobota, 29 września 2012
Footballers 6
Zgasiłem silnik czekając na Niall'a. Nie zamierzam odpuścić i zaciągnę go do szkoły nawet siłą. Chwyciłem telefon i już chciałem do niego dzwonić, gdy drzwi jego domu uchyliły się. Szedł powoli, choć na dworze padało. Usiadł obok mnie, a z końcówek jego włosów kapały kropelki deszczu. Starłem jedną z jego nosa, a on zarumienił się. Odpaliłem silnik i ruszyliśmy bez słowa. Patrzył przez okno i nie odezwał się ani słowem. Nawet głupiego 'siemka'. Przygryzłem dolną wargę zastanawiając się co zrobiłem źle, aby mógł być zły.
-Wszystko ok? -zapytałem w końcu.
-Nie chce tam jechać.
-Ale... Nic się nie stanie. Nikt o niczym nie wie, a chłopacy nie pisną słowa.
-Skąd masz pewność?
-Po prostu ją mam. Nie pytaj skąd.
Przytaknął i dalszą drogę przebyliśmy w milczeniu, choć nie mogłem się powstrzymać, by co jakiś czas spoglądać na niego ukradkiem. Miał lekko zaczerwienione policzki, choć na dworze nie było aż takiego mrozu. Może to z nerwów... Podjechaliśmy na parking i posłałem mu pytające spojrzenie. Speszył się i uciekł gdzieś wzrokiem, więc dla wsparcia go umieściłem spokojnie rękę na jego udzie. Zadrżał i zarumienił się jeszcze bardziej. Parking kawałek od szkoły był opustoszały więc powoli przybliżyłem swoją twarz do jego i powoli pocałowałem. Zamruczał i oddał niepewnie pocałunek. Pewnie mógłbym tak siedzieć tam nawet do końca zajęć, gdyby nie obawa, że ktoś nas zobaczy. Posłałem mu uśmiech i wysiadłem, a on zaraz za mną. Szedł powoli. Chciałem złapać jego rękę, aby dodać mu otuchy, ale nie mogłem. Nie tu, nie teraz, nie przy tylu świadkach. Zwolniłem trochę aby zrównać z nim krok i zbliżyłem się, aby choć nasze ramiona się o siebie ocierały co jakiś czas.
-Mamy dziś trening.
-Muszę tam iść?
-Nie zmuszę cię. Ale chciałbym, abyś tam ze mną poszedł.
Widziałem ten lekki uśmiech na jego twarzy i speszył się gdy jawnie na niego spojrzałem.
-Jesteś słodki -szepnąłem gdy skręciliśmy w bok, a on zadrżał.
-Uważaj...
-Spokojnie. Wiem co robię.
-Nie sądzę... Nie każdy zatrzymałby to dla siebie tak jak tamci.
-Wiem. Ale czy dla ciebie wszystko jest takie czarno-białe?
-Czasem...
Zepchnąłem go w bok, a dokładniej do męskiej toalety, teraz o dziwo zupełnie pustej. Pierwsza kabina po lewej była teraz nasza. Przyparłem go do ściany i namiętnie wpiłem się w jego usta, które teraz były lekko spierzchnięte. Dwa, może trzy pocałunki i odepchnął mnie od siebie siłą.
-Co ty odwalasz?
-Ciii -szepnąłem i znów go pocałowałem.
-Nie, Zayn... Przestań. Jesteśmy w szkole...
-Wiem... Po prostu nie mogłem się powstrzymać.
Uśmiechnął się i spuścił głowę. Chwyciłem go choć na chwilę za rękę, ale po minucie już szliśmy jakby nigdy nic na drugie piętro. I naprawdę cieżko było powstrzymywać sie przed choćby najmniejszym dotykiem, bo czułem ze muszę po prostu nacieszyć sie nim. Nacieszyć sie tym że wreszcie jestem z kimś kto jest tylko moj i komu naprawdę na mnie zależy. Tu nie chodziło tylko o seks, choć na samą myśl co robiłbym z tym chłopcem w łóżku zrobiło mi sie gorąco. Spojrzałem na niego i oblizalem wargi co nie umknęło jego uwadze. Speszył sie, a ja naprawdę kocham gdy on to robi. Doszedłem do dwójki moich znajomych nawet nie zauważając jak Niall gdzieś znikł. Rozejrzałem sie po korytarzu ale jego nie było. Spojrzałem na Chrisa, który właśnie pisał coś na telefonie.
