Po raz ostatni omiotłem cały pokój wzrokiem i zadowolony z siebie udałem się do salonu. On również był specjalnie przygotowany. Nie chciałem, żeby Niall po prostu tu przyszedł, a ja miałbym mu to zaoferowania tylko seks. Pomyślałem więc o kolacji, ale szczerze to nie było w moim stylu i w jego chyba też nie. Więc postawiłem na przyjemny wieczór na kanapie, z miską chipsów i popcornu, oraz paroma dobrymi moim zdaniem, filmami. Żeby nie było, że to taki zwyczajny, przyjacielski wieczorek, poustawiałem gdzieniegdzie świeczki zapachowe, czekoladowe. Gdy zgasiłem światło to wyglądało naprawdę ładnie. Nie jakoś specjalnie romantycznie, ale po prostu ładnie i miło. Zacząłem poprawiać dwie poduszki na kanapie, gdy po domu rozniósł się dźwięk dzwonka do drzwi. Na szczęście rodzice wyszli już rano i wrócą dopiero za dwa dni, więc mam święty spokój. Przejechałem ręką po koszulce i udałem się do drzwi. Nie to, żebym się jakoś stresować. Czułem się swobodnie, ale chciałem po prostu by wszystko było idealne. Blondyn stanął w progu i był naprawdę niezwykle spięty. Mogłem się tego spodziewać... Zaprosiłem go do środka ruchem ręki. Zrzucił z siebie lekko za dużą bluzę i zsunął trampki, bo czym ruszył za mną do salonu. Posłał mi pytające spojrzenie, a ja bez słowa usiadłem na kanapie poklepując miejsce obok mnie i spoglądając na niego. Zaśmiał się i usiadł obok mnie. Siedział wyprostowany, dość sztywny i naprawdę się denerwował. Oplotłem go ramieniem i przyciągnąłem do siebie tak, że na wpół leżał. Na początku czuł się niepewnie, ale jakoś w połowie filmu był już tak nim rozbawiony, że na nic nie zwracał uwagi. Po prostu wtulił się we mnie bardziej i co chwilę wybuchał śmiechem w dodatku nieźle zaraźliwym, bo śmiałem się z nim, nawet gdy nie wiedziałem z czego. Film powoli się kończył, chipsy znikły niemal zupełnie, a miska z popcornem też powoli pustoszała. Niall podniósł lekko głowę ku górze i uśmiechnął się do mnie. Nie mogłem się powstrzymać przed pocałowaniem go. Dopiero teraz poczułem ten zapach mięty bijący od niego. Tak naprawdę czułem go cały wieczór, ale myślałem, że to może przez te świeczki. Ten mały, niby pojedynczy pocałunek nie skończył się tak szybko, jak przypuszczałem. Po prostu gdy już nasze wargi się połączyły, a on posłusznie oddawał każdy pocałunek, nie mogłem się od niego oderwać. Zmieniliśmy trochę pozycję, bo teraz on leżał na plecach, a ja górowałem błądząc ręką pod jego bluzką. Irlandczyk nie miał może jakoś specjalnie wyćwiczonego ciała, ale możliwość czucia pod opuszkami palców jego rozgrzanej skóry wystarczająco mnie napalała. Mruczał cicho niczym mały lewek. Naprawdę uwielbiam sposób w jaki to robi. Czułem, że to powoli idzie za daleko i należałoby się przenieść do sypialni. Uniosłem go więc delikatnie. Na początku wydawał się zdezorientowany, ale gdy tylko wkroczyliśmy do mojego pokoju, chyba zrozumiał po co to. Położyłem go na łóżku i ściągnąłem z niego koszulkę, po czym rzuciłem ją gdzieś w kąt pokoju, razem z moją. Zszedłem z pocałunkami na jego szyję robiąc mu gdzie nie gdzie małe malinki. Nie zbyt widoczne, by nikt niczego się nie domyślił, ale wystarczające bym czuł, że on jest tylko mój. Celowo przejechałem kolanem po jego lekko nabrzmiałym kroczu, a on sapnął i wygiął plecy w leciutki łuk. Wiedziałem, że to oznacza, że spokojnie mogę wziąć się do roboty. Ściągnąłem z niego spodnie i bokserki. Jego twarz pokryła się ciemną czerwienią i uciekł gdzieś wzrokiem, a ja byłem najbardziej dumnym człowiekiem na tym świecie, bo właśnie przede mną leżał zupełnie nagi blondyn ze stojącym na baczność kolegą i to wszystko było moją sprawą. I mogłem zrobić teraz wszystko, a on będzie mi zupełnie poddany. Oblizałem wargi i schyliłem się przybliżając twarz do ucha Niallera. Wiem, że spiął się.
-Nie martw się, Niall. Wszystko jest w porządku... Obiecuję, że nie zrobię ci niczego złego.
To jednak nic nie pomogło. Chwyciłem jego głowę i spojrzałem mu w oczy. Nie mógł uciec wzrokiem. Doskonale mu to uniemożliwiłem.