-Gdzie on sie zmył?
-Kto?
-Niall... Szedł obok i nagle...
-Ten blondasek? Od kiedy sie kolegujecie?
-Od... Nie wiem. On jest ok. Lubię go.
-To pedał.
-Chris, skończ... A nawet jeśli to masz coś do tego?
Odburknął coś i zamiłk. Tak naprawdę czułem, że Chris lubił Niall'a, bo choć sam gadał na niego to jednak nikomu innemu nie pozwalał go obrażać. Zupełnie tak jakby chciał tylko sprawiać wrażenie wrogo do niego nastawionego. Tak naprawdę wiele razy wymknęło mu sie jak dobrze coś zrobił, albo nawet jak fajnie wyglądał. Kiedyś po pijaku odprowadzałem go do domu i przez całą drogę pieprzył mi o blondynie. Ale za nic w świecie nie rozumiem po co ta gra. Nagle ktoś dotknął mojego ramienia i podskoczyłem z nadzieją, że to Horan. Za mną jednak stał roześmiany Liam. Zupełnie tak jakby nigdy nic. Czy on nie zauważył jak bardzo wściekły na niego jestem?
-No siemka.
Odburknąłem tylko jakieś 'mhm' i znów zacząłem poszukiwać wzrokiem blond Irlandczyka. Wreszcie gdzieś w tłumie spostrzegłem go rozmawiającego z Joshem... Boże, jak ja nie trawię tego kolesia. Dosłownie denerwuje mnie pod każdym względem. I zdecydowanie nie podoba mi się ich bliskość. Nie lubię tego. Wręcz zadrżałem gdy objął go. Niby tylko przyjacielski uścisk, ale do cholery jasnej... Nialler, jesteś mój! Nie życzę sobie, żeby inny chłopak cię obejmował. Zacisnąłem mocniej wargi i ruszyłem w ich stronę machając jedynie ręką na pieprzącego coś Chrisa. W ułamku sekundy stanąłem obok Irlandczyka i niby przypadkiem musnąłem ręką jego dłoń.
-Hej... Jak ci tam. Niall, czemu się tak zmyłeś?
-No wiesz, po prostu... Nie sądzę, że twoi koledzy pałają do mnie sympatią. -wydusił po chwili cicho. Przysunąłem głowę do jego i szepnąłem dość głośno by Josh to słyszał.
-Ale ja pałam do ciebie sympatią.
Miałem cholerną ochotę pocałować go teraz. Josh mruknął coś i spojrzał w bok. Kurwa no nie. Może mi jeszcze powie, że tak naprawdę Nialler mu się podoba? Niech trzyma łapska precz, bo utnę mu nie tylko rączki. Nialler posłał mi wrogie spojrzenie, a ja poczułem się dziwnie. Może on wie o jego uczuciach? A co jeśli też zacznie coś do niego czuć? Spojrzałem na niego pytająco.
-Napisz sobie to na czole.
-O co ci chodzi?
-Aż się prosisz, żeby ktoś się o nas dowiedział.
-Nie prawda. Po prostu chcę żebyś wciąż pamiętał co do ciebie czuje.
-Ale jest środek przerwy, pełno ludzi... Jeśli ktoś usłyszy...
-Więc mam się do ciebie nie odzywać i zlewać cię tylko dlatego, żeby nikt nic nie podejrzewał? Tego chcesz? Może od razu ze mną zerwij, bo 'jeszcze ktoś sie dowie'.