-Niall, przysięgam. Ostatnią rzeczą, której chcę to sprawić ci ból. Będę bardziej delikatny niż kiedykolwiek, więc proszę, nie stresuj się tak.
Teraz zdecydowanie się rozluźnił i posłał mi lekki uśmiech. Zjechałem dłonią do jego pośladków i delikatnie wsunąłem w niego jeden palec, aby jakoś go przygotować. Mruknął i nie wyglądał na zadowolonego. Pocałowałem go, aby tylko nie myślał o tym co dzieje się z jego dolnymi partiami ciała. Powoli zacząłem przyśpieszać ruchy, gdy poczułem, że przyzwyczaja się do mnie. Wsunąłem w niego drugiego palca, a on spiął się lekko.
-Ci... Niall, nie myśl o tym, zaraz wszystko będzie dobrze...
Odetchnął i odchylił głowę do tyłu, a ja zacząłem znów obdarowywać jego szyję pocałunkami. Jego ciche posapywanie i stęki naprawdę nieźle mnie napalały. Najchętniej wszedłbym w niego już teraz, ale powstrzymywała mnie przed tym myśl, że jestem jego pierwszym. I nie chcę, aby kiedyś wspominał, że dziewictwo stracił z napaleńcem, który nie mógł wytrzymać pięć minut. Poczułem jak wygina się pode mną w łuk i jęczy troszkę głośniej.
-Zayn... Ugh... Zayn, to... Chyba już...
Nie musiał tłumaczyć mi co 'już'. Spojrzałem na niego aby się upewnić, po czym wyjąłem z niego swoje palce i spojrzałem na szafkę. Szlak! Jeszcze przed chwilą leżała tam gumka! Gdzie ona do cholery jest?! Zszedłem na chwilę z łóżka w celu rozglądnięcia się za tą piekielną prezerwatywą. Nie miałem czasu na szukanie gdzie mogła spaść, otworzyłem więc szufladę i zacząłem szukać innej. Jak na złość nigdzie niczego nie było. Myślałem, że chuj mnie strzeli. Na moim łóżku leży napalony chłopak i aż wykręca się czekając na mnie, a ja nie mogę znaleźć pieprzonej gumki! Dopiero gdy już zupełnie odchodziłem od zmysłów zauważyłem jakiś niebieski kwadracik wsunięty między ramę łóżka a materac. Szybko chwyciłem za niego i rozdarłem opakowanie, aby wyjąć gumowe kółeczko. Nasunąłem prezerwatywę i usiadłem przed Niall'em. Spokojnie nakierowałem swojego penisa na jego wejście i wykonałem delikatne, powolne pchnięcie. Chłopak wydał z siebie stłumiony krzyk i zacisnął palce na moich plecach, gdy tylko się nad nim pochyliłem. Zacząłem się w nim lekko poruszać starając się sprawić mu jak najmniej bólu. Ten stan, kiedy Niall nie był zbytnio zadowolony z moich poczynań, szybko na szczęście minął i jęki blondyna przepełnione były już tylko przyjemnością, którą mogłem mu fundować. I byłem z siebie kurewsko zadowolony, gdy mruczał cicho moje imię. I nie wiem jakim cudem, ale w porę przypomniało mi się, że Irlandczykowi też coś się należy. Może należało mu się coś więcej, ale w tej sytuacji mogłem mu zaoferować jedynie obciąganie ręką. Choć patrząc na jego reakcję, to chyba było zdecydowanie wystarczająco.
~
Leżałem spokojnie czując jak jego klatka piersiowa unosi się i opada w równym tempie. Jego lewa ręka leniwie bawiła się moimi włosami, a prawa ściskała lekko moją, leżącą na jego brzuchu. Uniosłem głowę z jego ramienia i spojrzałem na niego. Uśmiechał się i spoglądał gdzieś w dal. Chciałem o coś zapytać, ale szczerze nie wiedziałem jakie pytanie byłoby teraz na miejscu. Na szczęście zauważył jak się w niego wpatruję i pocałował mnie lekko.
-Jak było? -wypalił lekko zachrypniętym głosem.
Zaczerwieniłem się i spuściłem głowę, znów kładąc ją na jego ramię.
-Dobrze...
-Dobrze? -powtórzył jakby lekko zawiedziony.
-Świetnie...
Zaśmiał się i pocałował lekko czubek mojej głowy.
-Też tak myślę... Naprawdę ci się podobało?
-Mhm... Nie mogło być lepiej. -zapewniłem go i ścisnąłem mocniej jego rękę.
Wiem jak bardzo pałał dumą w tej chwili. Czułem, że jest z siebie zadowolony. To jego samouwielbienie czasem było naprawdę zabawne. I lubiłem to, że nigdy nie przesadzał. Nie wywyższał się, ani nic... Po prostu lubił wiedzieć i myśleć, że dobrze coś zrobił. A teraz zrobił coś lepiej niż był w stanie pomyśleć.
-Zayn...
-Słucham?
-Mówiłeś... Wtedy w szatni... Mówiłeś, że robiłeś to tysiące razy...
-Oh... Mhm.
-I tak mnie ciekawi... Z kim robiłeś to tysiące razy?