Zamilkł. Może i byłem opryskliwy, ale w dobrym tego słowa znaczeniu. Po prostu dopiero zaczęłam z nim być... To chyba normalne, że nie będę się od niego izolował. Bo jest... Jak taki mały, słodki miś. I to nic dziwnego, że mógłbym go wciąż przytulać i całować i pieścić i... Po prostu muszę się nacieszyć, tak? Tak. Spojrzałem na niego nie wiedząc co zrobić. Może jeszcze mam go przeprosić?Odetchnął ciężko i posłał mi wymuszony uśmiech.
-Masz rację... Może trochę przesadzam... Po prostu... Boję się.
Ostatnie zdanie wyszeptał ledwo słyszalnie. Poklepałem go po plecach i usłyszałem dźwięk dzwonka na lekcję. Rzuciłem więc ciche 'pa' i ruszyłem w stronę mojej sali. Widziałem jak on i ten pieprzony Josh idą razem na lekcję. Niech piorun strzeli tego jebańca.
~
-Jak bardzo głupi jesteś? -usłyszałem nagle głos Josha.
-O co ci chodzi?
-Podobno głupi ma szczęście. Więc zastanawiam się jak bardzo głupi ty musisz być.
-Ale... Ja wciąż nie rozumiem.
-Chodzi o Zayn'a. Jak to jest, że nic nie zrobiłeś a on stracił dla ciebie głowę?
Zarumieniłem się. Naprawdę tak to wygląda? Stracił dla mnie głowę? To słodkie...
-Przesadzasz...
-Nie przesadzam. On jest głupi na twoim punkcie. To aż dziwne... Przecież wcześniej nie zabiegał o kontakt z kim kolwiek, nawet jeśli by to była miss świata. A teraz? Wiesz, że on jest nawet o mnie zazdrosny?
-Nie, no coś ty... Nie przesadzaj.
-Nie przesadzam. Przyszedł, bo był zazdrosny.
-Oby.
Mruknąłem z błogim uśmiechem. Jeśli naprawdę mu zależy to może wcale nie jestem tylko zastępcą Liama. Weszliśmy do sali i zaczęła się lekcja. I reszta dnia minęła mi miło, choć Zayn już nie podchodził. Jedynie przyglądał się z daleka i uśmiechał się, a ja nie mogłem przestać myśleć, jak bardzo go kocham. I jak wielkie szczęście mam. Dopiero pod koniec lekcji przyszedł i zaciągnął mnie na trening. Nie miałem ochoty tam iść, ale faktycznie tamci kolesie nic nie powiedzieli. Nawet nie spojrzeli w moim kierunku, zupełnie tak, jakby to się nigdy nie wydażyło. Tego dnia graliśmy tylko zwykły meczyk. I o dziwo Zayn zaproponował, że będzie w naszej drużycie. To było piękne, bo kazał mi być drugim napastnikiem i naprawdę świetnie się zgrywaliśmy. I chwalił mnie sprawiając, że czułem się lepiej niż kiedykolwiek. Pod koniec chciałem wracać z Joshem, ale Zayn poprosił, żebym został chwilę dłużej.
~
Staliśmy w dwóch w szatni, a wszyscy poszli już dawno temu. Uwielbiam takie sytuacje. Wreszcie mogłem wpić się w jego usta i przyprzeć go do ściany. Moje ręce niemal natychmiast znalazły się pod jego bluzką sprawiając, że mruczał cicho, co niezwykle mnie podjarało. Przeniosłem pocałunki na jego szyję rozpinając jednocześnie jego spodnie i poczułem jak spina się.
-Nie martw się. Nikt nas nie przyłapie. Robiłem to tysiące razy. -szepnąłem chcąc go uspokoić, ale to nic nie pomogło. Odsunąłem głowę i spojrzałem na niego pytająco a on spuścił wzrok.
-Co jest?
-Nic... Po prostu... No wiesz... Ja...
-Hm? Nie chcesz?
-Nie. Nie chodzi o to... Ale ja... Jeszcze nigdy...
Nie musiał kończyć. Wiedziałem, że to miał być jego pierwszy raz więc natychmiast się od niego odsunąłem. Spojrzał na mnie lekko przestraszony, jakbym miał go zostawić, bo jest prawiczkiem. Wręcz przeciwnie. Niezwykle podobała mi się myśl, że będę jego pierwszym. Że to ja wprowadzę go w ten świat, że mogę nauczyć go wszystkiego od podstaw. No i... Że jest cały mój, nikt inny nie dotknął go przede mną. To naprawdę... piękne.
-No tak... Więc musimy z tym trochę poczekać.
-Ale... Jeśli chcesz to ok... Ja nic nie mówię tylko... Po prostu powienieś wiedzieć takie rzeczy.
-Nie. To twój pierwszy raz, on musi być specjalny. Nie w szatni, po treningu. Wpadnij do mnie w ten weekend.
Wypaliłem jakby nigdy nic. Będę musiał pozbyć się rodziców i pobawić w romantyka. Nie to, że nie lubię. Wręcz przeciwnie. To był szczyt moich marzeń. Będę miał swój ideał, będziemy to robić tak jak obaj będziemy chcieli i wszystko będzie pięknie. Napawdę nie wiem jak wytrzymywałem wciąż jedynie zaspokajając Liama. Sama myśl o tym co stanie się w weekend sprawiała, że aż chciało się żyć. Niall uśmiechnął się. On jest słodki. Nigdy nie przestanę się zachwycać tym, jak bardzo jest uroczy. Pogłaskałem go po policzku i zapatrzyłem się w jego oczy. Są pięknie.
-Kocham cię. -szepnąłem nagle. Nie wiem czemu, bo przecież to za wcześnie, żeby to mówić. Ale po prostu czułem, że muszę mu to powiedzieć. Chciałem, żeby to usłyszał.
-Ja ciebie też. -wymruczał zawstydzony, ale nie udało mu się ukryć tego szczęścia, które go ogarnęło. Ja też się ucieszyłem, bo to było takie szczere... Nie dlatego 'że tak wypada', tylko dlatego, że to czuł. Wiedziałem to. Takie rzeczy się wie.
________________________________________________
Nie wiem czy długie, czy krótkie... Wiem, że nic się nie dzieje i wgl... Ale jest xd
I wreszcie mam lapka, mojuśnego lapka XD (mojuśny=mój) I moge wam pisac i pisać i będzie goed. Oh. Zacznę wam nawalać holenderskim i chuj xd Nie no żartuje, bo z tego jestem wciąż tempa XD no i ciul. Jest późno... pieprze od rzeczy... po co ja to wgl pisze? Nevermind...
~Love u!
-Wszystko ok? -zapytałem w końcu.
-Nie chce tam jechać.
-Ale... Nic się nie stanie. Nikt o niczym nie wie, a chłopacy nie pisną słowa.
-Skąd masz pewność?
-Po prostu ją mam. Nie pytaj skąd.
Przytaknął i dalszą drogę przebyliśmy w milczeniu, choć nie mogłem się powstrzymać, by co jakiś czas spoglądać na niego ukradkiem. Miał lekko zaczerwienione policzki, choć na dworze nie było aż takiego mrozu. Może to z nerwów... Podjechaliśmy na parking i posłałem mu pytające spojrzenie. Speszył się i uciekł gdzieś wzrokiem, więc dla wsparcia go umieściłem spokojnie rękę na jego udzie. Zadrżał i zarumienił się jeszcze bardziej. Parking kawałek od szkoły był opustoszały więc powoli przybliżyłem swoją twarz do jego i powoli pocałowałem. Zamruczał i oddał niepewnie pocałunek. Pewnie mógłbym tak siedzieć tam nawet do końca zajęć, gdyby nie obawa, że ktoś nas zobaczy. Posłałem mu uśmiech i wysiadłem, a on zaraz za mną. Szedł powoli. Chciałem złapać jego rękę, aby dodać mu otuchy, ale nie mogłem. Nie tu, nie teraz, nie przy tylu świadkach. Zwolniłem trochę aby zrównać z nim krok i zbliżyłem się, aby choć nasze ramiona się o siebie ocierały co jakiś czas.
-Mamy dziś trening.
-Muszę tam iść?
-Nie zmuszę cię. Ale chciałbym, abyś tam ze mną poszedł.