-Ale... Niall, co to za pytanie?
-No... Normalnie. Po prostu jestem ciekaw...
Nie odpowiedział, jedynie szepnął mi, że mnie kocha, ale te słowa lekko zagłuszyły moje włosy, w które twarz miał wtuloną.
-Nialler... -szepnął po dłuższej chwili. -Naprawdę... Przepraszam za tą akcję z prezerwatywą.
Zaśmiałem się słysząc zażenowanie w jego głosie. Musiało mu być głupio, ale to przecież nic wielkiego.
-Spokojnie... Nic się nie stało.
-Niby... Ale wiesz... Później za jakieś czterdzieści lat będziesz wspominał... 'A mój pierwszy raz był... bla bla bla... I wtedy okazało się, że ten debil nie przygotował najważniejszej rzeczy. Ja tam leżałem mokry, a on szukał gumki...'
Zaśmiałem się gdy nieudolnie symulował mój głos. To było zabawne, szczególnie gdy teraz o tym pomyślałem.
-Zayn... Nic się nie stało. Było naprawdę idealnie. -zapewniłem go. Nastała chwila ciszy, którą musiałem przerwać. -Czemu właściwie ci tak na tym zależy?
-Na czym?
-No... Żeby ten pierwszy raz był specjalny... Jaki był twój?
-Masz na myśli pierwszy raz gdy ja w kimś byłem, czy pierwszy raz gdy ktoś był we mnie?
Wzruszyłem ramionami dając mu do zrozumienia, że to było pytanie ogólne.
-Mój pierwszy raz był okropny... Najgorszy z możliwych. Byłem nowy, na jakiejś imprezie u ludzi, których nie znałem... A on leżał pode mną pijany... Nie miałem pojęcia co i jak mam robić... A on ciągle wrzeszczał, jak bardzo do dupy jestem, gdy tylko zrobiłem coś źle. I czułem się obrzydliwie, gdy mi to później wypominał i śmiał się z tego. W dodatku... Byłem wtedy tak przerażony, że ktoś nas nakryje, a ja przecież znałem tylko tego chłopaka, choć i tak znałem go może tydzień... Jego to bawiło... A ja umierałem ze strachu i miałem ochotę się popłakać, gdy stwierdził, że lepiej już by sobie sam poradził... A ja nawet tego nie chciałem... Tylko on tak nalegał...
Automatycznie zrobiło mi się przykro. Pewnie na jego miejscu rozpłakałbym się i uciekł. W dodatku podświadomość mówiła mi, że chodzi o Liama... Wiem, że chodzi o niego. Tylko dlaczego po tym jak Li tak go upokorzył, Zayn wciąż się z nim trzymał? Szantażował go? Może ma ich sex-taśmę... Nie, nie... Niall, to nie jest jakiś kryminał, nie przesadzaj.
-Oh... To... Przykre.
-Nie... Może trochę. Teraz bardziej zabawne, bo naprawdę byłem wtedy przerażony... A przecież to tylko seks... -zaśmiał się. Jak to tylko seks? To co teraz było między nami to też tylko seks?
-No tak...
-Wszystko ok? Powiedziałem coś nie tak? -chyba wyczuł, że posmutniałem.
-Więc... To też był dla ciebie 'tylko seks'?
-Nie... -zawahał się i spojrzał na mnie. - Oczywiście, że nie. Wtedy do był tylko seks, bo nic do niego nie czułem... To znaczy czułem, ale coś innego. Po prostu mi się podobał, byliśmy napaleni i on tego chciał... Ale teraz to jest zupełnie inaczej, bo my jesteśmy ze sobą i czujemy coś do siebie. Więc do nie był tylko seks.
To było chyba właśnie to co chciałem usłyszeć. Że 'jesteśmy ze sobą'... Że 'czujemy coś do ciebie' MY czujemy coś do siebie. Wiem, że już mi mówił, że mnie kocha... Ale to było takie... Niepewny. Czułem, że on sam nie jest tego pewien. A teraz powiedział to jakby to było coś oczywistego. I to było miłe.
-Też cię kocham.
Odpowiedziałem jedynie i widziałem jak uśmiecha się czule.
_______________________________
Ok... Wgl zauważyłam spadek czytających :c to mnie bardzo smuci, ale rozumiem w sumie was... Wiem, że ostatnio trochę was zawodziłam i naprawdę bardzo za to przepraszam. I postaram się, żeby jakoś wam to wynagrodzić. Nie wiem dokładnie jak to wyjdzie, bo teraz naprawdę mam trochę na głowie... Ale obiecuje, że się postaram wrócić do starej formy :D
Ach... Jeśli macie jakieś zażalenia, że np nie daje wam tego, co oczekujecie bo np. chcecie więcej ich życia codziennego np w szkole... albo chcecie więcej ich scen na osobności... Albo dokładniejsze opisy... TO- wszystkie zażalenia możecie pisać w komentarzach i będę za nie szczerze wdzięczna :3 (po prostu chce wiedzieć, czego oczekujecie po mojej osobie. na czym powinnam się skupić, a co pomijać z jakichś przyczyn)
~Love u!