Widziałem ten lekki uśmiech na jego twarzy i speszył się gdy jawnie na niego spojrzałem.
-Jesteś słodki -szepnąłem gdy skręciliśmy w bok, a on zadrżał.
-Uważaj...
-Spokojnie. Wiem co robię.
-Nie sądzę... Nie każdy zatrzymałby to dla siebie tak jak tamci.
-Wiem. Ale czy dla ciebie wszystko jest takie czarno-białe?
-Czasem...
Zepchnąłem go w bok, a dokładniej do męskiej toalety, teraz o dziwo zupełnie pustej. Pierwsza kabina po lewej była teraz nasza. Przyparłem go do ściany i namiętnie wpiłem się w jego usta, które teraz były lekko spierzchnięte. Dwa, może trzy pocałunki i odepchnął mnie od siebie siłą.
-Co ty odwalasz?
-Ciii -szepnąłem i znów go pocałowałem.
-Nie, Zayn... Przestań. Jesteśmy w szkole...
-Wiem... Po prostu nie mogłem się powstrzymać.
Uśmiechnął się i spuścił głowę. Chwyciłem go choć na chwilę za rękę, ale po minucie już szliśmy jakby nigdy nic na drugie piętro. I naprawdę cieżko było powstrzymywać sie przed choćby najmniejszym dotykiem, bo czułem ze muszę po prostu nacieszyć sie nim. Nacieszyć sie tym że wreszcie jestem z kimś kto jest tylko moj i komu naprawdę na mnie zależy. Tu nie chodziło tylko o seks, choć na samą myśl co robiłbym z tym chłopcem w łóżku zrobiło mi sie gorąco. Spojrzałem na niego i oblizalem wargi co nie umknęło jego uwadze. Speszył sie, a ja naprawdę kocham gdy on to robi. Doszedłem do dwójki moich znajomych nawet nie zauważając jak Niall gdzieś znikł. Rozejrzałem sie po korytarzu ale jego nie było. Spojrzałem na Chrisa, który właśnie pisał coś na telefonie.
-Gdzie on sie zmył?
-Kto?
-Niall... Szedł obok i nagle...
-Ten blondasek? Od kiedy sie kolegujecie?
-Od... Nie wiem. On jest ok. Lubię go.
-To pedał.
-Chris, skończ... A nawet jeśli to masz coś do tego?
Odburknął coś i zamiłk. Tak naprawdę czułem, że Chris lubił Niall'a, bo choć sam gadał na niego to jednak nikomu innemu nie pozwalał go obrażać. Zupełnie tak jakby chciał tylko sprawiać wrażenie wrogo do niego nastawionego. Tak naprawdę wiele razy wymknęło mu sie jak dobrze coś zrobił, albo nawet jak fajnie wyglądał. Kiedyś po pijaku odprowadzałem go do domu i przez całą drogę pieprzył mi o blondynie. Ale za nic w świecie nie rozumiem po co ta gra. Nagle ktoś dotknął mojego ramienia i podskoczyłem z nadzieją, że to Horan. Za mną jednak stał roześmiany Liam. Zupełnie tak jakby nigdy nic. Czy on nie zauważył jak bardzo wściekły na niego jestem?
-No siemka.
Odburknąłem tylko jakieś 'mhm' i znów zacząłem poszukiwać wzrokiem blond Irlandczyka. Wreszcie gdzieś w tłumie spostrzegłem go rozmawiającego z Joshem... Boże, jak ja nie trawię tego kolesia. Dosłownie denerwuje mnie pod każdym względem. I zdecydowanie nie podoba mi się ich bliskość. Nie lubię tego. Wręcz zadrżałem gdy objął go. Niby tylko przyjacielski uścisk, ale do cholery jasnej... Nialler, jesteś mój! Nie życzę sobie, żeby inny chłopak cię obejmował. Zacisnąłem mocniej wargi i ruszyłem w ich stronę machając jedynie ręką na pieprzącego coś Chrisa. W ułamku sekundy stanąłem obok Irlandczyka i niby przypadkiem musnąłem ręką jego dłoń.
-Hej... Jak ci tam. Niall, czemu się tak zmyłeś?
-No wiesz, po prostu... Nie sądzę, że twoi koledzy pałają do mnie sympatią. -wydusił po chwili cicho. Przysunąłem głowę do jego i szepnąłem dość głośno by Josh to słyszał.
-Ale ja pałam do ciebie sympatią.
Miałem cholerną ochotę pocałować go teraz. Josh mruknął coś i spojrzał w bok. Kurwa no nie. Może mi jeszcze powie, że tak naprawdę Nialler mu się podoba? Niech trzyma łapska precz, bo utnę mu nie tylko rączki. Nialler posłał mi wrogie spojrzenie, a ja poczułem się dziwnie. Może on wie o jego uczuciach? A co jeśli też zacznie coś do niego czuć? Spojrzałem na niego pytająco.
-Napisz sobie to na czole.
-O co ci chodzi?
-Aż się prosisz, żeby ktoś się o nas dowiedział.
-Nie prawda. Po prostu chcę żebyś wciąż pamiętał co do ciebie czuje.
-Ale jest środek przerwy, pełno ludzi... Jeśli ktoś usłyszy...
-Więc mam się do ciebie nie odzywać i zlewać cię tylko dlatego, żeby nikt nic nie podejrzewał? Tego chcesz? Może od razu ze mną zerwij, bo 'jeszcze ktoś sie dowie'.
Zamilkł. Może i byłem opryskliwy, ale w dobrym tego słowa znaczeniu. Po prostu dopiero zaczęłam z nim być... To chyba normalne, że nie będę się od niego izolował. Bo jest... Jak taki mały, słodki miś. I to nic dziwnego, że mógłbym go wciąż przytulać i całować i pieścić i... Po prostu muszę się nacieszyć, tak? Tak. Spojrzałem na niego nie wiedząc co zrobić. Może jeszcze mam go przeprosić?Odetchnął ciężko i posłał mi wymuszony uśmiech.
-Masz rację... Może trochę przesadzam... Po prostu... Boję się.
Ostatnie zdanie wyszeptał ledwo słyszalnie. Poklepałem go po plecach i usłyszałem dźwięk dzwonka na lekcję. Rzuciłem więc ciche 'pa' i ruszyłem w stronę mojej sali. Widziałem jak on i ten pieprzony Josh idą razem na lekcję. Niech piorun strzeli tego jebańca.
~
-Jak bardzo głupi jesteś? -usłyszałem nagle głos Josha.
-O co ci chodzi?
-Podobno głupi ma szczęście. Więc zastanawiam się jak bardzo głupi ty musisz być.
-Ale... Ja wciąż nie rozumiem.
-Chodzi o Zayn'a. Jak to jest, że nic nie zrobiłeś a on stracił dla ciebie głowę?
Zarumieniłem się. Naprawdę tak to wygląda? Stracił dla mnie głowę? To słodkie...
-Przesadzasz...
-Nie przesadzam. On jest głupi na twoim punkcie. To aż dziwne... Przecież wcześniej nie zabiegał o kontakt z kim kolwiek, nawet jeśli by to była miss świata. A teraz? Wiesz, że on jest nawet o mnie zazdrosny?
-Nie, no coś ty... Nie przesadzaj.
-Nie przesadzam. Przyszedł, bo był zazdrosny.
-Oby.
Mruknąłem z błogim uśmiechem. Jeśli naprawdę mu zależy to może wcale nie jestem tylko zastępcą Liama. Weszliśmy do sali i zaczęła się lekcja. I reszta dnia minęła mi miło, choć Zayn już nie podchodził. Jedynie przyglądał się z daleka i uśmiechał się, a ja nie mogłem przestać myśleć, jak bardzo go kocham. I jak wielkie szczęście mam. Dopiero pod koniec lekcji przyszedł i zaciągnął mnie na trening. Nie miałem ochoty tam iść, ale faktycznie tamci kolesie nic nie powiedzieli. Nawet nie spojrzeli w moim kierunku, zupełnie tak, jakby to się nigdy nie wydażyło. Tego dnia graliśmy tylko zwykły meczyk. I o dziwo Zayn zaproponował, że będzie w naszej drużycie. To było piękne, bo kazał mi być drugim napastnikiem i naprawdę świetnie się zgrywaliśmy. I chwalił mnie sprawiając, że czułem się lepiej niż kiedykolwiek. Pod koniec chciałem wracać z Joshem, ale Zayn poprosił, żebym został chwilę dłużej.
~
Staliśmy w dwóch w szatni, a wszyscy poszli już dawno temu. Uwielbiam takie sytuacje. Wreszcie mogłem wpić się w jego usta i przyprzeć go do ściany. Moje ręce niemal natychmiast znalazły się pod jego bluzką sprawiając, że mruczał cicho, co niezwykle mnie podjarało. Przeniosłem pocałunki na jego szyję rozpinając jednocześnie jego spodnie i poczułem jak spina się.
-Nie martw się. Nikt nas nie przyłapie. Robiłem to tysiące razy. -szepnąłem chcąc go uspokoić, ale to nic nie pomogło. Odsunąłem głowę i spojrzałem na niego pytająco a on spuścił wzrok.
-Co jest?
-Nic... Po prostu... No wiesz... Ja...
-Hm? Nie chcesz?
-Nie. Nie chodzi o to... Ale ja... Jeszcze nigdy...
Nie musiał kończyć. Wiedziałem, że to miał być jego pierwszy raz więc natychmiast się od niego odsunąłem. Spojrzał na mnie lekko przestraszony, jakbym miał go zostawić, bo jest prawiczkiem. Wręcz przeciwnie. Niezwykle podobała mi się myśl, że będę jego pierwszym. Że to ja wprowadzę go w ten świat, że mogę nauczyć go wszystkiego od podstaw. No i... Że jest cały mój, nikt inny nie dotknął go przede mną. To naprawdę... piękne.
-No tak... Więc musimy z tym trochę poczekać.
-Ale... Jeśli chcesz to ok... Ja nic nie mówię tylko... Po prostu powienieś wiedzieć takie rzeczy.
-Nie. To twój pierwszy raz, on musi być specjalny. Nie w szatni, po treningu. Wpadnij do mnie w ten weekend.
Wypaliłem jakby nigdy nic. Będę musiał pozbyć się rodziców i pobawić w romantyka. Nie to, że nie lubię. Wręcz przeciwnie. To był szczyt moich marzeń. Będę miał swój ideał, będziemy to robić tak jak obaj będziemy chcieli i wszystko będzie pięknie. Napawdę nie wiem jak wytrzymywałem wciąż jedynie zaspokajając Liama. Sama myśl o tym co stanie się w weekend sprawiała, że aż chciało się żyć. Niall uśmiechnął się. On jest słodki. Nigdy nie przestanę się zachwycać tym, jak bardzo jest uroczy. Pogłaskałem go po policzku i zapatrzyłem się w jego oczy. Są pięknie.
-Kocham cię. -szepnąłem nagle. Nie wiem czemu, bo przecież to za wcześnie, żeby to mówić. Ale po prostu czułem, że muszę mu to powiedzieć. Chciałem, żeby to usłyszał.
-Ja ciebie też. -wymruczał zawstydzony, ale nie udało mu się ukryć tego szczęścia, które go ogarnęło. Ja też się ucieszyłem, bo to było takie szczere... Nie dlatego 'że tak wypada', tylko dlatego, że to czuł. Wiedziałem to. Takie rzeczy się wie.
________________________________________________
Nie wiem czy długie, czy krótkie... Wiem, że nic się nie dzieje i wgl... Ale jest xd
I wreszcie mam lapka, mojuśnego lapka XD (mojuśny=mój) I moge wam pisac i pisać i będzie goed. Oh. Zacznę wam nawalać holenderskim i chuj xd Nie no żartuje, bo z tego jestem wciąż tempa XD no i ciul. Jest późno... pieprze od rzeczy... po co ja to wgl pisze? Nevermind...
~Love u!
Subskrybuj:
Posty (Atom)